Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Raymond Khoury: "Napisanie bestsellera jest proste"

Małgorzata Stuch
Raymond Khoury:  "Napisanie bestsellera jest proste"
Raymond Khoury: "Napisanie bestsellera jest proste" fot. archiwum autora
Raymond Khoury jest autorem „ Ostatniego templariusza”, książki która dostała się na szczyty większości międzynarodowych list bestsellerów, a pierwsze miejsce na liście „New York Timesa” najlepiej sprzedających książek w twardej okładce zajmowała przez ponad trzy miesiące. O tym jak pisać książki Khoury opowiadał Małgorzacie Stuch.

Podobno do pisania skłoniła Pana nuda? Nudził się Pan jako bankier inwestycyjny?
Trochę. To było tak, że byłem architektem. Jednak gdy przyjechałem z Libanu do Europy okazało się, że dla architekta jest mało zleceń. A te które otrzymywałem, były średnio interesujące. Przekwalifikowałem się, ukończyłem potrzebne studia i stałem się bankierem. Pomyślałem, że skoro nie mogę robić tego co lubię, to przynajmniej będę robił za duże pieniądze. No i miałem pracę, w której zarabiałem naprawdę sporo. Pracowałem tak jakieś 3 lata i zacząłem się nudzić, myśleć jak znaleźć odpowiednie dla siebie zajęcie. Takie które by mi się podobało.

Ponieważ zawsze kochałem film, a mieszkałem w Anglii pomyślałem, że mogę spróbować sił w przemyśle filmowym. W Anglii było to możliwe, w Libanie nie.

Chciałem zostać reżyserem. Wymyśliłem, że do bycia nim dojdę będąc scenarzystą. Miałem zamiar napisać scenariusz a potem go wyreżyserować. Okazało się, że praca scenarzysty jest ok. Pisałem i miałem sporo zleceń, więc pomysł zostania reżyserem odsuwał się w czasie. Proszono mnie bym napisał scenariusz do kolejnego odcinka serialu, stworzył scenariusze na podstawie książek... Byłem coraz bardziej popularny.

A potem płynnie przeszedł Pan od pisania scenariuszy do pisania książek?

Scenariusz „Ostatniego templariusza” to moje trzecie dzieło. Powstało w latach 90. Starałem się nim zainteresować ważnych ludzi ze świata filmu i zobaczył go agent ale zajmujący się książkami. Stwierdził, że jest fantastyczny i dobrze by było przerobić go na książkę. Dostałem zaproszenie do Nowego Jorku, była mowa nawet o zaliczce w wysokości pół miliona dolarów, miałem dostać ghostwritera, który za mnie napisze książkę, ale był jeden warunek. Agenci uznali, że w scenariuszu jest za dużo religii. A religia jest nudna. Należy więc z niej zrezygnować i wprowadzić elementy sensacji, tajemnicy, przygody, poszukiwania skarbu.

Nie zgodził się Pan oczywiście?
Nie chciałem się zgodzić na tę ofertę z wielu względów. Po pierwsze spędziłem wiele czasu szukając materiałów do tego scenariusza. Włożyłem w jego pisanie sporo czasu i sił. I bynajmniej nie uważałem, ze należy wyeliminować z niego religię. Według mnie religia zawsze była ważna, jestem wychowany w katolickiej rodzinie. Stwierdziłem więc, że nie zrezygnuję z mojego pomysłu.Wtedy dostałem telefon z Kalifornii z jednej z największych i najbardziej prestiżowych agencji zajmujących się produkcją filmową. Usłyszałem, że jeżeli odrzucę taką ofertę, to nie mam czego szukać w USA i w ogóle w przemyśle filmowym i wydawniczym. Wróciłem więc do Londynu, ale moja historia stała się sławna. Ciągle ktoś do mnie dzwonił i pytał, czy to prawda, że odrzuciłem ofertę zaliczki i wydania książki w USA. To miało swoje dobre strony, bo w końcu zwrócił się do mnie znany producent i powiedział, że nie może zrealizować mojego scenariusza o „Ostatnim templariuszu” ale może zrealizować inny i tak się stało. Wróciłem do pracy scenarzysty.

A co się stało ze scenariuszem „Ostatniego templariusza”?
Leżał sobie w szufladzie. Co jakiś czas, tak raz na pół roku ktoś o niego pytał. Ale temat przeleżał się 5 lat. Wtedy zadzwoniła do mnie agentka zajmująca się książkami. Stwierdziła, że ze scenariusza trzeba zrobić książkę i powinienem to sam zrobić. I zostawić wszystko co w nim jest, wszystkie wątki. Łącznie z religią. Pomyślałem, że tak zrobię ale opornie mi to szło. Nie miałem przekonania. Agentka co jakiś czas dzwoniła, przypominała, pytała czy już coś napisałem. Ja jednak byłem dość zajęty pisaniem scenariuszy. W końcu postanowiłem zrobić jednak tę książkę. Bardziej by temat zakończyć i wyrzucić to z siebie. Ale wiele rzeczy stawało mi na przeszkodzie.

Jakie to były przeszkody?

Gdy byłem w połowie pisania ukazał się „Kod Leonarda da Vinci”. To mnie załamało, bo książka Browna zawierała tyle podobnych motywów co moja powieść. Jaka więc była szansa, że moja książka zyska zainteresowanie?

Ale postanowiłem ukończyć to co zacząłem. Napisałem książkę, a gdy już była gotowa, okazało się, praktycznie każde znane wydawnictwo miało już swój odpowiednik „Kodu Leonarda da Vinci”. Pomyślałem, że w takiej sytuacji nikt nie zechce wydać mojej powieści. Więc wydałem ją sam.

I Książka okazała się bestsellerem?
Tak, to było niesamowite. Była m.in. na trzecim miejscu hitów sprzedanych w Amazonie ( popularna księgarnia internetowa) a na pierwszym miejscu powieści przygodowych. I nagle okazało się, że wszyscy chcą ją kupić. To było dla mnie spore zaskoczenie.

Wspomniał Pan o problemach przy „przerabianiu” scenariusza na książkę. Książki pisze się trudniej?
O zdecydowanie! O wiele trudniej. Jeżeli przy scenariuszu skala trudności wynosi jeden, to przy książce sto.

To co w scenariuszu zajmuje jedno zdanie, w książce może zająć kilkanaście stron.

Podam przykład. W moim scenariuszu pojawia się podziemna wioska. Zajmuje to właśnie jedno zdanie. Po prostu napisałem, że bohaterowie znaleźli podziemną wioskę. Na potrzeby książki musiałem odnaleźć prawdziwą podziemną wioskę, sprawdzić jak nazywają się sąsiednie osady, jakie jest ukształtowanie terenu, jak tam się dostać , jak wygląda otoczenie itd. Znalezienie tego wszystkiego i opisanie zajęło wiele czasu , na pewno o wiele więcej jak opisanie tylko jednej sceny w scenariuszu.

Jaka jest Pana recepta na stworzenie bestsellera
Mam wrażenie, że jest to teoretycznie proste ( śmiech). Gdzieś podczas tworzenia scenariuszów usłyszałem zdanie, że musi to być świetna historia i dobrze opisana. Ma to też zastosowanie do książek , ale oczywiście takich jakie ja tworzę czyli przygodowych z elementami sensacji.

Nie wystarczy świetna historia. Nie wierzę w to, że gdzieś tam jest miasto nieodkrytych tematów. Na pewno nic nie dzieje się samo. Potrzebna jest jeszcze praca i olbrzymia determinacja.

Gdy napisałem scenariusz wysłałem go do mnóstwa ludzi, zużyłem tony papieru, wydałem mnóstwo pieniędzy na kuriera Fedexu i nie stało się dosłownie nic. Często to było tak, że wysyłałem scenariusz do kogoś kto znał sąsiada krewnego kogoś, kto wyprowadzał psa Spielberga. Tak to działa. Trzeba było przypadku i szczęścia , by scenariusz kogoś zainteresował. Mam świadomość, że to co stało się z „Ostatnim templariuszem” to absolutny wyjątek i niesamowita rzecz. Historia, która zdarzyła mi się jeden raz w życiu i już się raczej nigdy nie zdarzy. Teraz młodzi pisarze mają o wiele gorzej. Książki wydaje praktycznie każdy, można je opublikować w Internecie, na blogu, na swojej stronie, wydać samemu. Przebicie się z nową książką, z nowym tematem jest trudne nawet dla już uznanych pisarzy a cóż dopiero dla młodych, początkujących.

I sakramentalne pytanie w przypadku pisarzy. Nad czym obecnie Pan pracuje?
Przygotowuję coś nowego i zupełnie innego, czego jeszcze nie stworzyłem. Będzie to powieść, w której pojawi się motyw podróży w czasie i alternatywnej rzeczywistości. . Akcja będzie się dziać w Imperium Osmańskim. Powieść powinna się pojawić w przyszłym roku. Pojawi się w niej polski akcent - postać Jana Sobieskiego, który odegrał kluczową rolę w ocaleniu chrześcijaństwa w Europie, pokonując Imperium Osmańskie. Sobieski jest kluczową postacią dla początku końca Imperium Osmańskiego. W mojej książce badam, jak historia mogła się zmienić, gdyby oblężenie Wiednia potoczyło się inaczej, a kluczem do tego jest usunięcie Sobieskiego, jako największego zagrożenia dla Turków.

Skoro jest polski wątek, to znaczy że Polska się Panu spodobała?
Tak, chociaż zwiedziłem tylko dwa miasta: Warszawę i Kraków. Warszawa to niesamowita przygoda, ale Kraków jest po prostu fantastyczny!

O autorze
Raymond Khoury urodził się w Bejrucie, ale z powodu wojny domowej toczącej się w Libanie od 1975 do 1990 roku nastoletnie lata spędził w Rye w Nowym Jorku. Tam skończył szkołę średnią. Na studia wrócił do rodzinnego kraju, gdzie ukończył architekturę na American University od Beirut. Przez jakiś czas pracował w biurze architektonicznym w Londynie, potem zdecydował, że przeniesie się do Francji i podejmie studia na European Institute of Business Administration (INSEAD). Po ich ukończeniu pracował w Londynie jako bankier inwestycyjny. Pisanie rozpoczął od scenariuszy, które szybko zostały dostrzeżone i docenione przez krytyków. Jako autor znany jest jednak najlepiej ze swoich powieści. Pierwsza z nich „Ostatni templariusz” dostała się na szczyty większości międzynarodowych list bestsellerów. Równie entuzjastycznie zostały przyjęte kolejne jego książki: „Sanktuarium”, „Znak”, „Zbawienie templariuszy” i „Diabelski eliksir”. Niedawno premierę w Polsce miała jego książka „Decydująca rozgrywka". Wszystkie jego powieści ukazały się w Polsce nakładem Wydawnictwa Sonia Draga.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto