MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Prawdziwy kapitan

Ryszard BINCZAK
Dariusz Parzeński (z lewej) poprowadził Stal do zwycięstwa nad Śląskiem. Duży udział w wygranej miał również Edmunds Gabrans (z piłką).  Fot. Sz. Siewior
Dariusz Parzeński (z lewej) poprowadził Stal do zwycięstwa nad Śląskiem. Duży udział w wygranej miał również Edmunds Gabrans (z piłką). Fot. Sz. Siewior
Na dwie minuty przed końcem meczu Stal remisowała ze Śląskiem 69:69. Wówczas sprawy wziął w swoje ręce kapitan ostrowskiej drużyny, Dariusz Parzeński, który zdobył pięć punktów z rzędu, dzięki czemu ostrowianie ...

Na dwie minuty przed końcem meczu Stal remisowała ze Śląskiem 69:69. Wówczas
sprawy wziął w swoje ręce kapitan ostrowskiej drużyny, Dariusz Parzeński, który zdobył
pięć punktów z rzędu, dzięki czemu ostrowianie zanotowali czwarte zwycięstwo w sezonie.

Mecz rozpoczął się od rywalizacji dwóch zawodników, George Reese ze strony Stali i Kevina Fletchera ze strony Śląska. Dzięki bardzo skutecznej grze tego pierwszego, ostrowianie po 5 minutach prowadzili 15:11. Jednak center wrocławian po chwili wyprowadził swój zespół na prowadzenie 16:15. Przez kolejne minuty żadnej z drużyn nie udawało się wywalczyć znaczącej przewagi. Dopiero pod koniec drugiej kwarty, dzięki doskonałej grze w obronie i ataku Rolandasa Urkisa, któremu dzielnie asystował Reese, ostrowianie odskoczyli na dziesięć punktów - 46:36.
- W przerwie przestrzegaliśmy naszych zawodników, by nie siedli na laurach, gdyż mecz nie jest jeszcze wygrany - mówi po wyjściu z szatni Wadim Czeczuro, drugi trener Stali.

Nie posłuchali trenerów

Niestety, słów szkoleniowców gracze Stali nie wzięli sobie do serca. Z minuty na minutę tracili przewagę. Nie mogło być jednak inaczej, skoro w kosz rywali nie potrafił wstrzelić się drugi strzelec Stali, Xavier Singletary. Amerykanin pudlował nawet spod samej tablicy. Natomiast goście zaczęli lepiej bronić i w 27 minucie po akcji Kamila Chanasa wyszli na prowadzenie 54:53. Wydawało się, że wrocławianie zdołają dowieźć korzystny rezultat do końca meczu, gdyż w 36 minucie wygrywali 69:64. I wówczas faul niesportowy sędziowie odgwizdali Srdjanowi Lalićowi. Dwa punkty z rzutów wolnych zdobył Reese, a po chwili za trzy trafił Edmunds Gabrans i na tablicy pojawił się remis 69:69.
Później punkty zdobywali już tylko koszykarze Stali. Dwa razy trafił Parzeński i wyprowadził drużynę na prowadzenie 74:69.

Skromny Parzeński

- Stałem na wolnej pozycji więc bez chwili zastanowienia rzuciłem za trzy punkty - stwierdził kapitan Stali. - W każdym meczu próbuję swoich sił zza linii 6,25 metra, a od czasu do czasu trafiam takie rzuty. Tym razem się udało i bardzo się z tego cieszę. Nie jestem jednak bohaterem. Na wygraną zapracowała cała drużyna.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto