Początek roku. Luty. Wzdłuż ulicy Niegolewskich chwiejnym krokiem idzie mężczyzna. Wcześniej pił alkohol. Nagle widzi dwóch, zbliżających się do niego mężczyzn. - Policja. Kontrola - mówią krótko. A po chwili dodają: - Proszę pokazać swój telefon komórkowy.
Poznaniak posłusznie wykonuje polecenia. Nie chce mieć problemów, zwłaszcza że - jak zeznawał później - "miał wypite". Nie protestuje nawet wtedy, gdy "policjanci" mówią mu, że muszą zatrzymać aparat aby przeprowadzić dokładniejsze badania. Mężczyzny nie zaniepokoiło nawet, że odeszli z jego telefonem w ręku, choć nie dali żadnego pokwitowania, nie powiedzieli, do której jednostki trzeba się zgłosić. Rozsądek wrócił dopiero następnego dnia. Po przemyśleniu swojej sytuacji poz-naniak postanowił pójść do komisariatu i wyjaśnić sprawę.
Kryminalni z Grunwaldu byli zdumieni opowieścią. Sprawdzili, że żaden funkcjonariusz nie kontrolował na Niegolewskich poznaniaka i nie zabezpieczał aparatu. Okazało się, że po alkoholu mężczyzna oddał aparat złodziejom, których nawet nie potrafił opisać.
Wydawało się, że sprawa utknęła w martwym punkcie i fałszywi policjanci nigdy nie zostaną złapani. Jednak ktoś zaczął korzystać ze skradzionego telefonu.
52-letni mieszkaniec Grunwaldu został zatrzymany i przesłuchany. Twierdzi, że aparat kupił po okazyjnej cenie (za 50 złotych) bez ładowarki i osprzętu. Od kogo? Tego 52-latek nie potrafił (albo nie chciał) powiedzieć. Wyjaśniał, że była to nieznana mu wcześniej osoba, przypadkowo spotkana.
Mężczyzna odpowie więc za paserstwo. Policjanci sprawdzają, czy rzeczywiście nie był zamieszany w kradzież. Już wcześniej był on notowany, więc nie jest wykluczone, że to on podawał się za policjanta.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?