18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Praca - Mikołaj: zawód wysokiego ryzyka

Tomasz Nyczka
Janusz Kellner już siódmy rok wciela się w rolę Mikołaja w przedszkolach i supermarketach
Janusz Kellner już siódmy rok wciela się w rolę Mikołaja w przedszkolach i supermarketach Janusz Romaniszyn
Grudzień przynosi okazję, by podreperować swój budżet. Tylko nieliczni zdecydują się jednak przywdziać czerwony strój, czapkę i sztuczną brodę. I, prawdę mówiąc, tylko nieliczni nadają się do pracy w charakterze Świętego Mikołaja. Ta bowiem nie sprowadza się jedynie do rozdawania dzieciom cukierków. To nie przelewki, gdy trzeba poradzić sobie z płaczącym maluchem, nastolatkami, którzy kradną cukierki z koszyka i uciążliwymi bezdomnymi.

– Mimo wszystko uwielbiam to zajęcie, bo po pracy jestem bardziej wypoczęty niż wtedy, gdy do niej jadę – mówi 62-letni Janusz Kellner, rencista z Kórnika i Mikołaj z siedmioletnim stażem.

Kellner, który obowiązki Mikołaja pełni między innymi w Kupcu Poznańskim i kilku przedszkolach, pracował wcześniej w jednym z poznańskich hipermarketów. A także jako kierowca w MPK i... kelner w restauracji. Jak sam mówi, praca Mikołaja wymaga odpowiedniego charakteru.

– Nie można być mrukiem i trzeba lubić ludzi. A czasami nawet wcielać się w rolę psychologa, próbując wyczuwać ich nastroje – przyznaje. – Zdarza się na przykład, że dziecko wybucha płaczem, gdy proponuję mu, żeby sprawdziło, czy moja broda jest prawdziwa.
Wtóruje mu inny poznański Mikołaj, na co dzień studiujący w Wyższej Szkole Bankowej.

– Ja wiem, jak postępować z dziećmi, bo jest ich w mojej rodzinie sporo – przyznaje Mariusz Kupczak, Mikołaj z Auchan w Komornikach. – Niektóre są zestresowane, inne zawstydzone. Trzeba być cierpliwym.

Kompetentny Święty Mikołaj powinien ośmielić malucha, zachęcić go do zaśpiewania piosenki, spytać o oceny w szkole, o to, czy pije mleko oraz obowiązkowo przytulić. I dać cukierka. A najlepiej kilka.

Jednak w tej pracy zdarzają się też nieprzyjemne sytuacje.
– Nie zapomnę, jak kiedyś zaatakowała mnie rozwścieczona starsza pani, która zarzuciła mi, że Święty Mikołaj to biskup z tiarą i że wcale nie wyglądam tak jak on – opowiada Kellner.

Bywa też jeszcze bardziej niebezpiecznie.
– Na wszystkie przejawy chamstwa zdecydowanie reaguję – mówi Janusz Kellner. – Niektórzy nastolatkowie kradną mi cukierki z koszyka i wulgarnie się odzywają. Kiedyś był to dla mnie problem, teraz nauczyłem ich rezonu i grzecznie mówią mi „dzień dobry” – dodaje.

Zdarzają się też pijani i bezdomni, którzy na siłę chcą się zaprzyjaźnić z Mikołajem. Tych najczęściej trzeba po prostu wysłuchać i obłaskawić cukierkiem.
A zarobki? – Są zadowalające, inaczej bym tego nie robił. Na moje potrzeby w zupełności wystarcza – mówi tajemniczo Mariusz Kupczak.
Jest jeszcze jedna zaleta tej profesji, o której nie można zapomnieć. Nieustające towarzystwo Śnieżynek, które krążą wokół mikołajowego tronu, przyprawiając często starszego pana z brodą o szybsze bicie serca...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto