Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznań: Ostrzarz z Jeżyc szuka następcy. Jak znajdzie, będzie się ścigał z Szurkowskim [ZDJĘCIA]

Błażej Dąbkowski
Błażej Dąbkowski
W Poznaniu już niedługo może zabraknąć ostrzarzy! Mieczysław Ludwiczak alarmuje: brakuje mojego następcy! Młodzież woli się bawić zamiast przyuczyć do fachu!

Mija 30 lat od momentu, gdy zacząłem ostrzyć noże i nożyczki. Co prawda na brak klientów nie narzekam, na herbatę z cytryną wystarczy, ale mam już 80 lat, a mojego następcy nie widać - wzdycha Mieczysław Ludwiczak, ostrzarz, którego poznaniacy doskonale znają z rynku Jeżyckiego, Wildeckiego oraz Rataj.

Zdaniem pana Mieczysława takie zawody jak rymarz, ostrzarz czy kowal mogą już niedługo zniknąć bezpowrotnie. Powód? Młodzi poznaniacy stawiają na łatwe i przyjemne życie.

- Zamiast zabrać się do roboty, niechętnie się do niej garną. Nie ma służb, które mogłyby ich nakierować na porządne tory. Wolą słuchać muzyki, chodzić na dyskoteki, ale jak poumierają im rodzice, to będzie strach i zgrzytanie zębów - narzeka starszy mężczyzna.

KINO ZA 3 ZŁ? TYLKO NA JEŻYCACH

Mieczysław Ludwiczak próbował przekonać już swojego syna, do przejęcia po nim warsztatu pracy - czerwonego rowera i ściernic, niestety bezskutecznie.

- Owszem, by ostrzyć nożyczki i noże przy pomocy mojej maszyny, trzeba mieć poukładane w głowie. Należy wiedzieć pod jakim kątem ustawić narzędzia. To dokładna robota, trzeba być też ostrożnym, bo ludzie potrafili przynosić mi nawet 200-letnie nożyczki - wyjaśnia ostrzarz.

Choć sprzęt wydaje się już mocno zużyty (kupiony ze złomu za ,,flaszkę" wina), a zawód niezbyt perspektywiczny, pan Mieczysław dziennie potrafi "wyjeździć" nawet 100 zł. - Pamiętam dzień, gdy podjąłem decyzję o zostaniu ostrzarzem. Za komuny portfele zaczęły się kurczyć, siedziałem nad Maltą wśród ptaków wędrownych i wymyśliłem sobie ten odwrócony rower - wspomina.

BRACIA Z POZNANIA PODBIJAJĄ YOUTUBE

Z biznesem wystartował jednak w Jarocinie, skąd pochodzi. Zarabiał wtedy w całej Wielkopolsce - Koźminie, Krotoszynie, Sieradzu, Lesznie czy Kaliszu. Wcześniej był taksówkarzem i rolnikiem. - Jako pierwszy w Jarocinie woziłem ludzi wołgą - podkreśla z dumą. Z tego wszystkiego pozostał mu "składak", ale nie żałuje przebranżowienia. - Nie dość, że człowiek może zarobić, to zachowuje dobrą kondycję - dodaje pan Mieczysław.

W ubiegłym roku kilka młodych osób postanowiło sprawdzić ile kilometrów dziennie jest w stanie przejechać. Zamontowali mu przy rowerze licznik i pozostawali do chwili, gdy zbierał się już do domu. - Sam byłem zaskoczony, gdy okazało się, że przez 10 godzin przejechałem aż 250 kilometrów. W tym wieku to dobry wynik - zauważa legenda rynku Jeżyckiego.

Plany na przyszłość? Pan Mieczysław chce zrealizować dwa swoje marzenia - pozostawić po sobie nie tylko ostre jak brzytwa noże, godnego następcę ale też ... wziąć udział w rajdzie rowerowym z prawdziwego zdarzenia.- Wydaje mi się, że na trasie Poznań-Kórnik, a nawet Poznań-Jarocin miałbym szansę z Szurkowskim czy Szozdą - kończy ostrzarz.

Widzisz coś ciekawego, zaskakującego, dziwnego? Pisz na [email protected], dodaj swój artykuł lub zostaw nam wiadomość na Facebooku


ZEBRAliśmy nasze serwisy w jednym miejscu:
Wszystko o Lechu Poznań - BUŁGARSKA.PL: polub serwis na Facebooku
Filmy z Poznania i całej Wielkopolski - GŁOS.TV: polub serwis na Facebooku
Inwestycje i budownictwo w Wielkopolsce - DOM
Baw się i wygrywaj nagrody - KONKURSY

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto