Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznaniaków jest coraz mniej!

Lilia Łada
Lilia Łada
Wystarczy wziąć do ręki jakiekolwiek dane demograficzne dotyczące stolicy Wielkopolski, by nie mieć co do tego wątpliwości. Czy to niż demograficzny, czy może poznaniacy uciekają z miasta?

Elżbieta Marciszewska, socjolog i autorka pracy "Procesy Globalizacyjne a Tożsamość Lokalna" nie ma wątpliwości co do powodów zmniejszania się liczebności mieszkańców Poznania.
- Podstawową przyczyną są wyprowadzki poznaniaków za miasto. Powodem jest wzrost zamożności i chęć posiadania domu z ogrodem, czyli lepsze warunki lokalowe - wyjaśnia Marciszewska. - Pracujemy coraz więcej i dłużej, więc chcemy mieszkać w miejscach, gdzie jest cisza, spokój, zieleń i gdzie możemy odpocząć. To nie malejący przyrost naturalny - on akurat jest ostatnio wyższy, bo w wiek rozrodczy weszło pokolenie wyżu demograficznego z lat 80.

Zdaniem Elżbiety Marciszewskiej to zjawisko naturalne i powszechnie spotykane w dużych miastach na całym świecie - Poznań po prostu dołączył do wszystkich tych aglomeracji, których lepiej sytuowani mieszkańcy wyprowadzają się do ekskluzywnych osiedli podmiejskich. A jak wskazują dane zebrane przez Wydział Rozwoju Miasta, zjawisko nasila się od jakichś czterech lat. Tak jak jeszcze w połowie lat 90. za miasto wyprowadzało się rocznie 300 - 400 osób, tak teraz zjawisko ma charakter stałego trendu, a liczba sięga 4 tysięcy wyprowadzających się rocznie. Prognozy wskazują, że w 2030 r. będzie nas tylko 485 tysięcy. To o ponad 100 tysięcy mniej niż w 1988 r.!

- To jest problem, którego nie można lekceważyć - przyznaje Janusz Meissner, wicedyrektor Wydziału Rozwoju Miasta. - Z badań, jakimi dysponujemy, wynika, że 8 na 9 poznaniaków marzy o domku z ogródkiem. W tej chwili jesteśmy na etapie diagnozowania tego zjawiska.

Jednak to nie tylko marzenie o domku z ogródkiem i kawałku luksusu jest powodem wyprowadzek. Głównym powodem są ceny: dom w którejkolwiek z gmin wokół Poznania może kosztować nawet połowę tego, co w stolicy Wielkopolski, w mniejszych miejscowościach znacznie niższe są wszelkiego rodzaju opłaty eksploatacyjne, podatek gruntowy i od nieruchomości, żłobki i przedszkola. Zazwyczaj też znacznie łatwiej, szybciej i... przyjemniej załatwia się tam wszelkie formalności związane z kupnem czy budową domu lub założeniem firmy, bo wójtowie doskonale wiedzą, ile dla gminnej kasy znaczą zamożni przybysze chcący się u nich osiedlić i płacić podatki.


Migracja za miasto zmniejsza dochody poznańskich barów, restauracji i pubów.

Ale płacenie podatków w podmiejskich gminach oznacza, że nie będą one płacone w Poznaniu, co z kolei może się przełożyć na straty dla budżetu miasta. I nie chodzi tylko o podatki. Byli poznaniacy z pewnością nadal chętnie przyjadą na zakupy do Starego Browaru, King Crossa czy Pestki, ale będą tam gościć znacznie rzadziej niż gdyby mieszkali bliżej, czyli w Poznaniu. Rzadziej będą się także wybierać do kin i teatrów, co także oznacza zmniejszenie dochodów ich właścicieli. Byłym poznaniakom będzie trudniej wybrać się na wieczorne piwo czy imprezę do któregoś z poznańskich pubów - no bo jak wrócą do domu? Taksówką do Lubonia czy Swarzędza? Mało kogo stać na taki luksus. Mniej więc zarobią także i puby.

Według dyrektora Meissnera instrumenty, jakimi dysponują samorządy lokalne, mogą nie wystarczyć, by odwrócić trend uciekania z miasta. Takie metropolie jak amerykański Boston, który także boryka się z tym problemem, mogą sobie pozwolić na budowanie w samym mieście osiedli równie luksusowych jak podmiejskie, by z powrotem przyciągnąć mieszkańców, jednak Poznania na tak kosztowny projekt po prostu nie stać.

- Sytuację powinno poprawić wprowadzenie podatku katastralnego - przewiduje dyrektor Meissner. - Dzięki niemu uwolni się w mieście sporo gruntów pod budowę, które obecni właściciele trzymają, bo nie kosztuje ich to wiele. Jak wzrosną ceny, będą je chcieli sprzedać. A jeśli zwolnią się grunty, to sporo osób będzie wolało wybudować sobie dom w mieście, bo dzięki temu będą mieli jednocześnie wymarzony domek z ogródkiem oraz komfort mieszkania w dużym mieście z jego sklepami, teatrami i pubami.

Podatek katastralny sprawi jednak też, że im bliżej centrum miasta, tym droższe będą grunty i nieruchomości. Z pewnością więc nie będą mogli pozwolić sobie na ich kupno ci poznaniacy, którzy wyprowadzili się za miasto ze względu na ceny. Można więc wątpić, czy rzeczywiście okaże się on aż tak skutecznym lekarstwem na migrację.

Gdyby Poznań był metropolią z prawdziwego zdarzenia, nie byłoby problemów: autobusy miejskie kursowałyby nie tylko po mieście, ale także docierały do wszystkich okolicznych wsi i miasteczek: Dąbrówki, Komornik czy Rokietnicy. Wszędzie obowiązywałyby takie same bilety i wszędzie też można by było dostać się nocnym autobusem. Ale o tym projekcie mówi się od lat - i nadal pozostaje on tylko w sferze projektu. A tymczasem mieszkańców ubywa i jeśli się nic z tym nie zrobi - to za kilka lat może się okazać, że żadne działania już nie pomogą, bo będzie na nie po prostu za późno.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto