Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Raport ws. Smoleńska. System świetlny w Smoleńsku niesprawny, załoga samolotu źle wyszkolona

Małgorzata Mrozek
Minister Jerzy Miller wreszcie prezentuje raport wyjaśniający okoliczności tragedii z 10 kwietnia
Minister Jerzy Miller wreszcie prezentuje raport wyjaśniający okoliczności tragedii z 10 kwietnia Bartek Syta/Polskapresse
"Zejście poniżej minimalnej wysokości zniżania, przy nadmiernej wysokości opadania, w warunkach uniemożliwiających wzrokowy kontakt z ziemią i spóźnione rozpoczęcie procedury odejścia na drugi krąg" - taka była bezpośrednia przyczyna katastrofy smoleńskiej.

W piątek o godz. 10 rozpoczęła się specjalna konferencja, poświęcona raportowi polskiej komisji pod przewodnictwem ministra Jerzego Millera, badającej przyczyny katastrofy smoleńskiej.

Prace komisji wykazały, że samolot, którym para prezydencka leciała na obchody w Katyniu, był sprawny technicznie do momentu zderzenia się z ziemią.

- System świetlny na lotnisku smoleńskim był niesprawny i niekompletny – przedstawia ustalenia komisji ppłk Robert Benedict. - Załoga nie chciała lądować, a tylko wykonać próbne podejście - kontynuuje.

- Kierownik strefy lądowania podawał błędne komendy załodze samolotu Tu-154M podchodzącego do lądowania na lotnisku Smoleńsk - mówi ppłk Robert Benedict. System TAWS, co do których pojawiały się wątpliwości, dawał prawidłowe komendy.

Podczas konferencji przekazano także wnioski lotów specjalnych wykonanych na tym samolocie. - Załoga nie miała możliwości odejścia w automacie - mówi ppłk Robert Benedict.

Stwierdzono uchybienia formalne w organizacji delegacji, nie miały one jednak wpływu na bezpieczeństwo lotu. Nie bez znaczenia były jednak kwalifikacje załogi samolotu. Szkolenie prowadzone było bowiem w pośpiechu, piloci nie wykonywali lotów treningowych. Te braki poskutkowały m.in. brakiem reakcji na ostrzeżenia systemu TAWS.

Załoga nie spotkała się dzień przed wylotem, nawigator miał ponadto bardzo małe doświadczenie. Przed katastrofą smoleńską ostatni lot samolotem Tu-154M odbył w styczniu. Z prac komisji wynika też, że tylko dowódca znał język rosyjski.

Komisja oceniła także przygotowanie lotniska w Smoleńsku. Drzewa przekraczały dopuszczalną wysokość. Lampy były zasłonięte. Wniosek? Lotnisko w Smoleńsku nie zapewniało bezpieczeństwa lotu.

Decyzja o lądowaniu należała do załogi. - Komisja nie stwierdziła żadnych nacisków w celu wymuszenia lądowania - mówi na konferencji pilot i członek komisji Wiesław Jedynak.

W locie rolę nawigatora przejął dowódca statku lotniczego, który jako jedyny znał język rosyjski. Obciążenie obowiązkami było więc nierównomierne. Dowódca był obciążony obowiązkami. Jego doświadczenie w lotach wykonywanych w trudnych warunkach atmosferycznych było niewielkie.

Załoga nie była dobrze wyszkolona, stąd też zła reakcja na brak ostrzeżenia systemu TAWS. - Lotniska Smoleńsk nie było w bazie danych urządzenia TAWS - mówi Wiesław Jedynak. Dlatego też system błędnie informował, że samolot znajdował się na ścieżce lądowania, choć tak naprawdę był poniżej ścieżki. W programie szkolenia zabrakło ćwiczeń z wykorzystaniem urządzenia TAWS.

Nie bez winy był jednak kontroler lotu. Co mówi o nim raport? Przekazywał on błędne informacje na temat wysokości, na której znajduje się samolot. Załoga polegała na wysokościomierzu radiowym, zamiast barometrycznym, co było błędem, bo po komendzie dowódcy "Odchodzimy" minęło pięć sekund. Wtedy samolot nadal się zniżał. Powodem tej pięciosekundowej zwłoki mogło być poleganie na automacie.

Komisja w trakcie prac porównywała również dwa loty – z 7 i 10 kwietnia. Co je różniło? Tylko tragiczne warunki atmosferyczne. - Wszystkie decyzje były prawidłowo podjęte, tylko nie było nawyku, jak takie trudne decyzje realizować w tak trudnych warunkach atmosferycznych. – podsumowuje prezentację raportu minister Jerzy Miller. Jak podkreśla, szkolenia w takich warunkach powinny być prowadzone na symulatorach.

Na raport składa się z 328 stron oraz 5 załączników. Jego celem jest wskazanie informacji o błędach przy organizacji lotu, nie wskazywanie nazwisk osób odpowiedzialnych za katastrofę. Raport nie ma wskazywać winnych, lecz analizować fakty. Komisja sformułowała 45 zaleceń profilaktycznych skierowanych m.in. do Ministra MON, Dowódcy Sił Powietrznych, Ministra Spraw Zagranicznych.

Komisję badającą przyczyny katastrofy smoleńskiej tworzą 34 osoby, w tym 12 czynnych wojskowych. Ustalali oni przyczyny i przebieg wypadku lotniczego. - Komisja w żadnym wypadku nie orzeka o winie - zastrzegał na konferencji minister Jerzy Miller.

W konferencji uczestniczą przedstawiciele Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego oraz jej przewodniczący Jerzy Miller. Treść raportu została sporządzona w języku polskim i przetłumaczona na język rosyjski i angielski. Dokument być także dostępny na stronach internetowych: www.premier.gov.pl, www.mswia.gov.pl, www.komisja.smolensk.gov.pl, www.mon.gov.pl.

Komisja została powołana 15 kwietnia 2010 r. przez MON. Swoje prace zakończyła 27 czerwca.

od 7 lat
Wideo

echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto