Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznanianka Magdalena Prask w pogoni za Śnieżną Panterą

Paulina Rezmer
archiwum Magdaleny Prask
Do wejścia na siedmiotysięczniki w górach Tienszan Magdalena Prask przygotowuje się od dwudziestu lat. Tienszan Expedition 2013 ma być zwieńczeniem programu poznanianki, "2011 - 2013 Śnieżna Pantera", którego celem jest zdobycie najwyższych szczytów byłego Związku Radzieckiego w rekordowym jak dotąd czasie trzech lat.

- Wyprawa wyrusza 21 lipca i potrwa niecałe sześć tygodni - mówi Magdalena Prask. - W tym czasie zamierzam wejść na ostatnie dwa z pięciu szczytów Pantery: Chan Tengri (7.010 m n.p.m.) i Pik Pobiedy (7.439 m n.p.m.).

Ten pierwszy przez wielu wspinaczy nazywany jest "małym K2". - To porównanie wynika ze względu na podobny kształt obu gór, ale też ma związek z panującymi tam warunkami - wyjaśnia alpinistka. - W drodze na szczyt jest do pokonania tysiącmetrowa, pionowa ściana. To miejsce, w którym bardzo często schodzą lawiny i dochodzi do wielu śmiertelnych wypadków.

POLECAMY TEŻ: Magdalena Prask - poznanianka na dachu świata [ZDJĘCIA]

Chan Tengri będzie pierwszą górą, którą Magdalena Prask pokona na wyprawie Tienszan Expedition 2013. Potem z tej samej bazy spróbuje zdobyć Pik Pobiedy, jeden z najtrudniejszych siedmiotysięczników świata.
- Nierozważnie byłoby mówić, że się nie boję, ale kiedy już jest się tam, na miejscu, emocje muszą iść na bok - podkreśla. - Na takie góry wchodzi się przede wszystkim głową. Tam pierwsze skrzypce grają racjonalne decyzje, ocena sytuacji i dobra organizacja.

Tę ostatnią zaczyna się na nizinach, już na etapie przygotowań. - Najpierw trzeba za pośrednictwem agencji sprawdzić, ile osób będzie przebywało w tym rejonie Tienszan, w który się wybieramy i czy będą grupy, na których pomoc można liczyć w torowaniu drogi na szczyt - mówi Magdalena Prask. - Oczywiście założenie jest takie, że od początku do końca liczymy sami na siebie, bo jesteśmy zespołem.

**

Facebooku Magdaleny Prask

**

Tienszan Expedition 2013 w liczbach to: dwa szczyty i dwie osoby, z których każda samodzielnie transportuje około 60 kilogramów bagażu. Łącznie każda z nich ma do pokonania blisko 14,5 kilometrów przewyższenia. - Nie należy zapominać o ponad dwudziestu latach przygotowań - uzupełnia ze śmiechem miłośniczka gór z Poznania.

Ponieważ góry to jej największa pasja, spędza w nich każdą wolną chwilę. - Nauczyłam się tak planować czas, by móc wyjechać na weekend w Tatry, choć to męczące wypady, bo dojazd jest uciążliwy. Szczególnie, gdy pracuje się zawodowo - tłumaczy alpinistka. - Ale na górski trening dobre są też niższe Karkonosze, Beskid Śląski albo Żywiecki.

Dziewczyny mają gorzej

Ostatnie trzy miesiące Magdalena Prask szczelnie wypełniła treningami. Żeby przygotować ciało do intensywnego wysiłku podczas zdobywania szczytów w ekstremalnie trudnych warunkach przede wszystkim jeździ na rowerze i pływa.

- Na basenie spędzam 4 godziny tygodniowo. Trening rowerowy funduję sobie codziennie jeżdżąc do pracy rowerem - wylicza. - To pozwala mi przejechać dziennie prawie 30 kilometrów. Zmuszam też własne ciało do biegania. Bardzo nie lubię tego robić, ale sama siebie zaprogramowałam tak, żeby pokonywać chociaż niezbędne 5 kilometrów.

Siła fizyczna przyda się, gdy w górach Tienszan będzie trzeba nieść ciężki sprzęt i torować sobie drogę w śniegu sięgającym często po szyję. - Zawsze mówię, że dziewczyny mają w sporcie wysokogórskim o wiele gorzej, bo z natury są słabsze - zauważa alpinistka. - To jednak nie znaczy, że nie mogą osiągać świetnych wyników.

Nikt tego nie lubi

Podobnie jak wielu wielkich wspinaczy, również Magdalena Prask przyznaje, że ważniejszą rolę niż kondycja fizyczna w zdobywaniu wysokich gór odgrywa psychika. Ważne jest przede wszystkim dotrzymywanie słowa danego samemu sobie, konsekwentne trzymanie się planu i zmuszanie do wysiłku fizycznego nawet wtedy, gdy pogoda nie zachęca do wychodzenia z domu.

- Trzeba pamiętać, że wyprawa w góry to nie tylko ładne widoki. Składa się też na nią wiele elementów, które po prostu trzeba wykonać, a wcale nie sprawiają przyjemności - tłumaczy poznanianka. - Trzeba w ekstremalnym mrozie postawić platformę pod namiot, umyć naczynia w śniegu, wyjść z ciepłego śpiwora na minus trzydzieści stopni. Nie oszukujmy się, nikt tego nie lubi.

- To głowa decyduje o tym, jak się przygotujemy do wyprawy, jak ją zaplanujemy i jak będą wyglądały konsekwencje naszych decyzji - podkreśla. - Nawet wjeżdżając na Kasprowy Wierch kolejką trzeba pomyśleć o zabraniu ciepłej odzieży i o tym ile czasu spędzimy na górze, czy nasze ciało wytrzyma różnicę ciśnień, temperatur - wylicza Magdalena Prask. - Nie można wsiąść w samolot i lecieć po Śnieżną Panterę. Trzeba samego siebie upewnić, że zrobi się to dobrze.

Widzisz coś ciekawego, zaskakującego, dziwnego? Pisz na [email protected], dodaj swój artykuł lub zostaw nam wiadomość na Facebooku


ZEBRAliśmy nasze serwisy w jednym miejscu:
Wszystko o Lechu Poznań - BUŁGARSKA.PL: polub serwis na Facebooku
Filmy z Poznania i całej Wielkopolski - GŁOS.TV: polub serwis na Facebooku
Inwestycje i budownictwo w Wielkopolsce - DOM
Baw się i wygrywaj nagrody - KONKURSY

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto