PROCES - Badania DNA nie zawsze są wiarygodne

Obrońcy niespełna 25-letniego poznaniaka, oskarżonego o gwałt, zmierzą się dziś z głównym dowodem świadczącym o jego rzekomej winie. W sądzie w Exeter przesłuchiwana będzie ekspert od DNA. Porównywała ona materiał genetyczny młodego poznaniaka z DNA 48-letniej ofiary gwałtu, do którego doszło w lipcu 2006 roku.

Ekspert stwierdziła, że kod genetyczny Jakuba jest zbieżny z tym znalezionym u kobiety. Prokuratura powołując się na ten dowód oskarżyła polskiego studenta.
Obrońcy będą dziś chcieli podważyć wiarygodność opinii angielskiego eksperta. Powołają się na opinie własnego specjalisty, który ma zakwestionować rzetelność badań. Jeśli uda się przekonać ławę przysięgłych do racji obrony, poznaniak może liczyć na szybkie uniewinnienie. Jeśli nie, sytuacja młodego Polaka stanie się bardzo trudna. Za gwałt grozi mu dożywocie. Wyrok, zgodnie z zapowiedzią sądu, ma zapaść jeszcze w tym tygodniu.
Obrona Polaka ma zamiar wytoczyć szereg argumentów świadczących o tym, że badanie DNA nie powinno być dowodem. Po pierwsze, gdy jesienią 2007 roku pobrano materiał od poznaniaka, miesiąc przeleżał on w Polsce.
– Nie wiemy, w jakich warunkach materiał genetyczny naszego klienta był przechowywany oraz transportowany. Mogło dojść do jego zanieczyszczenia i to zafałszowało wynik badań – mówi mecenas Mariusz Paplaczyk, polski obrońca Jakuba.
Powołuje się na opracowanie Lecha Skuzy z Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie opublikowanego w Palestrze, piśmie adwokatury polskiej. Naukowiec w 2006 roku napisał, że w Wielkiej Brytanii na dwadzieścia przebadanych sal sekcyjnych, w ponad połowie stwierdzono zanieczyszczenia na narzędziach.

Więcej w dzisiejszym wydaniu Polska Głos Wielkopolski, lub [

](http://www.prasa24.pl)