Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Włamuje się do mieszkania, czy przychodzi "do siebie"?

Beata Marcińczyk
Chwilę po sygnale czujki ruchu na miejscu pojawili się ochroniarze i policjanci. Młodego mężczyznę, który włamał się do mieszkania przy ulicy Szamotulskiej, zatrzymano
Chwilę po sygnale czujki ruchu na miejscu pojawili się ochroniarze i policjanci. Młodego mężczyznę, który włamał się do mieszkania przy ulicy Szamotulskiej, zatrzymano Sławomir Seidler
Już czwarty raz w ciągu zaledwie kilku tygodni alarmowa czujka zamontowana w mieszkaniu komunalnym przy ulicy Szamotulskiej postawiła na nogi patrol firmy ochroniarskiej i policji. We wtorek wieczorem do zabezpieczonego lokalu chciał dostać się mężczyzna, który mieszkał tu od lat – najpierw z rodzicami, a potem ze swoją narzeczoną i dzieckiem. Byliśmy na miejscu.

– Przyszedłem, bo tu są moje rzeczy. Ktoś je rozkrada – mówił mocno poddenerwowany pan Darek. – Nigdzie się nie włamałem! Drzwi, zresztą moje, mam na nie rachunek, były otwarte!

W toku dyskusji okazało się, że ten młody mężczyzna mieszkał tu kilka lat temu z rodzicami. Przez dłuższy czas przebywał poza domem. Główni najemcy nie płacili rachunków. Gdy w ich mieszkaniu wybuchł pożar, otrzymali lokal zamienny od miasta i przeprowadzili się. Pan Darek, po kilku latach nieobecności, wrócił na „stare śmieci”, bo wciąż tu jest zameldowany. Urzędnicy tłumaczą, że powinien wprowadzić się do rodziców. Jego pierwsze wejście do lokalu przy Szamotulskiej uznano też za pierwsze włamanie.

– Gdzie miałem się wprowadzić, jak tamto mieszkanie ma może dwadzieścia metrów, a mieszka tam już pięć osób? – denerwuje się. W lokalu przy Szamotulskiej przeprowadził drobny remont. Zamieszkał z narzeczoną i dzieckiem.

– Pan Darek miał ugodę z miastem zawartą w maju na pół roku – informuje Mariola Popiółkowska ze Stowarzyszenia Pomocy Eksmisyjnej, do której, jako swojego pełnomocnika, odesłał nas pan Darek. – Około dwa miesiące temu wyjechał za granicę. Jego narzeczona, gdy okazało się, że w domu jest zbyt zimno, by w nim mieszkać (zamarzły podobno jakieś rury) wyprowadziła się. Gdy pan Darek wrócił do Poznania, okazało się, że już nie może dostać się do mieszkania przy Szamotulskiej.

O tym, że wchodzi przez okno, właściciela, czyli ZKZL, informowali sąsiedzi.
– Nie będziemy się wypowiadać, co tu się działo, czy dzieje – mówią. – Żal tylko, że to mieszkanie stoi puste.
We wtorek wieczorem na Szamotulską przyjechał także Jarosław Pucek, dyrektor Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych. Jego zdaniem doszło do włamania.
– Składam doniesienie o popełnieniu przestępstwa oraz wniosek o ściganie – mówił dyrektor po przybyciu na miejsce. Pana Darka zatrzymano.

ZKZL tłumaczy, że nie ma on żadnego prawa do zajęcia tego mieszkania. Jego prawo, jako prawo pochodne prawa jego rodziców (którzy nie płacili czynszu przez lata, nie płacą także za lokal zamienny) do zajmowanego lokalu wygasło – tak orzekł w ubiegłym roku sąd.

– Ten człowiek popełnił błąd w młodości, ale teraz pracuje, jego narzeczona także. Mają małe dziecko, a zmuszeni są mieszkać w hotelu – tłumaczy Mariola Popiółkowska. – Wysłałam już pismo do ZKZL-u. Chciałabym się spotkać z panem dyrektorem i porozmawiać o możliwościach rozwiązania tego skomplikowanego problemu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: POZNAŃ - Włamuje się do mieszkania, czy przychodzi "do siebie"? - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto