Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Policjant komisariatu wodnego uratował tonącą

SAGA
Dariusz Białkowski
Dariusz Białkowski Dariusz Kwiecień
38-letnia kobieta próbowała wczoraj odebrać sobie życie w Warcie. Na szczęście, ktoś zdążył na czas zaalarmować policję. Dariusz Białkowski, który od niedawna pełni obowiązki szefa komisariatu wodnego nie wahał się ani sekundy: natychmiast ruszył na ratunek.

- Około godziny 14 dyżurny komendy miejskiej odebrał telefon z informacją, że do Warty przy moście Rocha wchodzi kobieta - mówi Romuald Piecuch z Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu. - Na miejsce wysłano patrol wodniaków. Wszystko dobrze się skończyło.

- Podwładni akurat byli na patrolu - relacjonuje Dariusz Białkowski, p.o. komendanta komisariatu wodnego, sam przez wiele lat służył w tej jednostce. - Nie można było czekać na ich powrót. Wspólnie z kolegą, który akurat był na miejscu, wyruszyliśmy we wskazane miejsce.

Białkowski wciągnął na mundur tzw. suchy skafander i wszedł do wody. Okazało się jednak, że policjanci podjechali od strony politechniki, a kobieta wchodziła do wody od strony Starego Miasta. Nie było już czasu, żeby objeżdżać miasto. Białkowski zaczął płynąć. Kobieta tymczasem brnęła w głąb rzeki. Potykała się, przewracała, ale parła naprzód.

Z brzegu przyglądało się jej kilku mężczyzn. Wołali, by zawróciła, żaden jednak nie wszedł do wody, aby powstrzymać desperatkę. Gdy kobieta zbliżyła się do głównego koryta rzeki, gdzie dno gwałtownie opada (po roztopach Warta wylała i zajmuje cała szerokość od wału do wału) Białkowskiemu udało się ją schwycić. Policjant zaczął wyciągać kobietę na brzeg. Była przemarznięta, nie było z nią kontaktu. Natychmiast została odwieziona do szpitala.

Jak czuje się policjant, który ratuje życie człowiekowi? - zapytaliśmy godzinę po akcji. - To duża satysfakcja, wielka radość - odpowiada Białkowski. Wie, co mówi. W swojej karierze uratował niejednego człowieka. - Przestałem już liczyć - mówi, że pełniąc służbę na wodzie uratował około trzydzieści osób. Dodaje zaraz, że nie wszystkie akcje mają szczęśliwe zakończenie. Jako płetwonurek brał też udział w wyławianiu ludzkich zwłok. - Takich przypadków też było około trzydziestu - dodaje z powagą w głosie.

Białkowski nie tylko na służbie ratuje ludzkie życie. Półtora roku temu, będąc na urlopie nad morzem, odebrał telefon od zaprzyjaźnionego strażaka z Lichenia. Mężczyzna niepokoił się o kolegę, który w remizie zostawił list pożegnalny. Wynikało z niego, że desperat jedzie pociągiem do Poznania. Białkowski doradził strażakowi, jak się zachować, sam zadzwonił do komisariatu kolejowego w Poznaniu. Mieszkaniec Lichenia został przez nich przechwycony jeszcze w pociągu.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto