Wczoraj rozpoczęła się faza eliminacyjna Pucharu Polski siatkarek. Trzy wielkopolskie drużyny grają na wyjazdach, w dodatku każda w innym mieście i każda w innym terminie. - To jakiś obłęd w kratkę - komentuje przedłużone przygotowania do ligowego sezonu trener Farmutilu Piła Jerzy Matlak.
Jego zdaniem klubowi szkoleniowcy nie mają żadnego wpływu na decyzje Ligi Siatkówki Kobiet i nie są poważnie traktowani przez PZPS oraz sztab szkoleniowy reprezentacji.
- Wszystko jest narzucone z góry. Zawiadomienia o powołaniu danej zawodniczki do kadry nie przychodzą do klubu, współpracy z trenerem Marco Bonittą nie ma żadnej, a LSK jest dodatkiem do kożucha dla działaczy PLS, dla których ukochanym dzieckiem jest liga siatkówki męskiej. Fakty nie kłamią. Zebranie klubowych dyrektorów i prezesów odbywa się raz w roku, a trenerzy mogą sobie rozmawiać tylko prywatnie - twierdzi trener wicemistrzyń Polski Jerzy Matlak.
Puchar Polski w tegorocznej formule ma ograniczony sens. - Będziemy spotykać się ze słabymi drużynami, wiedząc, że i tak awansujemy, bo trudno nie znaleźć się w ósemce. W pierwszej kolejce mamy grać w sobotę i niedzielę w Policach, ale nawet nie wiem, z kim i o której godzinie - irytuje się szkoleniowiec pilanek.
Trudno mu się dziwić, tym bardziej że najbardziej na opóźnieniu rozgrywek cierpią drużyny, mające w składzie kadrowiczki. - Agnieszki Bednarek nie widzę od pięciu miesięcy. Agnieszka Kosmatka wróciła z kadry zniesmaczona, a Klaudia Kaczorowska pewnie pojedzie do Japonii i będzie nosić dresy z ławki na ławkę. Dla niej gra w kadrze to zaszczyt, ale dla klubu to kataklizm. Reprezentacji życzę na PŚ w Japonii jak najlepiej, ale nie dzieje się w niej dobrze, skoro Izabela Bełcik została z niej wygryziona przez swoją trenerkę - dodaje Matlak.
Ewentualne niepowodzenie Złotek na turnieju PŚ może pogłębić konflikt z klubami, ponieważ liga będzie musiała wtedy pauzować przez następne dwa tygodnie w styczniu, żeby kadra mogła walczyć o olimpijskie nominacje na kolejnych zawodach w tureckim Izmirze. - Lepiej nie wypowiadać tego, co człowiek o tym wszystkim myśli. Po turnieju Szamotuły Cup dałem dziewczynom tydzień wolnego. Teraz czeka nas bezsensowna objazdówka po Polsce, a od listopada poważne granie w Lidze Mistrzyń. Przez miesiąc zaliczymy więc dziesięć spotkań. Nie wiem, jak to szalone tempo wytrzymamy. Mam tylko nadzieję, że sponsorzy się nie zniechęcą, bo wspomagają na razie drużyny tylko z nazwy ligowe - kończy wzburzony trener pilskich siatkarek.
Sytuacja kadrowa Farmutilu daleka jest od ideału. Treningi dopiero niedawno wznowiły Dominika Sieradzan i Michela Teixeira. Największy kłopot pilanki mają na środku ataku, gdyż kontuzja wykluczyła ze sportu Irinę Beżenar. Na testach przebywa siatkarka z Serbii, ale raczej szybko wróci do domu.
Natomiast poznańskie akademiczki od dziś występować będą w najsilniej obsadzonym turnieju w Dąbrowie Górniczej. Zmierzą się wyłącznie z drużynami z LSK.
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?