Zawiodło się wiele osób, które złożyły dokumenty o wykup zajmowanego lokalu. – Tak zadecydowała Rada Miasta – przypomina Michał Grześ, radny i przewodniczący komisji gospodarki komunalnej i polityki mieszkaniowej. – Pamiętajmy, że sprzedajemy lokale za 10 procent ich wartości, bo lokatorom daliśmy prawo do bonifikaty. Jednak w przypadku willi na Sołaczu, w której mieszka dwóch lokatorów byłoby to nadmiernym podarunkiem dla najemców. Podobnie w przypadku zupełnie nowych budynków i tych po remontach.
Przygotowywane w ZKZL zarządzenie wyłączy ze sprzedaży sporo posesji. – Jednym z kryterium wyłączenia ze sprzedaży budynku jest przeprowadzona w nim termomodernizacja, remonty dachów. Remont tego, po niedawnym pożarze, w kamienicy przy Podgórnej już kosztował półtora miliona złotych. Z dużym prawdopodobieństwem mogę założyć, że tam sprzedaży lokali nie będzie – tłumaczy Jarosław Pucek, dyrektor ZKZL. – Chcemy, wyodrębniając budynki, w których zostały zainwestowane niemałe pieniądze w remont, zostawić je w zasobie miasta Poznania.
Michał Grześ tłumaczy, że nikt lokatorom nie obiecał, iż będą mogli wykupić najmowane przez siebie mieszkania.
– W pierwszej kolejności sprzedawane będą te w już istniejących budynkach wspólnot – mówi. Konieczna jest więc roszada lokatorów. Kto chce lokal kupić idzie do budynku wspólnoty. Kto nie chce – musi budynek wspólnoty opuścić. Tylko jak „bezboleśnie” to zrobić?
O wykup mieszkania nie będzie więc mogła prawdopodobnie starać się Monika Szymańska, lokatorka z kamienicy przy ulicy Podgórnej, ani też żaden z jej sąsiadów. Nawet ten, który sam zaadaptował strych na mieszkanie i liczył, bo tak mu któryś urzędników powiedział, że to będzie kiedyś jego własność.
– Mieszkałam w tym ogromnym mieszkaniu od dziecka. Moja rodzina dzieliła je z ciotką. W ubiegłym roku ona postanowiła wyjechać. Bałam się, że kogoś mi tu miasto dokwateruje. Rozmawiałam z urzędnikiem z Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych i choć nie było to powiedziane wprost, to jednak zrozumiałam, że wkrótce będę mogła wykupić cały lokal od miasta. Musiałabym tylko wynająć także część po ciotce – mówi Szymańska. Tak też zrobiła. Stała się najemczynią lokalu o powierzchni 190 mkw., negocjowanej stawce czynszowej 8,67 zł za metr kw. (co daje za cały lokal ponad 1600 złotych), z nadzieją, że kiedyś lokal będzie jej.
– Podpowiadano nam nawet, żeby nie robić remontów, bo wówczas standard mieszkania będzie wyższy, a więc wykup kosztowniejszy – wspomina lokatorka. Przyznaje, że możliwością wykupienia lokalu na własność interesowała się już od kilku lat. Podobnie było z innymi lokatorami.
Szymon Wojciechowski dziesięć lat temu zdecydował się na zaadaptowanie strychu.
– To fakt, że możliwość wykupu obiecywano nam nieformalnie, nie mamy na to żadnych dokumentów. Ale właśnie to było ideą przewodnią podjęcia się przeze mnie prac adaptacyjnych – podkreśla.
Wspólnie lokatorzy prowadzili korespondencję z Urzędem Miasta. Wciąż jednak tłumaczono im, że trwa inwentaryzacja budynku. To utwierdziło ich w przekonaniu, że po jej zakończeniu rozpocznie się sprzedaż. Kiedy w 2008 roku zainteresowali się stanem prac, okazało się, że te się opóźniają. Podobne w treści pisma otrzymali od wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej Urzędu Miasta oraz od Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych. A brakowało im tylko jednego zdania „Sprzedaż będzie prowadzona” lub „Nie przewiduje się sprzedaży lokali w budynku”.
– Dostaliśmy właśnie podwyżkę czynszu na 10, 49 , i nie widzimy sensu, by go płacić – mówi Szymańska.
– W budynkach, gdzie są lokale wspólne bez możliwości wydzielenia ich w samodzielne mieszkania, sprzedaż nie będzie prowadzona – mówi Magda Gościńska z ZKZL.
– Dlaczego nikt nas nie uprzedził tylko przyjmowano czynsz za cały lokal? – pyta zawiedziona Szymańska.
Wcześniej, przed zamieszkaniem Szymona Wojciechowskiego na Podgórnej, strych to było klepisko z przeciekającym dachem. Dzięki remontowi, który przeprowadził, dach nie przecieka. Na strychu nie zbierają się bezdomni.
– Czuję się zawiedziony, a na pewno wykorzystany. Jedyne rozsądne rozwiązanie to mieszkać tu dalej i czekać na zmiłowanie miasta – mówi.
– W Brnie, gdzie byliśmy, prowadzona jest także sprzedaż lokali komunalnych z taką samą bonifikatą, jak w Poznaniu. Tam jednak zrobiono to lepiej – mówi radny Grześ. – Tam o kupno z bonifikatą ubiegać się mogą wszyscy lokatorzy kamienicy pod warunkiem, że wszyscy chcą mieszkania wykupić. Powstają wspólnoty.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?