Poznańskie kina powoli się otwierają, jednak wielkich premier nowych filmów jest jak na lekarstwo

Kierowniczka Muzy Joanna Piotrowiak informuje, że kino to otworzy się 19 czerwca. Seanse będzie mogło oglądać 50 procent widzów, czyli 125 osób. Zapytana, na jakie filmy premierowe będzie można się wybrać, mówi, że w ramach Dni Kina Hiszpańskiego zobaczymy m.in film "Póki trwa wojna". To opowieść o wojnie domowej w Hiszpanii. Obejrzymy też obraz "Niewinność" mówiący o nastolatce, która chce się wyrwać ze swojej wioski i trafić do cyrku a po drodze przeżywa przygody miłosne.

Produkcją duńsko-francusko-niemiecko-meksykańską jest film "Masz czas". To dramat rodzinny zaliczany zarazem do filmów drogi opowiadający o kryzysie małżeństwa. Będzie można także zobaczyć film Piotra Adamskiego "Eastern". To szokująca wizja Polski, w której broń jest legalna i obowiązuje prawo krwawej zemsty.

Również 19 czerwca będzie można pójść do kina Pałacowego. Pierwszy weekend przyniesie "Święto krótkiego kina 2020" - Czasy pandemiczne zmieniły zasady udziału w kulturze. Dlatego bardzo mocny akcent kładziemy na bezpieczeństwo widzów. Zdecydowaliśmy się na otwarcie kina w dwóch wymiarach. Po pierwsze ruszamy z kinem w plenerze. Wieczorne pokazy chcemy zorganizować na Dziedzińcu Zamkowym w weekendy. Po drugie, pierwsze seanse w Zamku zorganizujemy w Sali Wielkiej, bo tam mamy do dyspozycji dużą przestrzeń, gdzie możemy bezpiecznie ustawić widownię, spełniając wszelkie kryteria bezpieczeństwa - mówi kierowniczka kina Ewa Kujawińska.

Współprowadząca kino Rialto Jolanta Myszka mówi, że ruszy ono w drugiej połowie czerwca. Wśród premier jakie zobaczymy będą "Obrazy bez autora" - opowieść o niemieckim malarzu Gerchardzie Richterze oraz francuska komedia "Zawód kobieciarz".

Na stronie sieci Cinema City nadal możemy przeczytać komunikat mówiący, że mając na uwadze przede wszystkim bezpieczeństwo i komfort widzów i pracowników, zdecydowano, że otwarcie kin tej sieci nastąpi w terminie późniejszym. Są jednak sygnalizowane premiery. Na 26 czerwca zapowiedziano film "Tylko sprawiedliwość". To przejmujący, oparty na faktach dramat opowiadający o losach młodego prawnika Briana Stevensona i jego walce o sprawiedliwość. Na 17 lipca zaplanowano premierę widowiskowego filmu akcji "Tenet", szpiegowski klimat zderza się w nim z podróżą w czasie. Natomiast 24 lipca będzie można zobaczyć film "Mulan". Aby bronić z północy cesarz Chin wydaje dekret o rekrutacji jednego mężczyzny z każdej rodziny. Dziewczyna Hua Mulan zaciąga się do armii aby pomóc niedomagającemu ojcu

Do Multikina także będzie się można wybrać na "Mulan" i na "Tenet", ale będzie tam można zobaczyć również film "Wonder Woman 1984". Przeniesie on widza w lata 80. ubiegłego stulecia. Mówi on o tym, jak księżniczka Diana Prince podczas zimnej wojny stawia czoła niebezpiecznym przeciwnikom. Kiedy jednak otworzą się Multikina, dziś jeszcze trudno powiedzieć.

W sieci kin Helios także 17 lipca pójdziemy na "Tenet", a 24 lipca na "Mulan". Natomiast 14 sierpnia zobaczymy "Wonder Woman".

Krytyk filmowy dr Wiesław Kot tak komentuje aktualną sytuację kin:
Multipleksy na razie się nie otwierają. W Poznaniu jest jedno kino, które się otworzyło - Apollo, ale na 400 miejsc może być 130, czyli praktycznie nic. A więc kina na razie nie funkcjonują poza tymi pierwszymi, nieśmiałymi próbami w kinach mniejszych, tradycyjnych oraz eksperymentami jak kina samochodowe, które staną się raczej ciekawostką towarzyską. Mamy taki klimat, że nie ma samochodów cabrio, a przy zimnym maju i zimnym czerwcu z zamkniętych samochodów filmów oglądać się nie da. Ciekawostką może być też kino lotnicze w Pile. Ma się zlecieć 20 samolocików i będą z nich oglądać filmy wyświetlane na płachcie na lotnisku.

Natomiast jeśli chodzi o repertuar, to sytuacja jest taka, że do kin wchodzą "spady" z końca zimy. Nie chcę negować wartości filmów niszowych, eksperymentalnych czy wątpliwych debiutów, ale to nie są blockbustery, czyli filmowe hity. Żaden dystrybutor nie zdecydował się dać do kina w tych warunkach naprawdę wartościowego filmu rokującego większą widownię, aby go nie spalić.

Filmy, które zobaczymy w normalnych warunkach zgarnęły by widownię minimalną. Wszyscy czekają, że pojawi się blockbuster, film z gatunku "must see", czyli musisz zobaczyć, dlatego, że zobaczą go wszyscy twoi znajomi. Mówiono, że takim blockbusterem będzie "Solid Gold" Jacka Bromskiego wzorowany na aferze Amber Gold, ale z tego co słychać, "Solid Gold" się do kin nie wybiera, bo by się spalił. I ponieważ taki starter się na razie nie pojawia nasuwa się wniosek, że poza nieśmiałymi eksperymentami w czerwcu, w lipcu, a prawdopodobnie też w sierpniu kino jako zjawisko społeczne w Polsce nie istnieje. Wymienianie tytułów i ich szans wydaje się pozbawione sensu. Multipleksy nie otwierają się z tego powodu, że założono małą frekwencję i na widowni trzeba być w maseczce, co sprawia, że nie można jeść popcornu i pić coli. Bary kinowe nie mają obrotów, a multipleksy z nich żyją. Wcale się więc nie śpieszą, bo to by oznaczało, że wychodzą na zero albo mają stratę. A oni nie puszczają filmów dla widowni elitarnej, a dla szerokiego widza.