Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznań przygotowywał się do wojny. Pół kilograma masła kosztowało 1,70 zł. W pożarze spłonęło 100 kg słoniny. Zakazano sprzedaży alkoholu

Hubert Ossowski
Hubert Ossowski
Na przełomie sierpnia i września 1939 r. poznańskie gazety pisały nie tylko o zbliżającej się wojnie. Na targu Sapieżyńskiego rozwijał się handel. Przy ul. Wrocławskiej wybuchł pożar w wędzarni, a w Luboniu 24-latka podjęła nieudaną próbę samobójczą.
Na przełomie sierpnia i września 1939 r. poznańskie gazety pisały nie tylko o zbliżającej się wojnie. Na targu Sapieżyńskiego rozwijał się handel. Przy ul. Wrocławskiej wybuchł pożar w wędzarni, a w Luboniu 24-latka podjęła nieudaną próbę samobójczą. Narodowe Archiwum Cyfrowe
Na przełomie sierpnia i września 1939 r. poznańskie gazety pisały nie tylko o zbliżającej się wojnie. Na targu Sapieżyńskiego rozwijał się handel. Przy ul. Wrocławskiej wybuchł pożar w wędzarni, a w Luboniu 24-latka podjęła nieudaną próbę samobójczą.

Wrzesień 1939 roku rozpoczął się w piątek. Pierwsze promienie słońca dotarły do Poznania o 4.45, a prognoza pogody mówiła o 21,7ºC. Stan wody w Warcie wynosił 168 cm. 1 września „Dziennik Poznański”, ukazujący się od 1859 r., podawał ciekawostkę o najmniejszym człowieku świata, choć przeważająca część artykułów poświęcona była sytuacji międzynarodowej. Świat przeczuwał zbliżającą się wojnę. Poznań został rozplakatowany i przygotowywał się na nieuchronne.

Na ulicach miasta pojawiły się rozporządzenia Ministra Spraw Wojskowych w sprawie pogotowia obrony przeciwlotniczej: „Wobec zarządzenia pogotowia obrony przeciwlotniczej automatycznie powstaje obowiązek osobistych i rzeczowych świadczeń wojennych. Ewentualny alarm lotniczy sygnalizowany będzie 3 minutowym trwałym brzmieniem syren. Ulice i place muszą być puste, bramy domów przymknięte, lecz nie zamknięte na klucz, a na terenie bloków-domów sygnalizować należy alarm pożarowy i przeciwlotniczy. Odwołanie alarmu lotniczego nastąpi przez 3 minutowe przerywane brzmienie sygnału”.

Fort VII - to tutaj był nazistowski obóz zagłady

od 16 lat

Pechowy dzień dla niektórych mieszkańców

Widmo nadciągającej wojny zwiastował „Kurier Poznański” w wieczornym wydaniu gazety 31 sierpnia 1939 r. Na pierwszej stronie opublikowano odezwę: „Do wszystkich organizacyj społecznych, zwłaszcza kobiecych zwracamy się z gorącym apelem, by śpieszyły z życzliwą opieką i pomocą naszym dzielnym żołnierzom i rezerwistom powołanym do wojska. We wszystkich miejscowościach powinny utworzyć się komitety, które – w porozumieniu z władzami wojskowymi – zajmą się zbiórką podarków dla żołnierzy, zorganizują rozdawnictwo herbaty, środków pokrzepiających i odżywczych”.

W powietrzu czuć było wojnę, ale ostatnie godziny przed kampanią wrześniową upływały zwyczajnie. 31 sierpnia na targu Sapieżyńskiego (dzisiejszy pl. Wielkopolski) pół kilograma masła można było kupić za 1,60-1,70 zł, tyle samo twarogu za 0,25-0,30 zł. Cena mięsa wieprzowego wahała się od 0,80 do 1,00 zł za pół kilo, nieco droższe było mięso cielęce – do 1,10 zł. Sprzedawano nabiał, drób, dziczyznę, grzyby, owoce, jarzyny i ryby. Śnięte ryby były tańsze nawet o 20 groszy.

Ostatni dzień sierpnia był pechowy dla Franciszka Niklasiewicza. Jego wędzarnię, przy ul. Wrocławskiej 14, zajął ogień. „Kurier” poinformował o spłonięciu ok. 100 kg słoniny. Z kolei w Luboniu 24-letnia Antonina Andrzejewska usiłowała popełnić samobójstwo. Kobieta zatruła się lyzolem. Pogotowie przewiozło ją do szpitala miejskiego w Poznaniu. Skuteczną próbę podjął za to rolnik, Karol Fische. W niedzielę, 27 sierpnia 41-letni mieszkaniec Turówka strzelił sobie z fuzji w usta. Przyczyną samobójstwa, o którym cztery dni później napisał „Dziennik Poznański”, były trudności finansowe.

Zakaz sprzedaży alkoholu

31 sierpnia w całej Wielkopolsce upływał pod znakiem kopania rowów przeciwlotniczych, co relacjonował „Kurier”: „Na pewnym placu opodal Drogi Dębińskiej młodzież kopała rowy z takim zapałem, że przygodni przechodnie mówili o tej dziecięcej pracy ze wzruszeniem”.

Z kolei w Jarocinie do wspólnych prac zaangażowano nawet 6-letnie dzieci. Za kilofy, łopaty, i szpadle chwycili nie tylko najmłodsi. Na Jeżycach do pracy zgłosiła się 82-letnia kobieta. „Gadatliwa staruszka opowiadała żywo, że tyle lat przeżyła i nie widziała nigdy bezpośrednio zagrożonego wojną miasta”. Kopanie utrudniła gwałtowna burza, która przeszła tego dnia nad Poznaniem.
W innych wielkopolskich miastach praca szła pełną parą. W ciągu 48 godzin w Jarocinie udało się wykonać wszystkie niezbędne prace. Rowy powstawały też w Międzychodzie, Mosinie czy Środzie Wielkopolskiej.

Zaangażowanie Wielkopolan docenił 1 września „Dziennik Poznański”, który informował o wykopaniu 25 km rowów przeciwlotniczych w samym tylko Poznaniu. Miasto szykowało się do wojny, w czym mieszkańcom pomóc miał zakaz sprzedaży alkoholu: „Aż do odwołania nie wolno sprzedawać alkoholu. Zakaz dotyczy sprzedaży alkoholu w naczyniach zamkniętych, jak i otwartych oraz sprzedaży jego w lokalach i miejscach publicznych. Winni wykroczeń przeciwko zakazowi będą surowo karani”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto