Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznań na srebrnym ekranie

Wojciech Kowalczyk
Wojciech Kowalczyk
Statystyczny poznaniak chodzi do kina sześć razy w roku. O tym co zrobić, aby mógł na srebrnym ekranie podziwiać własne miasto, MM Poznań rozmawia z szefem Wielkopolskiego Funduszu Filmowego.

16 marca br. ogłoszony został w Poznaniu wielkopolski konkurs na wspieranie produkcji filmowej w 2009 r. Celem jest wsparcie pieniężne dla filmów związanych z Poznaniem i Wielkopolską. O tym, pomiędzy jakie projekty zostanie podzielony 1 mln zł, dowiemy się najpóźniej 8 maja. O Wielkopolskim Funduszu Filmowym i ogłoszonym przez niego konkursie rozmawiamy z Włodzimierzem Gorzelańczykiem, szefem WFF. 

MM Poznań: Od 2005 r. w Polsce działa Polski Instytut Sztuki Filmowej, którego budżet w 2008 r. wyniósł 100 mln zł. PISF ma wspierać polską produkcję filmową, a także promocję i dystrybucję naszych filmów w kraju i zagranicą. A jaka jest rola Wielkopolskego Funduszu Filmowego?

WG: Fundusze regionalne spełniają rolę uzupełniającą dla PISF. Ich zadaniem jest wsparcie dla filmów fabularnych, dokumentalnych, krótkometrażowych, czy też seriali. Kluczem do wyboru produkcji, które mogą liczyć na wsparcie ze strony takiego funduszu, jest ich powiązanie z danym miastem, regionem, miejscem. To powiązanie może mieć zróżnicowany charakter - np. poprzez osobę reżysera, aktorów, miejsce akcji filmu czy też historię o danym regionie.

MM: Ile jest w Polsce takich funduszy?

WG: Obecnie 5. Powstanie kolejnych trzech zapowiadane jest jeszcze na ten rok. Docelowo ma być ich 16. Pierwsza wystartowała Łódź w 2007 r. Rok później powstał m.in. nasz fundusz z budżetem 1 mln zł.

MM: Kto daje pieniądze na WFF?

WG: Wielkopolski Fundusz Filmowy tworzą środki przyznane nam przez samorządowców. 500 tys. zł przekazuje Miasto Poznań, dalsze 500 tys. zł - sejmik wojewódzki. Chodzi o to, żeby osoby płacące tu podatki wiedziały, że ich pieniądze wesprą produkcje filmów, w ten czy inny sposób związanych z naszym regionem czy też miastem.

MM: Mówi pan o powiązaniu z regionem. Dlaczego według pana Poznań tak rzadko gości na srebrnym ekranie?

WG: W przypadku dużych, komercyjnych produkcji chodzi oczywiście o pieniądze. Najbardziej opłaca się wyprodukować film w Warszawie. Tam też powstaje znakomita większość dużych polskich produkcji. Bo w Warszawie są studia, ludzie, zaplecze. Poznaniowi w walce o zainteresowanie twórców i producentów potrzeba także nieco szczęścia. Przykładem tego może być świeży sukces Sandomierza, który został "odkryty" na nowo przez serial "Ojciec Mateusz". Tyle tylko, że twórcy – o czym jestem przekonany - wymyślając scenariusz do serialu, nie określili, że miejscem akcji musi być Sandomierz. Pojechał tam producent, spodobało mu się to, co zobaczył i dzięki temu miasto przeżywa dziś prawdziwe oblężenie turystów. Ale nie oszukujmy się, takich miast w Polsce, które mają ciekawe zakątki, plenery, jest mnóstwo. A przecież sami pamiętamy, jak wiele dobrego dla Wielkopolski zrobił serial „Najdłuższa wojna niepodległej Europy”.

MM: Co więc może być atutem Poznania w walce o przyciągnięcie zainteresowania producentów?

WG: Nasza lokalna miłość do kina. Statystyczny poznaniak chodzi do kina 6 razy w roku! To właśnie tutaj, w przeliczeniu na liczbę mieszkańców, bite są rekordy frekwencyjne dla poszczególnych filmów. To jest ogromna rzesza ludzi, którzy z pewnością chcieliby zobaczyć na ekranie ciekawy film opowiadający o ich mieście lub regionie. Aż dziw bierze, że żaden producent tego drzemiącego tu potencjału jeszcze nie wykorzystał.

MM: A może nie ma kto w Poznaniu takich filmów kręcić?

WG: Wielkich nazwisk rzeczywiście nam brakuje. Ale jest dużo młodzieży, która celuje niekoniecznie w wielkie produkcje komercyjne, ale woli etiudy, filmy dokumentalne, filmy animowane. Do nich chcemy dotrzeć z naszą ofertą wsparcia finansowego. Cieszylibyśmy sie oczywiście, gdyby dzięki naszym pieniądzom powstał jakiś dobry film komercyjny. Ale z równie dużym aplauzem przyjmiemy każdy sukces, np. festiwalowy, dla absolutnie niszowej produkcji.

MM: W ubiegłym roku konkurs ogłoszono po raz pierwszy. Jakie były jego wyniki?

WG: Złożonych zostało sześć wniosków o dofinansowanie. Dwa z nich nie spełniały wymogów formalnych. Cztery były oceniane przez ekspertów, a później rozpatrywane przez naszą komisję. Ta zdecydowała o przyznaniu pieniędzy na dwa projekty. Mamy nadzieję, że w tym roku wniosków będzie o wiele więcej. W mediach usłyszeć można było w ostatnim czasie o przynajmniej czterech dużych projektach filmowych związanych z Poznaniem. Cieszłbym się, gdyby ich twórcy otrzymali od nas pieniądze. Liczymy również na powstanie choć jednego serialu telewizyjnego.

MM Poznań: Dziękuję za rozmowę.

WG: Dziękuję.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto