Raport Ekstraklasy: Lech ma najlepszych kibiców i marketing

Po raz piąty spółka Ekstraklasa S.A. i firma doradcza EY przygotowały raport finansowy na temat piłkarskiego biznesu w Polsce. Analitycy podsumowali sezon 2012/2013.

Największa frekwencja

Lech wyróżnia się spośród innych ekstraklasowych klubów nowoczesnym stadionem. Obok Śląska Wrocław i Lechii Gdańsk, dzięki Euro 2012, Kolejorz zyskał obiekt na światowym poziomie. Jeśli chodzi o pojemność, to poznański Inea Stadion o niemal 400 miejsc przegrywa tylko z wrocławskim Stadionem Miejskim (stadion we Wrocławiu - 42 tys. miejsc; stadion w Poznaniu - 41 609 miejsc).

Natomiast to Lechowi najlepiej wychodziło w poprzednim sezonie zapełnianie obiektu. Średnia widownia wynosiła 22 460 osób na mecz - to najlepszy wynik w lidze. Na niebiesko-białych trybunach zgromadzono największą łączną publiczność, było to ponad 336 tys. widzów. W Poznaniu od lat sprzedaje się też najwięcej karnetów. W rundzie jesiennej było to nieco ponad 10 tysięcy, a w wiosennej 8795. Inne kluby mogą pozazdrościć takich wyników.

Największą publiczność zgromadził mecz 12. kolejki, czyli starcie Lecha z Legią. Na Bułgarskiej zasiadło wówczas 40 632 widzów.

Kobiety lubią Kolejorza

Lech zbierał dużą publiczność nie tylko na swoim stadionie, ale też przed telewizorami.

Mecze Kolejorza średnio oglądało 282 tys. widzów, co daje trzecie miejsce za Legią (350 tys.) i Śląskiem (317 tys.). Najlepiej oglądały się mecze lechitów z Legią, Górnikiem, Lechią oraz Ruchem. Lech jest popularnym klubem wśród pań. Poczynania piłkarzy śledzi w telewizji 26,8 proc. kobiet, co daje trzeci wynik wśród klubów Ekstraklasy.

Kolejorzem kibice interesują się również w Internecie. Co miesiąc klubową stronę odwiedza 223 tys. unikalnych użytkowników, co daje drugie miejsce w lidze.

Wicemistrzostwo finansowe

Mistrzem Polskim w rankingu finansowym została Legia Warszawa. Drugie miejsce zajął Lech. Głównym źródłem dochodów klubów były umowy sponsorskie i sprzedaż praw telewizyjnych. Przychody ze sprzedaży biletów i karnetów to 13 proc. całości.

Kolejorz zarobił w 2012 roku prawie 53 miliony złotych, czyli 2,5 miliony więcej niż w 2011 roku. Legia tymczasem zgarnęła prawie 90 milionów. Lech uchodzi za klub z najlepiej rozwiniętym marketingiem. Na kontraktach reklamowych zarobił 16,5 miliona złotych.

Poznaniacy mają najlepiej rozwiniętą sieć sprzedaży gadżetów, które można kupić w 5 klubowych i 54 partnerskich punktach. W obrocie łącznie jest 300 produktów. Lech pobił też rekordową sprzedaż pojedynczej sztuki produktu. Hitem okazała się silikonowa opaska, która znalazła 11 tys. nabywców. Klub z Bułgarskiej sprzedał najwięcej koszulek w całej lidze. Było to 4 tys. trykotów w cenie 169,9 zł. Co ciekawe, koszulka Lecha jest prawie o 80 zł tańsza od stroju, który sprzedaje Legia Warszawa.

Niestety, te wszystkie sukcesy marketingowe nie pozwoliły na zakończenia sezonu z wypracowaniem zysku netto. 2012 rok klub zakończył ze stratą około 6 milionów złotych.

Brak sukcesów - największa bolączka

Pod względem sportowym Lech wywalczył wicemistrzostwo. Poznaniacy uzyskali najlepszy w lidze bilans zwycięskich spotkań na wyjedzie - 80 proc. Obok Legii stracili też najmniej bramek w sezonie - tylko 22. Gorzej wyglądał bilans strzelonych bramek, który wynosił 1,5 trafienia na mecz.

"Lech to od kilku lat klub o największym potencjale w polskiej Ekstraklasie. Jednocześnie brak istotnych sukcesów sportowych, a w szczególności kilkuletnia przerwa w udziale w fazie grupowej europejskich pucharów, powoduje, że Kolejorz kolejny sezon gra pod presją konieczności restrukturyzacji finansowej. Sytuację rokrocznie ratują spektakularne transfery, będące efektem znakomitego skautingu Lecha. Jednak nieustanna próba zbilansowania operacyjnych kosztów i przychodów odbija się na codziennym funkcjonowaniu klubu. Z pewnością ulgę w sezonie 2013/2014 przyniesie obniżony przez Miasto Poznań czynsz za wynajem stadionu i jednocześnie sprzedaż praw do jego nazwy. Jednak prawdziwie stabilną sytuację, pozwalającą Lechowi na finansowy pościg za uciekającą Legią, może dać tylko udział w fazie grupowej jednej z europejskich lig" - podsumowują autorzy raportu.