Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznań i jego mroczne historie

agataruszko
agataruszko
Gdzie wieszano skazanych, gdzie dochodziło do krwawych wypadków, a gdzie mieścił się dom publiczny, można było przekonać się w sobotę.

Przechadzając się uliczkami Starego Rynku i jego okolic, napawamy się malowniczymi widokami i podziwiamy tamtejszą architekturę. Niezwykle zaskakująca okazuje się historia tych urokliwych miejsc, która często już do najprzyjemniejszych nie należy. Czy wiedzieliście o tym, że ratusz służył jako więzienie, a przy ul. Woźnej znajdował się niegdyś miejski dom publiczny? Szokujące? Te i inne ciekawostki dotyczące ciemnej strony Poznania, mogliśmy usłyszeć podczas "Zmrocznej wycieczki” zorganizowanej przez Trakt Królewsko-Cesarski.

Chętnych na poznanie tych niecieszących się dobrą sławą miejsc, powitał detektyw Marek, który, jak twierdzi, w swoim 500-letnim życiu widział już bardzo wiele. Miejsce spotkania uczestników było dość typowe – pręgierz na Starym Rynku. Jak się okazało, mało kto ze zgromadzonych wiedział o szczegółach pracy kata. Najciekawszy fakt dotyczył dwóch form karania oskarżonych, a były nimi chłosta haniebna oraz niehaniebna. Ku zdziwieniu wszystkich, podobno średniowieczni skazańcy woleli przyjąć karę na pośladki aniżeli na plecy.

Szubienica na Wildzie
W Poznaniu było też miejsce, gdzie przeprowadzano egzekucje – przy ul. Krzyżowej na Wildzie, gdzie dziś o mrocznej przeszłości przypomina symboliczny krzyż. Podobno od czasów średniowiecza najbardziej honorową śmiercią było bezbolesne ścinanie głowy, jednak niestety najczęściej mężczyźni ginęli na szubienicy, a kobiety poprzez utopienie.

Więzienie znajdowało się kiedyś w ratuszu. Zarówno w samej budowli, jak i w dwóch nieistniejących już bramach miejskich (Brama Wrocławska i Brama Wroniecka) znajdowały się cele więzienne, które także zostały podzielone pod względem jakości dla określonej grupy społecznej. I tak w wieży górnej, gdzie znajdował się kominek, okna oraz istniała możliwość przyjmowania gości, karę odbywały osoby stanu szlacheckiego. Wieża dolna była zarezerwowana dla wszystkich pozostałych oskarżonych – byli oni spuszczani na linach do głębokich lochów, gdzie w ciemnościach czekali na rychłą śmierć.

Demoniczna kochanka złotnika

Z domem przy ul. Żydowskiej wiąże się kolejna interesująca historia, tym razem o zabarwieniu mocno fantastycznym. Podobno jedna z kamienic przy tejże ulicy była zamieszkiwana przez złotnika, który pewnego dnia poznał, a następnie przyprowadził do swojego mieszkania, nieziemsko piękną kobietę. Mężczyzna zamknął wybrankę w piwnicy, a sam wiódł szczęśliwe życie ze swoją żoną. Ta jednak zaczęła się niepokoić wieczornymi zniknięciami małżonka i postanowiła go śledzić. Nakrywając męża któregoś razu w piwnicy, gdzie siedział wraz z kobietą-demonem wśród sztabek złota, zażądała opuszczenia domu przez wszystkie siły nieczyste. Diablica wkrótce wróciła wraz z poczętym ze złotnikiem potomstwem, jednak jak świadczą pisma, sąd nie wyraził zgody na jej pobyt w kamienicy. Podobno do dnia dzisiejszego w tym miejscu dochodzi do pojawiania się zjawisk paranormalnych, np. mieszkańcy skarżą się, że nadzwyczaj szybko psuje im się mleko.

Powracając do poważniejszego tonu, detektyw pokierował grupą w stronę Zamku Królewskiego i tam przypomniał historię księżniczki Ludgardy, która wraz ze swoim mężem Przemysłem II osiadła na poznańskich włościach w 1273 r. Według źródeł historycznych książę zażądał wkrótce od żony rozwodu, gdyż ta nie była stanie urodzić mu syna. Pobożna Ludgarda głęboko wierzyła w słowa przysięgi małżeńskiej, dlatego do końca swojego życia nie zgadzała się na ten rozwód. Jak się okazało, jej śmierć nadeszła 10 lat po ślubie, gdy Przemysł II w końcu ugodził ją mieczem. Legenda głosi, że tragicznie zmarła Ludgarda rzuciła na niego klątwę, mówiącą o tym, że książę nigdy nie doczeka się potomka. Faktycznie nie doczekał się, ponieważ Przemysł II także został zamordowany.

Tragiczny wypadek tramwajowy przy Starym Rynku

Tymczasem nie wszystkie niebezpieczne miejsca w Poznaniu wiążą się z morderstwami. Wiele ofiar śmiertelnych pochodzi z wypadków drogowych, o czym była mowa przy ul. Wrocławskiej. Tam w 1912 r. doszło do tragicznego wypadku spowodowanego awarią hamulców w jednym z pierwszych tramwajów elektrycznych. Uszkodzony pojazd staczał się od placu Wolności w kierunku Starego Rynku, aż w końcu uderzył w kamienicę znajdującą się nieopodal rzeźby św. Nepomucena.

Oprócz tramwajów, dużym zagrożeniem dla życia poznaniaków były pierwsze samochody. Podobno na początku XX w. na ul. Półwiejskiej odbywał się bardzo wzmożony i niekontrolowany ruch samochodów, dlatego często dochodziło do potrąceń pieszych. Ówczesna prasa była tak okrutna, że ze szczegółami opisywała wszystkie drogowe masakry.

Studnia - widmo przy placu Kolegiackim

Kolejnymi punktami wycieczki wybranymi przez detektywa były mroczne uliczki w okolicach ul. Rybaki i placu Bernardyńskiego, na którym grasował ekshibicjonista w habicie oraz plac Kolegiacki z tajemniczą studnią - widmo. Zwiedzanie zakończyło się na ul. Woźnej, gdzie w czasach średniowiecznych znajdował się miejski dom publiczny pod kierownictwem... żony poznańskiego kata.

"Zmroczna wycieczka" to nie ostatnia przechadzka zorganizowana przez Trakt Królewsko-Cesarski w Poznaniu. Zachęcamy do zapoznania się z kolejnymi terminami miejskich wycieczek:

25 sierpnia, godz. 18: Raut u króla. Miejsce spotkania: przed ratuszem na Starym Rynku.

26 sierpnia, godz.14: Dworskie intrygi (Wilhelm II). Miejsce spotkania: przed wejściem do kościoła Najświętszego Zbawiciela (ul. Fredry 11).

Czytaj wiadomości z Poznania




**

**

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto