Mężczyzna zadzwonił do lekarza pomocy doraźnej i poinformował go, że ma atak kolki nerkowej. Ten stwierdził, że nic w takiej sytuacji zrobić nie będzie mógł i poradził mu, żeby skontaktował się z pogotowiem ratunkowym. Sytuację komplikował fakt, że przychodnię lekarza rodzinnego pan Stefan miał nie na Winogradach, a na drugim końcu miasta. Gdy się przeprowadzał, nie chciał bowiem rezygnować z – jego zdaniem – doskonałej opieki. Tak czy tak, pozostało mu wezwanie karetki.
– Dyspozytorka pogotowia powiedziała mi, że nie kwalifikuję się do wysłania karetki. Połączyła mnie jednak z jakimś lekarzem – opowiada pacjent. I dodaje: – Lekarz okazał się bardzo współczujący, powiedział, że doskonale rozumie, jaki czuję ból i że jest skłonny do mnie przyjechać. Warunek: musi na to mieć zlecenie dyspozytora.
Mężczyzna ponownie zadzwonił na 999. Tym razem usłyszał, że karetka może przyjechać... za opłatą.
– Szalenie nam się przykro zrobiło – mówi żona pana Stefana. Ostatecznie karetka nie przyjechała. Efekt? Pan Stefan walczył z bólem do rana, kiedy przyjął go lekarz rodzinny. Okazało się, że konieczne jest założenie cewnika. – Ściągnęli ze mnie półtora litra moczu! – mówi mężczyzna. A kolejne wizyty u lekarzy wykazały, że pan Stefan musi trafić do szpitala. Tak też się stało.
Dlaczego do cierpiącego 77-latka nie wysłano karetki? Witold Draber, dyrektor Pogotowia Ratunkowego w Poznaniu tłumaczy to tak: – Po odsłuchaniu nagrań rozmów telefonicznych pacjenta i dyspozytorki ustaliłem, że wizyta została zakwalifikowana przez dyspozytora do wykonania przez lekarza pomocy doraźnej.
Znaczy to tyle, że życie pana Stefana nie było zagrożone i że pomocy powinien szukać u lekarza pierwszego kontaktu.
Potwierdza to NFZ. – Z przedstawionej przez pacjenta sytuacji wynika, że zgodnie z zakresem zadań lekarza POZ, do niego należało udzielenie pomocy w opisanym przypadku – dodaje Marta Frydrychowicz z biura prasowego NFZ w Poznaniu.
Szef Centrum Medycznego HCP, w której leczy się pan Stefan, powiedział nam, że poprosi o wyjaśnienie sytuacji lekarza, który tej nocy pełnił dyżur.
A o co chodzi z żądaniem zapłaty za przysłanie karetki? Dyrektor Draber z pogotowia przekonuje, że dyspozytorka miała na myśli „odpłatną usługę wykonywaną przez transport medyczny bez umowy z NFZ na rzecz lekarza rodzinnego”. Fundusz odpowiada jednak, że prawo na pobieranie opłat od pacjentów nie zezwala! Sprawa ma zostać wyjaśniona.
Prezes Wielkopolskiej Izby Lekarskiej dr Krzysztof Kordel kwituje całą tę sytuację jednym słowem: – Bezduszność.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?