Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznań - "Snajper" chciałby zapłacić i przeprosić

Agnieszka Smogulecka
Rok i osiem miesięcy więzienia w zawieszeniu na cztery lata, naprawienie szkód i przeproszenie wszystkich poszkodowanych – taki wyrok zaproponował dla siebie 26-letni Piotr M. z Warszawy. To on wiosną tego roku po pijanemu ostrzelał z wiatrówki autobus nocny MPK w Poznaniu.

13 kwietnia tego roku. Około godziny 4 nad ranem przy placu Wolności rozlega się głośny huk. W tej samej chwili rozprysło się okno nocnego autobusu linii numer 231.

– W autobusie było dziesięciu, może jedenastu pasażerów – mówił krótko po tym zajściu Krzysztof Giec, kierowca pojazdu MPK. – Nie widziałem nic podejrzanego, po prostu nagle usłyszałem donośny hałas. Pasażerowie natychmiast wstali. Zobaczyłem, że duże okno pokryte jest pajęczyną pęknięć, a mniejsze, znajdujące się nad nim, wypadło.

Cudem nikt nie ucierpiał. Pękające szkło nie zraniło żadnego z pasażerów tylko dlatego, że przy oknie akurat nikt nie siedział. Wszyscy jednak – jak mówił kierowca – najedli się sporo strachu.

Gdy MPK zaczynało szacować koszty, kryminalni z poznańskiego Starego Miasta zajęli się poszukiwaniem „snajpera”. Szybko stało się jasne, że ktoś nie tylko trafił w autobus, ale również w zaparkowane w pobliżu auto. Przestrzelona została szyba audi Q7. Nie wiadomo było, czy ostrzał był wybrykiem chuligańskim, czy też po mieście grasuje niebezpieczny desperat. Trzeba więc było działać szybko. Policjanci od razu przejrzeli zapis obrazu z kamer monitoringu. Ich uwagę zwróciło uchylone okno stojącego przy placu Wolności hotelu Rzymskiego i widoczna w nim sylwetka. Postanowili sprawdzić, kto w nim mieszka i czy może być zamieszany w incydent.

Znaleźli tam dwóch pijanych mężczyzn (każdy z nich miał promil alkoholu w wydychanym powietrzu), którzy przyjechali do Poznania na imprezę targową. Obaj zostali zatrzymani. Jeden z nich od razu przyznał się do winy, tłumacząc, że chciał „wypróbować” wiatrówkę. W pokoju znajdował się zresztą pistolet pneumatyczny oraz śrut. Biegły, który przeprowadzał później ekspertyzę, potwierdził, że właśnie tej broni użyto do ostrzelania pojazdu.

– Piotr M. został oskarżony o to, że publicznie i bez powodu, okazując rażące lekceważenie porządku publicznego, naraził na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu co najmniej dziesięć nieznanych nam osób – mówi Magdalena Mazur-Prus z Prokuratury Okręgowej w Poznaniu. Zaznacza, że mimo starań nie udało się namierzyć pasażerów, którzy podróżowali ostrzelanym autobusem. Po incydencie, gdy tylko okazało się, że nikt nie został ranny, szybko rozeszli się, nie odpowiedzieli też na późniejsze komunikaty śledczych. – Do przestępstwa doszło, gdy strzelając z wiatrówki z hotelowego pokoju
numer 219 spowodował rozbicie szyby autobusu MPK oraz pęknięcie szyby samochodu osobowego.

Za narażenie ludzkiego życia lub zdrowia na szwank grozi do trzech lat więzienia. Podczas postępowania jednak Piotr M. wyraził skruchę, przeprosił za głupi wybryk, chciał dobrowolnie poddać się karze.

– Zaproponował rok i osiem miesięcy więzienia, prosił o zawieszenie wykonania wyroku na cztery lata – mówi prokurator Mazur-Prus. – Zobowiązał się do naprawienia wyrządzonych szkód i przeproszenia wszystkich poszkodowanych, którzy by się ujawnili. Chce też zapłacić grzywnę. Prokurator przystał na tę propozycję, musi ją jeszcze zaakceptować sąd.
Zdaniem śledczych, głupi wybryk wystarczająco dużo kosztował Piotra M. Koszt samej wymiany okien w autobusie oszacowano na ponad 3 tysiące złotych.

Wiatrówką można zrobić krzywdę

- Na początku 2007 roku na działkach w pobliżu ulic Piątkowskiej i Szydłowskiej postrzelono 27-letnią poznaniankę. Sprawcą okazał się 15-latek, który tłumaczył, że wiatrówkę dostał w prezencie.

- W 2007 roku złapano przy ulicy św. Michała 32-letniego mężczyznę, który postrzelił z wiatrówki 14-latkę. Dziewczynka bawiła się na śniegu razem z koleżankami i kolegą. Nagle poczuła ból w pośladku. „Strzelec” był pijany. Tłumaczył, że celował do znaków drogowych.

- Latem 2007 roku postrzelona z wiatrówki została 12-letnia dziewczynka. Śrut utkwił w pobliżu serca. Okazało się, że strzelał 35-latek. Gdy zobaczył, że zranił dziecko podbiegł do niego, razem z rodzicami pojechał do szpitala.

- W połowie 2008 roku mieszkanka Lubonia wezwała pomoc, twierdząc, że sąsiad strzela w jej stronę z wiatrówki. Gdy pojawił się patrol strzelających z wiatrówki było dwóch. Później jeden z nich ruszył na policjantów z siekierą. Agresorzy byli pijani.

Wiadomości z Twojego miasta prosto na Twoją skrzynkę e-mail. Zapisz się do newslettera!
Prześlij nam swój artykuł lub swoje zdjęcia. Nie masz konta? Zarejestruj się!
Masz firmę? Dodaj ją za darmo do Katalogu Firm.
Organizujesz imprezę? Poinformuj nas!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Poznań - "Snajper" chciałby zapłacić i przeprosić - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto