Według źródeł kalesony to nic innego jak rodzaj obcisłych spodni z miękkiej i elastycznej dzianiny. Grunt żeby przylegały i żeby grzały. Wielu z nas uważa, że ich założenie to wstyd. Grają twardzieli i wolą cierpieć z zimna, a potem brać zwolnienia z pracy, czy nie pójść do szkoły. Inni odwrotnie.
Zdanie są podzielone. Faktem jest, że pomięte i wysłużone nie służą ocieplaniu domowego ogniska. Te obcisłe przeciwnie. Grzeją nie tylko właściciela.
Historia kaleson sięga wieków wstecz. Nazywane eufemizmami, niewymownymi, bądź... napoleonkami były przez lata powodem do wstydu. Dodajmy. Nieuzasadnionego.
Jeśli sięgnąć głębiej w ich historię to okaże się, że propagatorem tego stroju na terenie Polski był doktor z Wielkopolski - niejaki Jäger, który zachęcał do ich noszenia przez całe życie.
Niemiecki lekarz organizował pogadanki na temat ich zbawiennego wpływu na zdrowie. Ba. Źródła mówią, że sam je projektował.
Te szczególnie szykowne od jego nazwiska były nazywane jegierami. Ta nazwa obowiązywała przez cały wiek XIX i część wieku XX na terenie Wielkopolski. Potem ich propagatorzy modę na wdzianko przenieśli na inne tereny RP. Warszawiacy woleli ,,niewymowne'', a w Małopolsce często mówiono o napoleonkach.
O doktorze wiemy niewiele. Tyle, że był z Wielkopolski. Może znajdzie się ktoś, kto opowie nam historię doktora od kaleson?
Jedno jest pewne. Czas jegierów znów nadszedł. Czy to nam się podoba, czy nie.
Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?