Nie jest to proste zadanie, bo miejski organizm jest bardzo skomplikowany i różne interesy dochodzą tutaj do głosu. Trzeba umieć wybrać. Pomyłki się zdarzają, także wyborcom. Przyglądając się pracy niektórym radnym, można mieć wątpliwości czy nie znaleźli się tutaj przez przypadek. Nie zawsze ten kto najgłośniej krzyczy, robi najwięcej szumu wokół siebie, jest najpracowitszy. Niektórzy niczym mróweczki robią swoje, nie szukając poklasku.
Cztery lata temu każdy z nich przychodził do Rady Miasta z różnymi marzeniami, celami, chęcią zmiany oblicza Poznania. Także wyborcy mieli wobec tych, którym zaufali, swoje oczekiwania. Czy radni im sprostali? Na to pytanie muszą odpowiedzieć sobie we własnym sumieniu. Poznaniacy rozliczą ich 21 listopada, gdy będą wrzucać karty do głosowania do urn. Dla wielu kandydatów, szczególnie tych, którzy już zasiadali w radzie, często będzie to być, albo nie być. Bo praca radnego działa, jak narkotyk, uzależnia. Człowiek ma poczucie pełnienia misji, brania udziału w rzeczach ważnych. Gdy to się kończy, pozostaje pustka. Tak mówią ci, którym nie udało się ponownie zdobyć mandatu. Czasami są to ludzie pełni pomysłów na miasto, pracowici, ale bez partyjnego poparcia praktycznie nie ma szans, by zasiąść w ławie radnego.
Andrzej Bielerzewski
Człowiek Ryszarda Grobelnego na dobre i złe, bo innego wyjścia nie ma.
Ostatnie cztery lata funkcjonowania w radzie zawdzięcza właśnie prezydentowi, po którym przejął mandat. Nic dziwnego, że lojalnie głosuje tak, jak prezydent każe. Nie wykazuje specjalnej aktywności. Wyjątkiem są sprawy samorządów pomocniczych.
Jan Chudobiecki
Brak przecinka, błąd językowy w projektach uchwał to jego domena.
Jeśli na sesji zabiera głos, to można przyjmować zakłady, że najczęściej jego wystąpienie dotyczyć będzie niechlujstwa językowego. Nie należy więc spodziewać się, że będzie miał odmienne zdanie, niż miłościwie panujący nam obecnie prezydent.
Lidia Dudziak
Miasto traktuje jak zakład pracy chronionej, a pracę w radzie jak działalność w związkach zawodowych.
Jej wystąpienia są pełne emocji, żądań pod adresem urzędu i tanich, populistycznych postulatów. Jeśli mieszkaniec ma problem, przyjmie go, wysłucha. Jak ktoś protestuje, staje w pierwszym szeregu, by walczyć.
Przemysław Foligowski
Nie udało mu się wypracować tak silnej pozycji, jaką ma np. szef drugiego, opozycyjnego klubu.
Zadał sobie trud – co nie zdarza się wśród radnych często – i sam przygotował projekt uchwały, dotyczący zwolnienia z podatku od nieruchomości właścicieli kamienic, którzy wyremontują elewacje budynków.
Grzegorz Ganowicz
Przez lata trzymał sztamę z Grobelnym i pracował pod jego dyktando.
Gdy doszło do przegrupowania sił w PO, zrobił zwrot o 180 stopni i walczy z Grobelnym o fotel prezydenta. Za swoje sukcesy poczytuje sobie wprowadzenie konsultacji w sprawie planów miejscowych i przymuszenie prezydenta do zajęcia się sprawą Starej Gazowni.
Michał Grześ
Sprawy gospodarki komunalnej i mieszkaniowej ma w małym paluszku.
Rekordzista pod względem liczby zgłoszonych zapytań i interpelacji. Cała rzesza urzędników biedzi się nad nimi. Czasami ponosi go temperament i wypali adwersarzowi prosto z mostu. Do historii przejdą jego opowieści o słoniu geju czy fikusie teściowej.
Dominik Herberholz
Dzięki niemu poznaniacy mogą bezkarnie leżeć na trawie w parku.
Propozycji usprawniających codzienne życie miał więcej (np. wydał wojnę „elkom”), ale wiele nie zwojował. Podczas sesji spaceruje po korytarzach z nieodłącznym telefonem komórkowym przy uchu, wpadając do sali jedynie na głosowania.
Jakub Jędrzejewski
Mało widoczny w radzie, choć krążą wieści, że wysoko mierzy.
Mówiło się, że miał ambicje objęcia stanowiska zastępcy prezydenta po śmierci Macieja Frankiewicza. Na forum publicznym zaistniał, gdy w liście otwartym skrytykował pracę Sławomira Hinca, a wcześniej, gdy zabiegał o stworzenie linii tramwajowej „centrum”.
Marek Karczewski
Był za mało przebojowy, dlatego stracił te cztery lata spędzone w Radzie Miasta. Niektórzy członkowie Platformy podsumowując jego działalność w radzie mówią krótko: wielkie rozczarowanie. Wiele wskazuje na to, że i Karczewski nie jest zachwycony sposobem uprawiania polityki przez swoich partyjnych kolegów.
Katarzyna Kretkowska
Większość radnych w połowie jej długich i dość zawiłych przemówień traci wątek.
Gdyby klarowniej i krócej prezentowała swoje stanowisko, być może skłoniłaby kolegów w radzie, jeśli nie do zmiany zdania, to przynajmniej do refleksji. A tak, choć ją lubią, to traktują z lekkim pobłażaniem: niech się baba wygada!
Wojciech Kręglewski
Należy do ludzi, którzy mają odwagę mówić to, co myślą, nie bacząc czy jest to polityczne, czy podoba się wyborcom.
To często jest widoczne, gdy dochodzi do dyskusji nad planami miejscowymi. Uchodzi za osobę związaną z prezydentem Grobelnym i nie ukrywa, że jego poglądy na miasto oraz zarządzanie nim są mu bliskie.
Juliusz Kubel
Dużo robi, ale nie afiszuje się swoimi sukcesami, a to nie przynosi popularności.
Konia z rzędem temu, kto przypomni sobie, kiedy zabrał głos na sesji. Jeśli ktoś zaczyna pleść dyrdymały, wychodzi i spaceruje po korytarzu. Szkoda mu czasu na czcze gadanie. Gdy mieszkaniec ma problem, trzeba go rozwiązać, a nie grzmieć z mównicy.
Tomasz Lewandowski
Szybko zaczął grać pierwsze skrzypce w klubie radnych „Lewica i Demokraci”. Doprowadził do tego, że rada zleciła opinię prawną w sprawie rozbudowy Stadionu Miejskiego. Jest merytorycznym partnerem do dyskusji. Szkoda, że opozycja w radzie jest marginalizowana, bo niektóre z jego postulatów są warte poważnego rozważenia.
Wojciech Majchrzycki
Pracowity, kompetentny, zna się m.in. na zarządzaniu i finansach.
Jemu prezydent nie mógł wcisnąć kitu, gdy dochodziło do dyskusji o sprawach gospodarczych. Niesłychanie dobrze zorganizowany, znający projekty uchwał. Szkoda, że nie zdecydował się na ponowny start w wyborach. Będzie o jednego fachowca w radzie mniej.
Przemysław Markowski
Zasłynął zaciekłą obroną darmowych przejazdów dla radnych.
Ostatecznie ów przywilej zniesiono, ale ten przykład pokazuje, że przynależność partyjna przyćmiewa czasami samodzielne myślenie. Jest to o tyle zaskakujące, że radny ma wiele ciekawych pomysłów (np. dotyczących sportu dzieci i młodzieży, grantów dla rad osiedli).
Krzysztof Mączkowski
Wielki nieobecny. Na sesjach rady bywa gościem. Stracony mandat.
Tłumaczy to nadmiernymi obowiązkami zawodowymi. Ze względów prawnych (zajmowane stanowisko) nie będzie ubiegał się o mandat. To dobrze i źle zarazem, bo gdy praca nie była przeszkodą, należał do najaktywniejszych radnych.
Norbert Napieraj
Zmiana nie do poznania. Schudł, wystąpił z PiS, tracąc szefostwo klubu radnych tej partii, a teraz wystartuje z listy Grobelnego.
To jednak wciąż ten sam radny, który: domagał się zburzenia pomnika gen. Świerczewskiego, nie porozmawia z anarchistami, ceni wartości narodowe, dużą wagę przykłada do bezpieczeństwa w mieście.
Barbara Nowaczyk-Gajdzińska
Cicha, spokojna, nie wadzi nikomu, robi swoje. No to wzięli ją i wycięli z listy PO...
Bez fajerwerków, bez zbytniego rozgłosu stara się pracować dla mieszkańców. Wspiera radę osiedla przy zagospodarowaniu Szeląga, w walce przeciwko zabudowie w sąsiedztwie Cytadeli. Zaangażowała się w powstanie placów rekreacji dla seniorów.
Andrzej Nowakowski
Trochę to wyglądało tak, jakby za karę wybrano go na radnego.
Od lat w polityce, więc wszyscy kojarzą osobę z nazwiskiem. Gdyby jednak wziąć pod uwagę tylko pracę w radzie, byłyby z tym trudności. Od tak doświadczonego polityka wymaga się więcej, niż tylko biernej obecności. Może dlatego teraz SLD nie wystawiło go w wyborach?
Maria Nowicka
Ma własne kółko zainteresowań – sprawy osób starszych. I właściwie do tego się ogranicza.
Nic dziwnego, w końcu jest radną seniorką i najlepiej zna te problemy. Osoba stateczna, ale jak trzeba, budzi się w niej duch walki. Dzielnie stawiła czoło atakom ze strony PiS, gdy prezentowała projekt Rady Seniorów.
Janina Nowowiejska
Kieruje Towarzystwem im. F. Nowowiejskiego i – jak twierdzą niektórzy – na tej działalności powinna się skoncentrować.
Kultura, oświata, nauka oraz turystyka – na tych dziedzinach skupia się jako radna i wie co w trawie piszczy, gdy trzeba podejmować decyzje. W pozostałych kwestiach często zdaje się na opinie kolegów.
Magdalena Pauszek
Jest przekonana, że zgłębiła tajniki polityki przestrzennej i z miernym skutkiem próbuje do tego przekonać radnych.
Natychmiast pojawia się tam, gdzie jest problem z planem miejscowym i przewodzi protestującym. Jednak dzisiaj już nie wystarczy jedynie negacja, trzeba jeszcze mieć coś sensownego do zaproponowania.
Maciej Przybylak
Łatwiej jest krytykować, niż budować. Wybrał tę trudniejszą drogę.
Nie będąc członkiem PiS, do rady dostał się z listy tej partii. Gdy uznał, że nie jest mu z nią po drodze, wystąpił z klubu. Jednak nie powiedział złego słowa o PiS. Sztuki autopromocji nie opanował. Niewielu wie, w ile spraw się zaangażował, ilu mieszkańcom pomógł.
Krzysztof Skrzypinski
Jako przewodniczący komisji bezpieczeństwa i porządku publicznego bezpiecznie dotrwał do końca kadencji.
Zostając radnym szybko opanował sztukę omijania min. W ten sposób nikomu się nie naraził i nikomu nie zaszkodził. Wypowiada się też „na okrągło”. Jednak od tak młodego człowieka oczekuje się mniej konformizmu.
Sławomir Smól
Mało uznaje świętości, więc jego prowokujące wypowiedzi czasami kończą się awanturą lub innego rodzaju aferą.
Zadebiutował szybko, już przy uchwalaniu studium. Domagał się ochrony straży miejskiej, bo obawiał się, że zostanie zaatakowany. Czasami temperament go ponosi, ale o zdrowiu czy kulturze mówi rzeczowo.
Grzegorz Steczkowski
Nie zdążył nacieszyć się mandatem, a gdy zbliżyły się kolejne wybory, Platforma o nim zapomniała i pominęła go na listach.
Prawdę mówiąc nie powalił na łopatki swoją pracą radnego, nie miał tzw. strzału w dziesiątkę. Ale też miał mało czasu, by pokazać się z tej lepszej strony. Mandat przejął po zmarłym Macieju Zawiei.
Marek Sternalski
W radzie zadebiutował niedawno, gdy objął mandat po Sławomirze Hincu. Ale to on jest tutaj najważniejszym graczem i rozdaje karty.
Choć na sesjach z rzadka zabiera głos, to doskonale orientuje się w miejskich problemach. Jego poglądy na miasto, jego funkcjonowanie są dobrze przemyślane.
Antoni Szczuciński
Wie, że dysponując pięcioma głosami w radzie, niczego nie zwojuje.
Dlatego umiejętnie rozgrywa polityczną partię o sprawę, na której mu zależy. I czasami robi to z dobrym skutkiem. Jeżeli zabiera głos, to dlatego, że ma coś istotnego do powiedzenia. Jego wystąpienia zawsze są merytoryczne.
Aldona Szlagowska
Bliżej jej do Stowarzyszenia „My, Poznaniacy”, niż do Platformy.
Polityka jest sztuką kompromisu, a radna im bardziej wgłębiała się w problemy miasta, tym więcej robiła sobie wrogów we własnym klubie. Nie potrafiła zrozumieć, że ma dług wobec PO, której zawdzięcza mandat. W swojej walce, często z wiatrakami, była osamotniona.
Szymon Szynkowski vel Sęk
Niezmordowany tropiciel afer z udziałem prezydenta w roli głównej.
Na cel wziął m.in. umowę miasta z Universum, sprawę parku Rataje. Gdyby wszystkie zarzuty radnego się potwierdziły, Grobelny zamiast w magistracie spędzałby czas w prokuraturze. Jak na opozycjonistę przystało, bije także w klub rządzący, czyli PO.
Ryszard Śliwa
Rzeczowy, konkretny człowiek. Nie traci czasu na gadanie po próżnicy.
Rzadko zabiera głos na sesji, chyba że zostanie wywołany do tablicy. Doskonale orientuje się w kulisach wielu spraw i równie zakulisowo lubi działać. Niegdyś szara eminencja Platformy, dzisiaj ma słabą pozycję. Jednak nie rozdziera szat z tego powodu.
Hubert Świątkowski
A co ten pan robi w radzie? Pytanie jest zasadne, a odpowiedź na nie trudna. Pewne są przynajmniej dwie rzeczy, że cztery lata temu ponownie został wybrany radnym i jest wiceprzewodniczącym rady. Przychodzi na sesje, bywa na komisjach, głosuje, jak Platforma każe. W ten oto sposób „tisze jedziesz, dalsze budiesz” realizuje misję radnego.
Michał Tomcza
Można odnieść wrażenie, że skupia się na kręceniu własnych interesów. Urządził się tak w życiu, jak i Radzie Miasta.
Jest nie do ruszenia. Obudował się niczym instytucja. Trzyma sztamę z wydziałem zdrowia i spraw społecznych. Nikt mu w tej dziedzinie nie podskoczy – dzieli i rządzi. Zabiega o sprawy niepełnosprawnych.
Szymon Wachowiak
Najmłodszy radny (28 lat), lubi grać w piłkę nożną. I to by było na tyle.
Choć czasu miał sporo, by się wykazać. Mandat sprawuje od 2007 r. Przejął go po prof. Jadwidze Rotnickiej, która została senatorem. Jak się jednak okazuje, dla Platformy to bardzo cenny człowiek. W nadchodzących wyborach partia wystawiła go na drugim miejscu.
Mariusz Wiśniewski
Szybko się wyzbył młodzieńczego idealizmu i wpadł w tryby machiny partyjnej.
Przynajmniej na razie wyszedł na tym dobrze, bo jest w tej frakcji, która ma teraz najwięcej do powiedzenia w PO. Nie można jednak zapominać, że walczył o park na Ratajach, a także dzięki jego determinacji udało się zakończyć reformę rad osiedli.
Paweł Wosicki
Gdy inni dyskutują o potężnych inwestycjach, on nie zapomina o rodzinach wielodzietnych.
Z jego inicjatywy rada uchwaliła różne ulgi dla takich rodzin. Przydałoby się, by radny z równym oddaniem walczył o stworzenie nowoczesnego i przyjaznego dla dzieci systemu opieki zastępczej czy rodzinne domy dziecka.
Wojciech Wośkowiak
Panie radny, poza Łazarzem istnieją jeszcze inne dzielnice w tym mieście!
Jest samorządowcem z krwi i kości, a przydałby mu się mocniejszy kręgosłup. Pewnie giętkość polityczna jest wyrazem realizmu. Jednak znajdując sobie nowego protektora (z PiS wskoczył pod skrzydła Grobelnego), powinien pamiętać, że nie zawsze trzeba tak tańczyć, jak on zagra.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?