Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Klub Kokosa" w Kolejorzu? Wolą tu zostać niż grać

Maciej Lehmann
Seweryn Gancarczyk (z prawej) w Lechu już nie zagra, ale Poznania na razie nie chce opuszczać
Seweryn Gancarczyk (z prawej) w Lechu już nie zagra, ale Poznania na razie nie chce opuszczać Marek Zakrzewski
Bramkarz Grzegorz Kasprzik, obrońca Seweryn Gancarczyk oraz napastnik Tomasz Mikołajczak zostali odsunięci od pierwszego zespołu i mają wolną rękę w szukaniu nowego pracodawcy. Jednak na razie żadnemu z graczy nie śpieszy się opuszczać Kolejorza...

"Klub Kokosa" to klub piłkarskich nieudaczników - tak opowiadał o swoim "wynalazku" właściciel Polonii Warszawa Józef Wojciechowski. Zsyłał on tam piłkarzy, którzy nie zgadzali się na rozwiązanie kontraktu z klubem. Najbardziej znanym jego członkiem jest Daniel Kokosiński. Obrońca przyszedł do Polonii ze Znicza Pruszków. Wynegocjował sobie kontrakt w wysokości 15 tysięcy złotych miesięcznie i nie zamierza z tego rezygnować, choć nie łapie się nawet do drużyny Młodej Ekstraklasy.

Kokosiński codziennie po kilka godzin trenuje indywidualnie. Biega po schodach, po parku lub ćwiczy na siłowni. Klub musi mu wypłacać wynagrodzenie. Do pracy piłkarz przyjeżdża... mercedesem.

Czytaj także: Mikołajczak, Gancarczyk i Kasprzik na wylocie z Lecha?

W Lechu w takiej sytuacji znajduje się trzech piłkarzy - bramkarz Grzegorz Kasprzik, obrońca Seweryn Gancarczyk oraz napastnik Tomasz Mikołajczak.

- U nas nie ma "klubu Kokosa"- zaznacza dyrektor sportowy Andrzej Dawidziuk. - Staramy się stworzyć piłkarzom dobre warunki do treningu. Nie mogą ćwiczyć z pierwszą drużyną i Młodą Ekstraklasą, bo nie wiążemy z nimi naszej sportowej przyszłości, ale to nie znaczy, że nie dostali od nas rozsądnych propozycji - dodaje Dawidziuk.

Dyrektor sportowy Lecha twierdzi, że samym piłkarzom zupełnie nie zależy na tym, by opuścić Kolejorza. Informację, że trener Jose Maria Bakero z nich rezygnuje dostali tuż przed początkiem okresu przygotowawczego. Już w maju Gancarczyk wspominał, że chętnie przeniósłby się do jakiegoś klubu ukraińskiego. Tylko, kto zatrudni piłkarza grzejącego od kilku miesięcy ławę?

- Przedstawiliśmy naszym zawodnikom ofertę rozwiązania kontraktu za porozumieniem stron. Proponowaliśmy wypłacenie części pieniędzy, a reszty sumy kontraktowej mieliby się dobrowolnie zrzec w zamian za karty zawodnicze. Staliby się wolnymi piłkarzami i mogliby zmienić klub na taki jaki im odpowiada - twierdzi Dawidziuk. Żaden z tej trójki nie zdecydował się na ten ruch.

Czytaj także: Marcin Kikut wrócił na boisko
Djurdjević: Wcale nie było tak łatwo i przyjemnie

Efektu nie przyniosły również próby znalezienia im nowych zespołów. Sewerynem Gancarczykiem interesował się ŁKS, Tomaszem Mikołajczakiem pierwszoligowa Arka Gdynia, a Grzegorzem Kasprzikiem Zawisza Bydgoszcz. Przeszkodą były zawsze sprawy finansowe. Gancarczyk zarabia w Lechu około 60 tysięcy złotych, czyli tyle, co cała linia pomocy ełkaesiaków, więc gdy łodzianie dowiedzieli się ile by ich kosztowało utrzymanie byłego reprezentanta Polski, szybko zrezygnowali z tego transferu.

Nieco mniej, bo około 25 tysięcy zarabia w Lechu Kasprzik. Gdy trafił w 2009 roku do Kolejorza , zapowiadał się na bardzo solidnego bramkarza. Kiedy jednak zanotował kilka błędów, a właściciel klubu Jacek Rutkowski zasugerował, iż powinien stracić miejsce w składzie, wiadomo było, że jego dni w Poznaniu są policzone. Potem było już tylko gorzej. Kontuzja, brak ogrania i w efekcie następny rok spisany na straty. Mógł się odbudować w Bydgoszczy, ale nie śpieszno mu było do zmiany barw klubowych.

Teoretycznie największe szanse na znalezienie nowego pracodawcy ma Tomasz Mikołajczak. Jest jeszcze młody, a napastnicy są poszukiwani w każdej lidze. Jeszcze niedawno trener Bakero nagradzał go za pracę na treningach grą w wyjściowym składzie. Mikołajczak jest nie tylko pracowity, ale też szybki. W wielu pierwszoligowych drużynach byłby olbrzymim wzmocnieniem, musiałby jednak też zrezygnować z części pensji

Andrzej Dawidziuk liczy na to, że do końca sierpnia, czyli do zamknięcia letniego okna transferowego uda się chociaż jednemu z nich znaleźć nowy klub. - Na razie trwają rozmowy, ale konkretów brak - przyznaje dyrektor sportowy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: "Klub Kokosa" w Kolejorzu? Wolą tu zostać niż grać - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto