Codziennie można go zobaczyć w samo południe. Ma czapkę, trąbkę i mundur Orkiestry Miasta Poznania działającej przy MPK. To Andrzej Kubiak, który od początku lat 90. gra Hejnał Poznania.
– Początkowo, wraz z kilkoma kolegami z orkiestry robiliśmy to sporadycznie, przede wszystkim w święta. Później doszły jeszcze soboty i niedziele – opowiada trębacz. Od połowy lat 90., gdy inni muzycy zrezygnowali z odgrywania melodii opartej na trójdźwięku na posterunku pozostał sam.
Choć muzyką zajmuje się amatorsko, bowiem z zawodu jest projektantem linii energetycznych, od 2002 r., melodię hejnału odgrywa codziennie. – Przyzwyczaiłem się do tego, poza tym nie zabiera to aż tak dużo czasu. W przypadku choroby lub niedyspozycji na szczęście ma mnie kto zastąpić. Ostatnio taką osobą jest mój syn, który ukończył szkołę muzyczną I stopnia. Można więc powiedzieć, że to rodzinna tradycja – żartuje Andrzej Kubiak.
Lepiej w Poznaniu
Niestety wielu poznaniaków, choć doskonale wie o koziołkach, hejnał traktuje po macoszemu. – Lub po prostu o nim nie wie – zauważa trębacz. – Tymczasem ma on wielowiekową tradycję, choć z drugiej strony w czasach PRL przez dłuższy czas w ogóle nie był grany i poszedł w zapomnienie – dodaje poznański muzyk.
Mimo tego, zdaniem Andrzeja Kubiaka hejnał Poznania w niczym nie ustępuje temu najsłynniejszemu, granemu na wieży Kościoła Mariackiego w Krakowie i transmitowanemu za pośrednictwem radia na cały świat. – Nasz jest co prawda krótszy, ale ma jedną ważną zaletę, jest bardziej atrakcyjny dla turystów – przyznaje. W stolicy Małopolski nie sposób bowiem zobaczyć samego trębacza, schowanego we wnętrzu bazyliki.
– A w Poznaniu wychodzi on na galeryjkę, obchodząc ją dookoła, czterokrotnie przystając i grając hejnał w każdą stronę świata. Z płyty rynku doskonale widać jego postać w przeciwieństwie do Krakowa – opowiada trębacz.
Niesamowita historia
Z poznańskim hejnałem związana jest legenda. Syn miejskiego trębacza zaopiekował się pewnego razu rannym królem kruków, który odwdzięczając się pozostawił mu srebrną trąbkę. Po wielu latach, gdy chłopiec dorósł i objął obowiązki po swoim ojcu, wezwane za jej pomocą ptaki pomogły pokonać oblegających miasto nieprzyjaciół. Kiedy miało to miejsce? Nie wiadomo, jednak wiadomo, że tradycja wygrywania hejnału w Poznaniu pochodzi z okresu renesansu.
– Kiedyś, jeśli hejnał odgrywany był o nietypowej godzinie, mieszkańcy mieli świadomość, że dzieje się coś niedobrego, wybuch pożar lub do bram miasta dobija się wróg. Teraz to po prostu atrakcja turystyczna, która uzupełnia koziołki. Ale to nie ważne, jestem dumny, z tego, że jestem hejnalistą – kończy Andrzej Kubiak.
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?