Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Baby są jakieś inne". Dywagacje bez celu... [RECENZJA]

Jacek Sobczyński
Adaś i Pucio (Adam Woronowicz i Robert Więckiewicz - w środku) przez cały film dywagują o kobietach. Niestety, bez celu
Adaś i Pucio (Adam Woronowicz i Robert Więckiewicz - w środku) przez cały film dywagują o kobietach. Niestety, bez celu Kino Świat
Obawiałem się, że "Baby są jakieś inne" mogą stać się ofiarą własnego konceptu. W końcu nakręcić pełnometrażowy (i ciekawy) film z dwójką facetów, którzy przez cały czas jego trwania gadają w samochodzie to naprawdę duża rzecz. Nie spodziewałem się jednak, że reżyser Marek Koterski najsilniej wyłoży się na elemencie, który w poprzednich filmach miał opanowany do perfekcji - dialogu.

Obecny w prawie wszystkich produkcjach Koterskiego Adaś Miauczyński (w "Babach..." gra go świetny Adam Woronowicz) ma nowego kolegę - Pucia (równie błyszczący na ekranie Robert Więckiewicz). Obaj panowie jadą samochodem nocą przez Polskę i rozmawiają o kobietach. Rozmawiają? Nie, to zdecydowanie niewłaściwe określenie litanii żalów, jakie na płeć piękną wylewają bohaterowie.

Złe ruszanie spod świateł czy brak umiejętności jazdy na wyciągu narciarskim to tylko wierzchołek góry lodowej. Tak naprawdę panie mogłyby się na Marka Koterskiego za ten film porządnie obrazić, gdyby tylko jego twórca nie był tak inteligentnie przewrotny; oto na baby jęczy dwójka kompletnie sfrustrowanych facetów, w swojej niezaradności życiowej jeszcze śmieszniejszych, niż choćby rzeczona baba na wyciągu.

Zobacz także: Filmowe premiery weekendu [ZWIASTUNY]

Tyle, że śmieszność wynika raczej z postaci samych bohaterów, nie z tego, co mówią. Bo mówiliby ciekawie, gdyby tylko film trwał kwadrans. A tak ewidentnie zabawne momenty (jak choćby rozmowa o babach w toalecie) przygniata jałowa gadanina. Teatralny koncept scenariusza nie wypalił, nie tylko dlatego, że Markowi Koterskiemu zwyczajnie zabrakło odpowiedniej liczby dobrych żartów. Pucio i Adaś nie są bowiem na niczym zawieszeni. Nie wiemy kim są, nie mamy pojęcia, po co i dokąd jadą, trudno domyślić się w końcu, dlaczego kobiety tak strasznie napsuły im w życiu.

Oczywiście, doskonale rozumiem zamierzenie Koterskiego, który chce skupić się wyłącznie na wykpieniu seksizmu, nie bawiąc się w dłubanie w życiorysach jego postaci. Ale nawet jemu limit narzekań na kobiety wyczerpuje się już po połowie projekcji. Zupełnie, jakby kolejne dialogi były wymyślane na siłę. "Zaraz, było już o tym, że baby bez przerwy gadają? Było... O, to może potem dodamy jeszcze coś o seksie. Albo o babach za kierownicą". I tak "Baby są jakieś inne" niebezpiecznie dryfują w stronę żartów rodem z popularnych w latach 90. tomików z dowcipami "Przychodzi baba do lekarza".

Koterski po raz kolejny dekonstruuje język polski, każe swoim bohaterom mówić potocznie z poprzestawianymi częściami składowymi. I o ile w poprzednich filmach zachowywał umiar, o tyle swoista nowomowa reżysera w "Baby są jakieś inne" staje się na dłuższą metę okropnie męcząca. Podobnie, jak nagromadzenie przekleństw - od zawsze postacie w jego filmach używały wielu wulgaryzmów jako figur retorycznych, ale natężenie słownej kloaki w "Babach" jest momentami przytłaczające.

Nie rozumiem wreszcie, dlaczego reżyser ograniczył w 98% akcję tylko do wnętrza samochodu, skoro zobrazowanie scenek, o których opowiadają Adaś i Pucio świetnie przełamałoby konwencję filmu. A jeśli zdecydował się na taki formalny minimalizm, to skąd niekonsekwencja i sceny na stacji benzynowej czy przystanku PKS?

Wciąż uważam, że nie ma w Polsce reżysera, który lepiej czułby otaczającą go rzeczywistość niż Marek Koterski. Szkoda, że w długo oczekiwanym "Baby są jakieś inne" artysta zupełnie nie poczuł kina. Wierzę, że jego najnowsza, zdecydowanie przegadana propozycja jest drobnym wypadkiem przy pracy tego wybitnego twórcy. Po prostu nie każdemu wychodzi w życiu z kobietami.

Najważniejsze informacje z Poznania - zamów nasz newsletter

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Baby są jakieś inne". Dywagacje bez celu... [RECENZJA] - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto