Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznanianka na "Dachu Świata"

Kuba Błoszyk
Kuba Błoszyk
Do domu wróciła zaledwie kilka dni temu, a już ma zaplanowaną kolejną wyprawę. Magda Prask - pierwsza Wielkopolanka, która zdobyła najwyższy szczyt świata jest już w Poznaniu.

W Tybecie nazywany jest Czomolungmą, w Nepalu Sagarmathą, jednak najczęściej określany jest po prostu "Dachem Świata". Mount Everest po raz pierwszy został zdobyty w 1953 roku, natomiast 57 lat później zdobyła go pierwsza w historii poznanianka, zapalony fotograf, bankowiec i alpnistka - Magda Prask. Wyprawa pod nazwą Polish Everest Expedition 2010 rozpoczęła się 25 marca.

Na najwyższym szczycie świata poznanianka stanęła prawie po dwóch miesiącach - dokładnie o godzinie 6.45 czasu nepalskiego 18 maja 2010 roku. Trudno uwierzyć, że ta drobna, uśmiechnięta młoda kobieta miała w sobie tyle siły i zaparcia, że udało jej się to, co praktycznie dla wielu nigdy nie będzie osiągalne. Jednak jak się okazuje, nawet dla doświadczonego alpinisty taka wyprawa to pawdziwa męka. Trudno przyswajalne jedzenie, przenikliwe zimno i nieustanny wiatr to czynniki, które zniechęciło wielu, którzy zdecydowali się zmierzyć z tym ośmiotysięcznikiem.

Mimo to Magda powstanowiła zdobyć ten szczyt, wybierając najtrudniejszą trasę od strony Tybetu. Wyprawa ta była wiernym odtworzeniem pierwszego ataku na szczyt z roku 1912.

- Spośród tras dostępnych na Everest jest to najdłuższe przejście północno-wschodnią granią przez lodowiec Rongbuk - mówiła alpinistka na wtorkowym spotkaniu u wojewody wielkopolskiego Piotra Florka. - Jest to przede wszystkim trasa techniczna, podczas której przeważała tzw. wspinaczka skałkowa. Ta droga jest ogromnie niebezpieczna i wielu ludzi już tam zginęło. Nieraz sama ryzykowałam życiem i miałam momenty zawahania, jednak udało mi się i znalazłam się na upragnionym szczycie.

Zapytana o wrażenia, jakie towarzyszyły jej podczas zdobycia Mount Everestu, odpowiedziała, że jedyną rzeczą, jaką wtedy czuła, był ogromny... strach.

- Tak naprawdę o wiele trudniej się schodzi ze szczytu, niż się na niego wchodzi - wyjaśniała Magda Prask. - Wszystkim wydaje się, że w tym momencie czuje się ulgę, jednak tak naprawdę jest zupełnie inaczej. Bedąc na szczycie, byłam przerażona tym, że po prostu nie zejdę.

Na samym wierzchołku alpinistka spędziła niecałe 10 minut, ponieważ tylko na tyle mniej więcej pozwalają zabrane ze sobą zapasy tlenu.

Jak się okazuje, Mount Everest to nie koniec jej wspinaczkowych planów. Już w połowie lipca Magda wyrusza na podbój Piku Lenina, który leży w Górach Zaałajskich w Pamirze, na granicy Tadżykistanu i Kirgistanu.

- Ja chyba naprawdę jestem do tego stworzona - mówiła z uśmiechem. - Ledwo zeszłam z Mount Everestu, a pierwsze co zrobiłam to włączyłam swojego laptopa i od razu zarezerwowałam lot do Kirgistanu, gdzie w lipcu będę zdobywać najtrudniejszy szczyt w tym rejonie.

Alpinistka ma w planach zdobycie całej "Korony Ziemi" - wszystkich najwyższych szczytów świata i choć Pik Lenina się do nich nie zalicza, to przed Magdą jeszcze m.in. McKinley i Góra Kościuszki. Jednak jak sama twierdzi, chciałaby w przyszłości zmierzyć z najbardziej morderczą górą, która pochłonela wiele ludzkich istnień, w tym słynnego polskiego alpinistę Jerzego Kukuczkę. Oczywiście tym szczytem jest K2.

Podczas spotkania nie obyło się bez życzeń, ktore dotyczyły przede wszystkim dalszych wspinaczkowych sukcesów. Dodatkowo wojewoda Piotr Florek wręczył alpinistce bukiet kwiatów i... 70-metrową linę, która z pewnością przyda się podczas niejednej górskiej wspinaczki.


od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto