MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Przełomowy rok - Rozmowa z Radosławem Cierzniakiem

Grzegorz SZKIŁĄDŹ
Radosław Cierzniak w akcji - Fot.A.Szozda
Radosław Cierzniak w akcji - Fot.A.Szozda
Czy 2005 rok był najlepszy w pana karierze? - Nie wiem czy najlepszy, ale na pewno był przełomowy, ponieważ zadebiutowałem w ekstraklasie (20 kwietnia w meczu z Odrą Wodzisław – przyp. szki).

Czy 2005 rok był najlepszy w pana karierze?

- Nie wiem czy najlepszy, ale na pewno był przełomowy, ponieważ zadebiutowałem w ekstraklasie (20 kwietnia w meczu z Odrą Wodzisław – przyp. szki). Jednak z rundy jesiennej nie jestem do końca zadowolony i mam do siebie pretensje za kilka meczów, w których nie ustrzegłem się błędów.

O jakie spotkania konkretnie chodzi?

- Słabszy występ zdarzył mi się w derbowym pojedynku z Lechem Poznań. Przegraliśmy aż 1:4, ale szybko wróciłem do równowagi i wyciągnąłem wnioski.

Po stronie porażek należy też chyba zapisać przegrane eliminacje młodzieżowych mistrzostw Europy?

- Nie udało się nam wyjść z grupy, ponieważ Niemcy i Anglicy byli po prostu lepsi. Jednak uważam, że te eliminacje nie były do końca stracone. Zebraliśmy spore międzynarodowe doświadczenie. W drużynach, z którymi się mierzyliśmy, grało już dużo gwiazd młodego pokolenia. Dodatkowo mieliśmy okazję wystąpić na pięknych stadionach przy komplecie widzów. Teraz tylko od nas zależy, jak wykorzystamy te doświadczenia.

Jaki był najlepszy występ w minionym roku?

- Zdecydowanie w Krakowie, kiedy w ligowym spotkaniu zremisowaliśmy bezbramkowo z Wisłą. Nie wpuściłem gola na tak trudnym terenie, chociaż rywalom sytuacji nie brakowało. Dodatkowym przeżyciem był fakt, że to był mój pierwszy występ na Reymonta.

Chyba dużym sukcesem było także wygranie rywalizacji z Arkadiuszem Malarzem o bluzę z numerem 1 w Amice?

- Przychodziłem do Wronek z jednym celem, aby grać w podstawowym składzie. Na początku swojej przygody z wronieckim klubem byłem zaledwie trzecim golkiperem. Nie poddawałem się i ciężko zasuwałem. Moja praca została wynagrodzona.

W lipcu może się tak zdarzyć, że znowu będzie pan konkurować z Malarzem w nowym Lechu.

- Może się tak stać. Raz już wygrałem, więc chciałbym pokazać, że to nie był przypadek.

Nie nudzi się panu we Wronkach, gdzie chyba nie ma za bardzo okazji, by się rozerwać?

- Jestem spokojnym człowiekiem i mieszkanie we Wronkach bardzo mi służy. Cisza oraz piękne tereny do pracy – czego więcej potrzeba? Kiedy brakuje mi rozrywek, wtedy wybieram się do Poznania. Ale najchętniej spędzam czas ze znajomymi i staram się czytać sporo książek. Największe wrażenie zrobił na mnie ,,Kod Leonarda da Vinci” Dana Browna. Przeczytałem również wszystkie pozycje Paolo Coelho. W moje ręce wpadają także biografie sławnych piłkarzy.

A uczy się pan języków obcych?

- Na studia na razie nie mam czasu, więc dużo uwagi poświęcam nauce języka angielskiego.

Czy to oznacza, że już niedługo zamierza pan podbić angielskie boiska?

- Na razie nie mam takiego zamiaru, chociaż Premiership obok Bundesligi, jest moją ulubioną ligą. Chcę jeszcze jakiś czas pograć w Polsce, żeby zebrać jak najwięcej doświadczenia. Na zagraniczne wojaże przyjdzie jeszcze czas.

Ma pan swojego idola, na którym się wzoruje?

- To Gianluigi Buffon z Juventusu Turyn. Cenię go za bardzo odważną postawę w bramce, znakomicie spisuje się na przedpolu i świetnie gra nogami. Ma także silną pozycję w klubie. Mam wzór, ale staram się wypracować swój styl.

Ostatnio za granicą panuje moda na polskich bramkarzy. Jak to wyjaśnić?

- Na Zachodzie zaczynają doceniać, że w Polsce z dobrym efektem pracuje się z bramkarzami. Mamy dobrą markę i już niedługo coraz więcej naszych golkiperów będzie grało w europejskich klubach.

Paweł Janas ma ból głowy z wyselekcjonowaniem trzech bramkarzy na mundial…

-… i bardzo się z tego cieszę, ponieważ to najlepsza rzecz, jaka mogła mu się przytrafić. Przecież lepiej mieć kłopot bogactwa, niż narzekać na brak klasowych golkiperów.

Kto według pana powinien pojechać do Niemiec?

- Niepodważalną pozycję ma Artur Boruc, który od kilku miesięcy jest bardzo silnym punktem Celtiku. Mimo wszystko na mundial Janas powinien zabrać Jerzego Dudka. On sobie na to zasłużył wcześniejszymi występami. Duże szanse mają także młodzi, Łukasz Fabiański i Sebastian Przyrowski, a przecież w odwodzie jest jeszcze Wojciech Kowalewski.

Kiedy pan zadebiutuje w dorosłej reprezentacji Polski?

- To nie jest pytanie do mnie. Ze swojej strony zrobię wszystko, by zasłużyć sobie na występ w kadrze B.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto