Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznań zawsze był stolicą polskiego handlu

Krzysztof Smura
Trwa Jarmark Świętojański. Jest rok około 1915
Na świętego Jana Poznań przez setki lat stawał się stolicą polskiego handlu. Zresztą nie tylko Jan miał tu swój udział. Dominik i Michał też stwarzali okazje do wielkiego targowania.

Naprawdę wielkie handlowanie zaczęło się w grodzie nad Wartą w połowie XIII wieku. Wtedy to, z nadania władców Poznań zyskał prawa lokacyjne, zatwierdzono doroczny jarmark i zwolniono z ceł mieszkańców Wielkopolski handlujących w mieście. Wszystko to dzięki przywilejom zatwierdzanym przez kolejnych władców. Na czas targowania poznańscy kupcy przejmowali pośrednictwo w handlu miedzy Europą Wschodnią i Niemcami. Pierwsze oficjalne spółki kupieckie łączyły Poznań z Gdańskiem.

Przywilej składu...

Jeszcze lepiej było za czasów Jagiellonów. Usankcjonowano trzy jarmarki, które trwały niemal 4 miesiące w roku. W 1394 roku miasto uzyskało od Władysława Jagiełły przywilej prawa składu, który zobowiązywał wszystkich kupców odwiedzających Poznań w okresie jarmarków, do wykładania na okres trzech dni swych towarów. A kupców nie brakowało, bowiem ten sam Jagiełło wyznaczył trakt handlowy z Krakowa przez Poznań do Szczecina, od którego odstępstwa nie było. I kropka.

Poznań zyskał drugi oddech. Zyskał też jatki i sukiennice. W jednym miejscu sprzedawano sukno, w innym sól, a gdzie indziej chleb i ryby. Słowem - czego dusza zapragnie. Do miasta przyjeżdżali kupcy z całej Europy. Bawili u nas dyplomaci z odległych stron. Jeden z nich - niejaki Contarini z Wenecji pisał - Miasto wspaniałe pięknością ulic i budynków i sławne w świecie jako emporium handlowe... Pochwała z ust wenecjańczyka brzmi jak bajka, ale spisana czarno na białym cieszy niezwykle.

Święto handlu było też świętem dla ciała i ducha. Stąd przy wielkich targowiskach na Starym Rynku odbywały się pokazy sztukmistrzów, występy ulicznych teatrów, można też było dobrze się najeść.

Pruski porządek...

Jarmarczne handlowanie pewnie rozwijałoby się bez przeszkód, gdyby nie zabory. Wraz z rozbiorami zrobiło się smutniej i porządniej – na wzór niemiecki. Zasięg jarmarku zmniejszył się do regionu, a on sam zyskał miano ,,kontraktu świętojańskiego''. Jeszcze na początku XIX wieku próbowano imprezę reanimować, ale im dalej, tym było gorzej.

Jak wspominał później jeden z bywalców targowej imprezy ,, kontrakty połączone z targiem na wełnę, wyścigami konnymi, piknikiem na Dębcu i balami w Bazarze szły w zawody z karnawałem''. Szły, bo dopadł je reumatyzm w połowie XIX wieku i iść przestały. Zamiast kolorowego tłumu zagranicznych kupców rynek opanowały stragany z kapuchą i pyrami. Na szczęście duch targowania ocalał, o czym możemy się przekonać choćby dziś, odwiedzając rozpoczynający się co roku Jarmark Świętojański.

Czytaj też: Na zakupy w dawnym Poznaniu

Zaczynamy Jarmark 2011 - Czekamy na Was

od 7 lat
Wideo

Kalendarz siewu kwiatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto