– Czynsz, który zastałem obejmując stanowisko, był abstrakcyjnie niski – tłumaczy Piotr Jaroszyński. I dodaje: – Ja po prostu urynkowiłem stawki za wynajem mieszkania. Poprzednie były zupełnie nieadekwatne do poznańskich realiów. Spółka jako właściciel bloków ma prawo o tym decydować.
Podwyżka okazała się jednak... niezgodna z prawem. Agnieszka Hossa, która jest jedną z mieszkanek, postanowiła swych racji dochodzić przed sądem. Efekt? W czerwcu zapadł wyrok o unieważnieniu nowej opłaty za czynsz.
– Nie można traktować hipodromu jak prywatnego folwarku – twierdzi Hossa. – Wielu z nas nie stać, by płacić tak dużo. Prezes powinien się zreflektować i po przegranej sprawie zmniejszyć czynsz nie tylko mi, ale też pozostałym mieszkańcom.
Korzystny wyrok, dzięki któremu A. Hossa wciąż płaci mniejszy czynsz, nie przełożył się bowiem na innych najemców. W blokach w sumie mieszkają 23 rodziny. A 15 z nich, od stycznia musi płacić nową, dwukrotnie wyższą stawkę. Jednak nikt poza Hossą nikt nie próbował walczyć w sądzie. Ludzie nie wierzą, że po ośmiu miesiącach od podwyżki mogą coś wskórać. – Uważam, że tak wysoki czynsz to skandal, jednak już podpisałem umowę – mówi pan Łukasz, jeden z mieszkańców, który od stycznia płaci za czynsz dwa razy więcej. – Znajomi prawnicy powiedzieli mi, że walka w sądzie nie ma w tej chwili sensu – dodaje. Efekt? Za mieszkanie, w którym nie ma ciepłej wody (wyłącznie bojler) płaci 17,5 złotego za metr kw. Dla porównania w TBS-ach, które są w pełni wyposażone, mieszkańcy płacą od 10 do 11,3 za metr kw.
Zdaniem prezesa stawka jest uczciwa, a próby walki w sądzie i „tak skończyłyby się niepowodzeniem”. Bo według Jaroszyńskiego zadecydowały o tym wyłącznie względy proceduralne.
– Moi pracownicy za późno złożyli wszystkie dokumenty i tylko dlatego sąd nie przyznał nam racji – twierdzi. Prezes nie jest jednak chyba pewny swoich racji, bo póki co spółka zwraca mieszkającym w jej budynkach pracownikom różnicę, która powstała w wyniku podwyżki czynszu.
– To są nasze wewnętrzne ustalenia pracownicze – stwierdził prezes w rozmowie. Tymczasem ludzie są nieufni i boją się, że jak zmieni się władza, mogą rabat na czynsz stracić.
Kłopoty mieszkańców pechowych budynków nie kończą się na opłatach za czynsz. Problemem jest także ostatnia modernizacja jednego z bloków. Do kotłowni przyłączono gaz ziemny i tym samym, w myśl przepisów, mieszkańcy muszą zrezygnować z używania kuchenek na gaz płynny. Spółka nie ma jednak zamiaru przyłączyć ich mieszkań do sieci, tym samym skazuje część rodzin na używanie droższego prądu.
– Na razie nie stać nas na podciągnięcie instalacji do każdego z mieszkań. Jedyne rozwiązanie to w takiej sytuacji zakup piecyków elektrycznych – mówi Jaroszyński. I od razu dodaje, że spółka do nich nie dołoży.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?