Przez cztery dni w Poznaniu realizowany jest kolejny odcinek "Kuchennych rewolucji". Tym razem restauratorka postanowiła pomóc i postawić na nogi niewielki bar, mający zaledwie trzy stoliczki i serwujący jedzenie przede wszystkim na wynos.
W południe na stanowiskach zameldowała się ekipa: oświetleniowcy, kamerzyści, kierownik planu, reżyser. Trzeba było dokładnie wszystko przygotować na przyjazd gwiazdy, która pojawiła się na planie po godzinie 15. I wtedy się zaczęło. Wyglądało to jak kręcenie programu z ukrytej kamery. W środku Gessler witała się z gospodarzami: Martą i Nageshem Aserigadu, a na zewnątrz zatrzymywały się kolejne osoby.
Jedni dzwonili do znajomych, młodzież próbowała dostać się do środka, bo słyszała w szkole, że tutaj "straszy" Magda Gessler. Kilkuletni chłopczyk nagle na widok kamer zażądał od mamy jedzenia, bo koniecznie chciał wejść do środka i zobaczyć, co tam takiego się dzieje. Niestety, trwało nagranie i musi poczekać do piątku, kiedy zostanie otwarte nowe wcielenie lokalu. Niektórzy twierdzili nawet, że przemiana już się dokonała i prezentuje się znacznie lepiej niż jeszcze dzień wcześniej. Ekipa próbowała okiełznać kolejne osoby próbujące zrobić telefonem zdjęcia, albo po prostu chcących dostać się w kadr.
- No niech pani zobaczy, nareszcie tu będzie porządek - twierdziła pani Jadwiga, mieszkanka osiedla. - Do tej pory tu jakąś chińszczyznę dawali. Może teraz nareszcie nasza Magda zrobi tu naprawdę fajny lokal.
- Lepiej by kotlety schabowe dawali, a nie takie ichnie wynalazki - słychać kolejne głosy na zewnątrz. Ale są i tacy, którzy przyjechali do Indian-Ocena.PL na obiad. Tym razem musieli odejść głodni.
W środku zaczynają się porządki pani Magdy. Najpierw rozmowa z personelem, żeby się poznać, zobaczyć, czy są jakieś problemy. Potem następuje degustacja, która niestety nie wypada pomyślnie. Znawczyni kuchni i rynku jest po prostu rozczarowana tym, co jej podano.
Kolejnym krokiem jest udanie się do kuchni i tam przyjrzenie się wszystkiemu, od funkcjonalności po najdrobniejsze składniki. Po chwili słychać wielki krzyk, jak z dżungli, to Magdalena Gessler rozpoczyna wyrzucanie... Wszystko co sztuczne, zawierające ulepszacze czy barwniki - ląduje w koszu.
To tak naprawdę dopiero początek rewolucji, dopiero dzisiaj zaczną się prawdziwe zmiany, czyli przebudowa i metamorfoza wystroju.
- Mój mąż jest Hindusem z Mauritiusa - opowiada Marta Aserigadu. - Jest kucharzem. Udało mi się go namówić na otwarcie tego baru. Zależy nam, żeby poznaniacy polubili kuchnię indyjska, tak jak ją lubią ludzie na całym świecie. Otworzyliśmy w kwietniu, ale nadal idzie nam bardzo różnie. Myślimy o kolejnym lokalu, ale postanowiliśmy najpierw poprosić o radę takiego fachowca, jakim jest pani Magda Gessler.
Widać, że emocje wiszą w powietrzu. Trudno jest bowiem zmienić swoje przyzwyczajenia, zrezygnować z pomysłów i poddać się dyktatowi innych.
To najmniejszy lokal, w jakim do tej pory pracowała ekipa "Kuchennych rewolucji". Realizatorów skusiło przede wszystkim to, że jest to kuchnia indyjska, mieszane małżeństwo i różnice kulturowe. - Ten program można porównać do dokumentu. Nigdy nie wiemy, co się wydarzy - opowiada Monika Lis, reżyser "Kuchennych rewolucji". - Zadaniem Magdy jest poznanie problemów ludzi, którzy tutaj pracują. Musi także ocenić, które są naprawdę poważne i powodują kłopoty. To naprawdę superfachowiec i wrażliwa osoba, ale w biznesie trzeba być bardzo mocnym i walczyć o swoje zdanie. Magda wie, co robi i wie, jak pomagać restauratorom.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?