Przeszedł do historii

Włoch Giorgio di Centa zdobywając złoty medal w biegu na 50 km techniką dowolną
przeszedł do historii tej dyscypliny. Jest pierwszym sportowcem spoza Skandynawii
i byłego ZSRR, który triumfował na tym ,,królewskim’’ dystansie.

Nastarcie wczorajszych zawodów nie pojawił się żaden medalista z Salt Lake City. Cztery lata temu narciarze biegali techniką klasyczną, a złoty krążek wywalczył wówczas Rosjanin Michaił Iwanow. Giorgio di Centa nie był wymieniany w gronie faworytów. Po 6,2 km znajdował się na 12. pozycji. Stawce przewodził wówczas Hiszpan Juan Jesus Gutierrez. Włoch tracił do lidera 4,7 s.
Na dziesiątym kilometrze wysunął się na prowadzenie, jednak po kolejnych dziesięciu grupę prowadził ponownie Hiszpan. W dalszej części tego morderczego biegu żaden z czołowych zawodników nie chciał nadawać tempa, a grupie przewodził Rumun Zsolt Antal.
Na dalszych odcinkach trasy dość często zmieniał się lider, ale różnice były minimalne. Im bliżej było jednak do mety, tym mniejsza liczba uczestników biegła na czele. Na 4700 metrów przed końcem było ich już 15. Tempo zaczął podkręcać di Centa, który zachował najwięcej sił i na finiszu wyprzedził Rosjanina Jewgienija Dementiewa i Austriaka Mikhaila Botwinova.
Tym samym Włoch został pierwszym triumfatorem tego biegu spoza Skandynawii i byłego ZSRR. Do historii przeszła też przewaga, jaką zwycięzca uzyskał na mecie. Di Centa wygrał zaledwie o 0,8 s. Warto też dodać, że 16 narciarzy nie dobiegło do mety. – Nie byłem zaliczany do grona faworytów. W każdym biegu daję z siebie wszystko. Także i w tym kończącym te igrzyska nie było inaczej. Na 300 metrów przed metą miałem jeszcze sporo sił w nogach i zdecydowałem się zaatakować – powiedział Giorgio di Centa.
Złoty medalista ,,maratonu narciarskiego’’ zdobył także mistrzostwo olimpijskie w sztafecie 4x10 km. Z kolei w biegu na 30 km zajął miejsce tuż poza podium. Cztery lata temu na dystansie 50 km zajął 11. pozycję.