Sezon na tzw. letnie ogródki gastronomiczne właśnie się rozpoczyna. Właściciele lokali o zgodę na ich budowę muszą starać się w Zarządzie Dróg Miejskich. A ten pobiera opłatę w wysokości 50 zł za metr kwadratowy. Według restauratorów – to stanowczo za dużo.
We Wrocławiu, Łodzi i Krakowie trzeba zapłacić za letni ogródek 30 zł za metr kwadratowy. A w Gdańsku... jedynie 6 zł. – Za ogródki w najbardziej prestiżowej lokalizacji w stolicy, czyli na Krakowskim Przedmieściu, płaci się maksymalnie 36 zł. To mniej niż u nas – denerwuje się Dariusz Hermanowski z poznańskiego lokalu Room 55.
Protest restauratorów przeciwko wysokim opłatom koordynuje Wojciech Prochowski, właściciel Stajenki Pegaza. – Zarządzenie prezydenta, podpisane w listopadzie ubiegłego roku, podnosi wysokość opłat za dzierżawę ogródków z 40 do 50 zł od stycznia 2011 roku. I właśnie w styczniu dowiedziałem się, że zapłacę więcej – mówi Prochowski. Pod listem protestacyjnym do prezydenta podpisali się właściciele kilkudziesięciu poznańskich lokali, m.in. Bażanciarni, Deja Vu, Malibu, Feniksa, Tropicany, Tapas Baru. Niektórzy z nich mają też zamiar walczyć z miastem w sądzie. – Wciąż są tacy, którzy nie dostali od miasta zwrotu kaucji za ogródki letnie za ubiegły rok – mówi Prochowski.
Co zrobią restauratorzy? Mówią, że na wniesienie opłaty mają czas do 15 kwietnia. Chcą jednak powołać stowarzyszenie, które będzie reprezentować ich interesy w rozmowach z miastem. – Ale ceny w lokalach i tak będziemy musieli podnieść – przekonuje Wojciech Prochowski. – Nic nie zrekompensuje nam tej podwyżki. Tym bardziej że letni ogródek jest przecież dodatkowym kosztem. Latem klienci nie siedzą w lokalu, a my płacimy za czynsz dzierżawy, i osobno za lokal – dodaje.
– Letnimi ogródkami, które prowadzę przez trzy miesiące, zarabiam przecież na utrzymanie przez resztę roku – twierdzi z kolei Dariusz Hermanowski.
Buntownicze nastroje poznańskich restauratorów studzą przedstawiciele ZDM. – Pobierając opłaty od restauratorów, realizujemy jedynie zarządzenia prezydenta Poznania. Ale w tym roku nie było żadnej podwyżki – dziwi się Tomasz Libich z ZDM. I dodaje: – Jedyna zmiana dotyczy kaucji za ogródki dla tych, którzy nie wywiązują się z obowiązku dbania o nie. Wcześniej było to 10 tysięcy złotych, od tego roku jest 6 tysięcy.
Skąd jednak taka różnica w opłatach za dzierżawę ogródków między Poznaniem a innymi dużymi miastami? Przedstawiciele władz miasta twierdzą, że wynika to ze specyfiki poznańskiego Starego Rynku. – W Poznaniu jest po prostu mniej miejsca na rynku niż choćby we Wrocławiu – mówi Rafał Łopka z biura prasowego magistratu.
A poznańscy restauratorzy, według niego, i tak są uprzywilejowani. – Nie muszą przecież startować w przetargach na letnie ogródki i, dzięki temu, mają zapewnione miejsce na rynku. 50 złotych to niewiele w porównaniu z tym, jakie ceny wynajmu obowiązują na Starym Rynku – przekonuje Rafał Łopka.
Restauratorzy nie przyjmują jednak tych argumentów. W przyszłym tygodniu chcą zwołać zebranie, na którym będą rozmawiać o dalszych formach protestu.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?