Poznań (nie) boi się palestyńskich dzieci

Dziesięcioro dzieci z Nablusu to podopieczni organizacji Future Generation Hands Association. Wszystkie pochodzą z bardzo ubogich rodzin i mają za sobą trudne doświadczenia związane z konfliktem zbrojnym na Bliskim Wschodzie.

Dzięki inicjatywie Stowarzyszenia „Lepszy Świat” i współpracy ze Stowarzyszeniem Kultury Arabskiej „Arabia” i Ambasadą Palestyńską udało się je zaprosić do Polski. Od 15 lipca dzieci gościły w Krakowie, a 20 lipca przyjechały do Poznania. Mają tu przebywać przez dziewięć dni i w tym czasie mają nie tylko zwiedzić poznańskie zabytki i inne atrakcje turystyczne Wielkopolski, ale też wziąć udział w warsztatach i zajęciach prowadzonych przez „Lepszy Świat”.

- Chcemy, aby wyjeżdżając z Poznania, czuły, że są na świecie ludzie, którym nie jest obojętny ich los – wyjaśnia Marcin Janasik ze Stowarzyszenia „Lepszy Świat”.

Miasta nie stać na bilety do zoo?

Ciekawa jest jednak strona organizacyjno-finansowa całego przedsięwzięcia.

- Pieniądze na zorganizowanie im pobytu udało się zebrać dzięki współpracy ze Stowarzyszeniem Kultury Arbaskiej „Arabia”, pomocy poznańskich firm i datkom zebranym wśród mieszkańców Poznania pochodzenia arabskiego – mówi Janasik.

Inicjatorzy zaproszenia do Poznania palestyńskich dzieci liczyli, że udziałem w akcji będą zainteresowane władze miasta, bo tak się złożyło, że Nablus to miasto partnerskie Poznania. Stowarzyszenie liczyło, że miasto wspomoże pobyt dzieci bardzo symbolicznie – fundując bezpłatne bilety MPK, wejściówki do zoo i palmiarni.

- Trzy tygodnie temu wysłaliśmy e-maila do Biura Kształtowania Relacji Społecznych z prośbą o taką symboliczną pomoc, ale nie doczekaliśmy się żadnej odpowiedzi. Później uzyskaliśmy telefoniczną informację, że dyrektor biura odmówił nam pomocy. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że miasto boi się, że taka pomoc może być źle odebrana – tłumaczył na popołudniowej konferencji prasowej Marcin Janasik.

Zaszło nieporozumienie

Czyżby władze miasta obawiały się, że grupka dzieci w wieku 10-13 lat to mali terroryści? Postanowiliśmy sprawdzić, dlaczego odmówiono tak symbolicznej pomocy, ale, jak się okazało, problem udało się już rozwiązać.

- Zaszło pewne nieporozumienie. Ten pan ze stowarzyszenia zgłosił się w czasie, gdy dyrektor Groblewski [dyrektor Biura Ksztłatowania Relacji Społecznych – przyp. ZK] przebywał na urlopie i stąd to zamieszanie. Oczywiście, miasto pokryje koszty biletów wstępu do zoo i palmiarni dla tych dzieci – wyjaśnia Rafał Łopka z biura prasowego Urzędu Miasta. – Nie możemy natomiast ufundować biletów MPK, bo po prostu nigdy nie było takiej praktyki.

Co na to „Lepszy Świat”?
- Jesteśmy pod wrażeniem siły poznańskich mediów – śmieje się Janasik. – To prawda, że jeszcze dziś udało nam się porozumieć w sprawie sfinansowania biletów do zoo i palmiarni. Nie wnikamy w przyczyny tego zamieszania, po prostu cieszymy się, że miasto jednak zdecydowało się włączyć w pomoc.

Powodem zamieszania było też to, że o wsparciu mógł zdecydować Andrzej Soboń – odpowiadający za współpracę z miastami partnerskimi, który o sprawie nie wiedział, gdyż stowarzyszenie nie skierowało swojej prośby bezpośrednio do niego.

- Wysyłając pierwszą prośbę 3 lipca, nie wiedzieliśmy jeszcze, z jakiego konkretnie miasta palestyńskiego będą pochodzić dzieci. W związku z tym kierowanie prośby do pana dyrektora Andrzeja Sobonia zajmującego się miastami partnerskimi nie było celowe – wyjaśnił Janasik.

Stowarzyszenie „Lepszy Świat” zapowiada, że chce w przyszłości poszerzyć swoją współpracę ze stroną palestyńską, wysyłając tam swoich wolontariuszy zajmujacych się pracą socjalną.