Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prawdziwą prozę pisze się koło czterdziestki

Redakcja
- Umierałem, żeby zaistnieć w literaturze – mówił na wczorajszym spotkaniu z czytelnikami Jerzy Pilch. Pisarz gościł w Poznaniu w ramach cyklu „Zamek Pisarzy”.

Sala Kominkowa CK Zamek wypełniona była po brzegi. Zgromadzeni w niej wielbiciele prozy Pilcha najpierw wysłuchali krótkiego wstępu prof. Piotra Śliwińskiego na temat najnowszej książki pisarza.

– Ta powieść to zwrócenie honoru najlepszym tradycjom i największym ambicjom polskiego piśmiennictwa. To „Mała Apokalipsa” naszych czasów. W „Marsz Polonia” Pilch jak nikt inny pokazuje nam, że szaleństwo jest efektem zdrowego rozsądku – mówił prof. Śliwiński.

– Rzadko zdarza mi się w tej skali i na tym poziomie usłyszeć mocne słowa, na temat tego, co piszę. Jestem głęboko poruszony tym wprowadzeniem, w związku z czym jestem też rozbrojony. Nie ma co ukrywać – z dalszą częścią spotkania sobie nie poradzimy – rozpoczął z właściwą sobie błyskotliwością Jerzy Pilch.

I tak było już do końca. Pisarz cierpliwie odpowiadał na pytania czytelników, rzucając anegdotami, dowcipami i ciętymi ripostami. Z rozbrajającą szczerością przyznał, że nie wraca do napisanych  przez siebie książek, bo ma „wystarczająco dużo innych powodów do nerwów w życiu. Wspominał też barwne początki swojej literackiej drogi, gdy jako 16-latek wysyłał swoje wiersze do Tygodnika Harcerskiego „Na przełaj” i krakowskiego „Życia Literackiego”.

– Bardzo wcześnie poczułem się wielkim pisarzem. I kiedy tylko zorientowałem się, jaki przebieg ma ta dolegliwość, porażony zamilkłem. Ale w środku nic we mnie nie zgasło. I tak marząc o tym, by zadebiutować w okolicach trzydziestki, zbliżając się do czterdziestki stałem się orędownikiem tezy, że prawdziwą prozę zaczyna się pisać właśnie wtedy – żartował autor „Spisu cudzołożnic”.

Na spotkaniu z Pilchem nie mogło oczywiście zabraknąć wątków futbolowych. Zapytany o to, czy jest taki żyjący pisarz, na którego spotkanie autorskie wybrałby się, rezygnując z oglądania meczu Cracovii o mistrzostwo Polski (Cracovia to ulubiona drużyna piłkarska pisarza – przyp. red.), Jerzy Pilch zasępił się, a po chwili uśmiechając się, odpowiedział:

– Proszę Pana, nie ma takiego noblisty.

 

Więcej perełek Jerzego P. ze spotkania w Poznaniu znajdziesz tutaj.

Od redakcji:

Przypominamy, że każdy z Was może zostać dziennikarzem obywatelskim serwisu MM Moje Miasto!

Zachęcamy Was do zamieszczania artykułów, nadsyłania materiałów foto oraz video. Czekamy na Wasze filmiki nakręcone kamerą, cyfrowym aparatem fotograficznym bądź telefonem komórkowym.

Spróbujcie swych sił w roli reporterów obywatelskich eMeMki! Pokażcie innym to co dzieje się wokół Was. Pokażcie, czym żyje Miasto!

 

od 7 lat
Wideo

NORBLIN EVENT HALL

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto