Najwyższa Izba Kontroli wyliczyła, ile szpitale zarobiły na dodatkowych, a więc nielegalnych cennikach. Specjalistyczny Zespół Opieki Zdrowotnej nad Matką i Dzieckiem w Poznaniu zainkasował prawie 400 tysięcy złotych w 2008 r0ku. W raporcie znalazł się też szpital w Kościanie, który za podwyższony standard w jednoosobowej sali żądał 200 złotych. Dzisiaj nikt już nie wyciąga ręki po pieniądze za komfort rodzenie w jedynce. Do kościańskiej placówki, co sprawdziliśmy, do porodu przychodzi się bez portfela. Ginekologiczno-Położniczy Szpital Kliniczny w Poznaniu boi się nawet mówić o porodach rodzinnych, by nie podpaść kontrolerom, więc znalazł inną furtkę, aby usprawiedliwić inkasowanie jakichkolwiek pieniędzy.
- U nas pojęcie porody rodzinne nie funkcjonuje i za nie opłat nie pobieramy, ale możliwa jest obecność kogoś z zewnątrz przy porodzie. Wtedy pobieramy pieniądze za to, że określona osoba towarzyszy pacjentce podczas pobytu na oddziale porodowym - wyjaśnia Kuba Ciesiółka, rzecznik największej porodówki w regionie.
Nikt nie pyta, kim jest taka osoba przy porodzie, byleby za jej wejście zapłacono 150 zł, które przeznacza się na nadzór pielęgniarski, środki czystości, jednorazowy ubiór (obuwie, rękawice, korzystanie z szafki itp).
Wojewódzki Szpital Zespolony przy ul. Lutyckiej w Poznaniu nigdy nie ustalał rodzącym cenników, więc i teraz nie musi się z niczego wycofywać. W miejskiej placówce - Szpitalu Raszei - był pomysł opłat, ale nie doczekał się realizacji.
- Kiedy zastanawialiśmy się nad podniesieniem komfortu, braliśmy pod uwagę ewentualne opłaty za jednoosobowe sale porodowe, ale nigdy do tego nie doszło - mówi dyrektor Elżbieta Wrzesińska-Żak.
Zrezygnowanie z dopłat za tzw. komfort, który w innych krajach już dawno nim nie jest, to racjonalny przejaw postępu w opiece zdrowotnej. Natomiast trudno za taki uznać ostateczne skreślenie cennika za znieczulenie na żądanie kobiety.
- Moja matka urodziła nas troje, wszystkie jej porody miała bardzo ciężkie, więc nie wyobrażam sobie rodzenia bez znieczulenia zewnątrzoponowego - mówi Justyna Ziętek .
Z brakiem znieczulenia nie godzi się Angelika Majchrzak: - Pierwsze dziecko urodziłam ze znieczuleniem, a drugiego nie będę już mogła? To jakiś absurd - mówi kobieta, która za półtora miesiąca urodzi synka.
W tym przypadku lekarze stoją murem za kobietami. Profesor Tomasz Opala, dyrektor Szpitala przy ul. Polnej w Poznaniu, jest za tym, aby pozostawić rodzącej wybór. Wyeliminowanie znieczulenia na życzenie ze szpitali może przynieść wzrost nacisków na cesarskie cięcia. Dr med. Magdalena Szymczak, która pracuje w tej lecznicy, popiera prawo kobiet do znieczulenia. - W realiach naszego szpitala, gdzie odbiera się kilkanaście porodów dziennie, byłoby to niemożliwe - mówi specjalistka ginekolog, położnik i anestezjolog. - Ale w ramach dodatkowego dyżuru, z lekarzem anestezjologiem i za dodatkową opłatą można to zagwarantować, bo kobiety z niskim progiem bólowym zrobią wszystko, aby bólu uniknąć.
O tym rodząca Wielkopolanka może tylko pomarzyć, chociaż dwie trzecie Angielek korzysta z tego drogą oficjalną i całkiem legalną. - Ponad 90 procent moich pacjentek pyta mnie o możliwość takiego znieczulenia i pacjentka powinna mieć do tego prawo - uważa dr med. Tomasz Żak, poznański ginekolog i położnik.
- Jeżeli to się zdelegalizuje, kobiety będą wymuszać znieczulenie innymi drogami - ostrzega emerytowany lekarz.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?