Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Nowemu zoo słonie przyniosą szczęście: zobacz zdjęcia

Elżbieta Podolska
Słonie były nieco zmęczone wielkim zainteresowaniem zwiedzających - Fot. Waldemar Wylegalski
Słonie były nieco zmęczone wielkim zainteresowaniem zwiedzających - Fot. Waldemar Wylegalski
Po pięciu latach oczekiwania Poznań ma swoje słonie i to dwa od razu i wspaniałą słoniarnię. Jeszcze w tym roku do dwóch samców dołączy słonica z Holandii.

Po pięciu latach oczekiwania Poznań ma swoje słonie i to dwa od razu i wspaniałą słoniarnię. Jeszcze w tym roku do dwóch samców dołączy słonica z Holandii.

Zobacz galerię zdjęć z otwarcia słoniarni

Słonie przynoszą szczęście i tak jest rzeczywiście. Poznańskiemu ogrodowi zoologicznemu na pewno przyniosły, bo tłumy odwiedziły nowe zoo. Każdy chciał zobaczyć największe ssaki lądowe świata i ich nowe lokum. Wielu pamiętało jeszcze ulubienicę poznaniaków – słonicę Kingę.

Ulica Krańcowa zamieniła się w deptak. Całymi rodzinami szli chętni, by zobaczyć Ninio i Yzika. Dzieci nie mogły się doczekać. Tym bardziej że przez dwa dni ogród zoologiczny rozbrzmiewał śmiechem i wielką zabawą. Trwał festyn z malowaniem twarzy w słoniowe wzory, warsztatami bębniarskimi, konkursami rysunkowymi. Na zwiedzających czekały nie tylko słonie, ale wszystkie inne zwierzęta z nosorożcami, żyrafami i tygrysami na czele.

– Dzisiaj chyba do słoni nie dojdziemy – śmieje się Krystyna Dawidziuk. – Synek utknął w zagrodzie dla dzieci i nie chce zostawić samego osiołka, więc chyba jednak słoń będzie musiał na Maciusia poczekać.

Większość jednak zdecydowanie chciała zobaczyć dwa kolosy. – Wyobrażałam sobie, że oba będą takie duże – mówi Iwona Wróblewska. – Ninio jest rzeczywiście potężny. To prawdziwy słoń. Natomiast Yzik to dopiero dziecko: maleńkie i ciekawskie. Słonie dosyć nerwowo przyjmowały kolejne porcje gości.

– Przyniosły szczęście Poznaniowi i ogrodowi zoologicznemu – twierdzi Wacław Przybysz. – W innym przypadku nikt nie zadbałby o rozwój zoo, a tak proszę bardzo, restauracja powstała, bar jest wyremontowany, pojawiły się place zabaw dla dzieci, mają być kolejki i kolejne nowe zwierzęta. Władze miasta nareszcie zechciały zauważyć ten obiekt. Szkoda tylko, że jeszcze nie potrafią go odpowiednio wykorzystać w promocji miasta. Dlaczego zapraszać tylko biznesmenów, a nie rodziny z całej Polski, a przecież mamy się czym pochwalić. Słonie będą cały czas, a firmy przychodzą i odchodzą.

Rzadko jednak odwiedzający mieli czas na takie przemyślenia. Dorośli zajmowali się przede wszystkim pilnowaniem swoich pociech i opowiadaniem im o kolejnych zwierzętach.

– Wczoraj musiałam się dokształcić i w internecie poszukać wszystkich wiadomości na temat słoni i tygrysów, żeby choć w minimalnym stopniu móc odpowiadać na pytania synka – śmieje Marzena Zielińska, mama 6-letniego Damiana. – Pytania o długość i ciężar trąby należą do najprostszych. Damian kocha zwierzęta i ogląda mnóstwo programów o ich życiu. Wie znacznie więcej niż my i na każdym kroku potrafi nas w tym względzie złapać na błędzie.

Yzik goniący jabłko wywoływał niesamowite emocje. Od razu słychać było głosy: ma trąbę jak odkurzacz, zobacz jak mu się uszy ruszają, patrz jaki sprytny, jak podnosi malutkie jabłko i wrzuca sobie do paszczy. Zdarzali się jednak i tacy, którzy wychodzili ze słoniarni niezadowoleni: – W telewizji słonie są większe – skarży się 4-letni Marek Andrzejak. – Ja to bym wolał dinozaury. One są fajniejsze od słoni. Następnym razem chcę dinozaura.

Zwiedzający nieco narzekali na odległość słoniarni od wejścia i na to, że kolejka jest tylko jedna, wolno jeździ i nie daje rady przewieźć wszystkich. Pełny był też parking przed zoo, ale kto miał odrobinę cierpliwości, po chwili znajdował miejsce do zostawienia samochodu. Przez cały weekend pomagali w tym policjanci kierujący ruchem.

Na Krańcowej nie można się było zatrzymywać i parkować. Ale za to ze Śródki jeździł autobus pod samą bramę nowego zoo i wielu poznaniaków zdecydowało się wyruszyć na wycieczkę nad Maltę komunikacją miejską.

– Nie rozumiem, dlaczego nie ma tutaj wielkiego parkingu – oburza się Grzegorz Nowak. – Organizacja jest fatalna. Wszyscy wiedzieli, że przyjdą tłumy, a nikt nie zadbał o warunki. Kolejki do kasy, tłumy, nie idzie przejść, nie można nawet zwierzaków zobaczyć, bo większość się pochowała. Zapłaciłem za bilet, a nie obejrzałem np. tygrysów. Dziwię się, że nikt nie myśli o zwiedzających. Najłatwiej skasować pieniądze za bilet i niewiele za to pokazać. Gdyby nie wnuki, nikt nie namówiłby mnie do przyjścia kolejny raz.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto