Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Rikszą można jechać nawet do ślubu

Marta Żbikowska
Prowadzenia rikszy trzeba się nauczyć. Jakub Burda wiezie ulicą Jaskółczą Adriana i Pawła
Prowadzenia rikszy trzeba się nauczyć. Jakub Burda wiezie ulicą Jaskółczą Adriana i Pawła FOT. JANUSZ ROMANISZYN
W tym roku, po raz pierwszy od kilku lat, na ulicach Poznania pojawiły się riksze. Takim pojazdem można zarówno wrócić do domu z okolic Starego Rynku lub z Malty, jak i w atrakcyjny sposób zwiedzić miasto.

– Nasi klienci są bardzo różni – przyznaje Jakub Burda, właściciel sześciu riksz jeżdżących po Poznaniu. – Zdarza się, że wozimy biznesmenów w garniturach, którzy z targów chcą szybko dotrzeć na Stary Rynek. Wieczorami w weekendy riksze wynajmują młodzi ludzie, którzy jeżdżą od klubu do klubu albo pary wracające z imprezy do domu.

Wszyscy rikszarze pracujący w Poznaniu znają język angielski lub francuski. Mogą także pokazać turystom najbardziej atrakcyjne miejsca w okolicy Starego Rynku.

– Chcemy także zaproponować taką usługę, jak riksza z przewodnikiem – mówi Jakub Burda. – Na razie jesteśmy na etapie rozmów z poznańskimi przewodnikami, którzy siedzieliby obok klientów i opowiadali o zabytkach naszego miasta.

Riksze wykorzystywane są także w bardziej spektakularny sposób. Na początek lipca zamówienie złożyła para, która takim pojazdem zamierza pojechać do ślubu w Puszczykówku. Innej pannie młodej rikszarze urządzili wieczór panieński.

– Zdarzają się także zabawne historie – dodaje Jakub Burda. – Na płycie Starego Rynku na rikszę wsiadło dwóch panów słusznej postury. Zamówili kurs do Okrąglaka. Dojechali jednak jedynie do wylotu ulicy Paderewskiego, wysiedli, zapłacili i zaczęli rozliczać się między sobą. Okazało się, że panowie założyli się, czy rikszarz da radę podjechać z nimi pod tak wysoką górkę.

Prowadzenie rikszy nie należy do łatwych zadań. To nie to samo co jazda na rowerze. Nie wszyscy biorą pod uwagę, że riksza jest szeroka.
– Pracowała u nas osoba, która wiozła klientów ulicą Wrocławską w stronę Starego Rynku – opowiada Jakub Burda. – Jechała dość szybko i ciągle przyspieszała. Myślała, że zmieści się między słupkami uniemożliwiającymi przejazd samochodom. Okazało się, że słupki ograniczają także riksze. Po wpadnięciu na słupki riksza wywróciła się, klienci wypadli z siedziska. Na szczęście skończyło się tylko na śmiechu, bo nikomu nic się nie stało.

Osoby wożące klientów rikszami w Poznaniu to przede wszystkim studenci, którzy traktują to zajęcie jako pracę dorywczą. Są też tacy, którzy zarabiają w ten sposób na życie i utrzymują rodziny. Pracując pięć dni w tygodniu w pełnym wymiarze godzin, przy dobrej pogodzie można zarobić 2 tys. zł.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto