Historia dotyczy próby samobójczej, do której doszło w marcu 2010 roku. Pracownica TP, Bernadeta Ł. wyskoczyła z trzeciego piętra, tuż przed godziną 8 rano. Przeżyła, bo nie spadła na chodnik, a na zadaszenie klimatyzatorów.
Pozywając swojego pracodawcę kobieta będzie starała się udowodnić, że do próby samobójczej doszło z winy pracodawcy i panujących w jej miejscu pracy relacji. Kobieta niedługo przed wydarzeniem, została awansowana, co miało mieć na nią negatywny wpływ.
- Uważamy, że to zachowanie pracodawcy, polegające na niewłaściwym potraktowaniu pracownicy i skierowaniu jej do pracy, do której nie była przygotowana i nie miała predyspozycji, wywołało u niej ogromny stres i depresję - tłumaczy mecenas Michał Kublicki, pełnomocnik Barnadety Ł.
Strona pozwana zakwestionowała związek zdarzenia z pracą. Pracodawca będzie starał się udowodnić, że do czynu nie doprowadziła ani zmiana stanowiska ani relacje kobiety w miejscu pracy.
Bernadeta Ł. i jej pełnomocnik, na chwilę obecną, domagają się tylko ustalenia, że zdarzenie było wypadkiem przy pracy. O tym, czy w przypadku wygranej będą się domagali odszkodowania lub udziału w kosztach leczenia, zadecydują po procesie.
Następna rozprawa, na której zostanie przesłuchany pierwszych czterech świadków, odbędzie się dopiero na początku maja. Sąd nie miał wolnych terminów na marzec, a w kwietniu Bernadeta Ł. będzie przebywać w sanatorium.
echodnia Policyjne testy - jak przebiegają
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?