Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Pływający Jeep

Piotr KRYSA
Ryszard Ślęga oddał auto w ręce rzeczoznawców. Ci twierdzą, że po remoncie nie przypomina już ono fabrycznego wozu. - Fot. S. Siewior
Ryszard Ślęga oddał auto w ręce rzeczoznawców. Ci twierdzą, że po remoncie nie przypomina już ono fabrycznego wozu. - Fot. S. Siewior
Kierowcy często narzekają na mechaników. Ryszardowi Ślędze w bitwie z warsztatem pomogli rzeczoznawcy. Według nich Jeep pechowego właściciela po naprawie wyjechał z innymi, być może nawet starszymi od auta, częściami.

Kierowcy często narzekają na mechaników. Ryszardowi Ślędze w bitwie z warsztatem pomogli rzeczoznawcy. Według nich Jeep pechowego właściciela po naprawie wyjechał z innymi, być może nawet starszymi od auta, częściami.

Ryszard Ślęga kupił Jeepa Wranglera rocznik 2004 w firmie Voyager Club w Poznaniu. Pod koniec 2004 roku auto uległo kolizji i został przekazane dealerowi do naprawy. Samochód jest w leasingu, więc był w pełni ubezpieczony. W aucie według faktury wymieniono między innymi ramę i blok silnika.
– Po naprawie Jeepa nie trzymał się drogi, pływał – opowiada Ryszard Ślęga. Klient twierdzi, że kilka razy zgłaszał to u dealera, ale zapewniano go, że wszystko jest w porządku.
Ryszard Ślęga dokładniej zainteresował się samochodem, kiedy wysiadł w nim rozrusznik. Auto miało przejechane niewiele ponad 10 tysięcy kilometrów, więc był tym bardzo zaskoczony.
– Sam stwierdziłem, że rama wygląda na starą, a silnik nosi ślady korozji – opowiada. Samochód zawiózł do serwisu firmy ASD Toyota Ukleja w Pile, gdzie sprawdziło go dwóch rzeczoznawców. W swojej opinii stwierdzili, że rama jest krzywa i nie została wymieniona, za to nosi ślady spawania i innych mechanicznych wgnieceń wskazujących na próbę jej prostowania. Rzeczoznawcy napisali też, że silnik wygląda na starszy niż pozostałe części pojazdu. Ryszard Ślęga złożył doniesienie do poznańskiej prokuratury.

Dealer krytykuje opinię

Zefiryn Grabski, prezes Voyager Club, zdecydowanie odrzuca zarzuty Ślęgi i przedstawia faktury na zakup stosownych elementów przeznaczonych do wymiany, w tym ramy i bloku silnika. Co więcej, posiada stare wymienione części. Dodaje także, że od czasu naprawy minął rok i skoro klient w tym czasie nie zgłaszał żadnych zastrzeżeń, z formalnego punktu widzenia sprawy nie ma. Zdecydowanie skrytykował też opinię rzeczoznawców. Zwraca uwagę na to, że badanie ramy dokonano według karty pomiarowej z lat 1997-2003, a rok produ- kcji badanego auta to 2004.
– Według rzeczoznawców jest dłuższa o 24 centymetry od fabrycznej – twierdzi Zefiryn Grabski.
Twierdzi także, że klient, zanim poszedł do prokuratury, chciał się najpierw dogadać.

Badania do powtórki

Ryszard Ślęga ponownie oddał auto rzeczoznawcom, którzy potwierdzili swoją pierwszą opinię. Przebadali ramę dwa razy według wzorca 1997-2003 i dla modelu z 2004 r. W obu przypadkach rama była krzywa.
– Jednak znacznie bliżej było jej do tej z wcześniejszego modelu – mówi Ryszard Ślęga. To może oznaczać, że auto zostało wyprodukowane przed rokiem 2004.
Na pewno wiemy, że samochód uległ bardzo poważnej kolizji. O tym, czy pewne elementy wymieniono, czy próbowano je naprawić, rozstrzygną biegli powołani przez prokuraturę.
– To dobrze, że sprawa trafiła do prokuratury i zostanie w ten sposób do końca wyjaśniona – powiedział nam Zefiryn Grabski, prezes Voyager Club. Ryszard Ślęga twierdzi to samo...

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto