Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Reaktywacja koszykówki w Pleszewie jest już niemożliwa

Marek Blandzi
Marek Blandzi
Współzałożyciel Basketu Pleszew - Mirosław Urbaniak - prorokuje, że seniosrski basket w naszym mieście już się nie odrodzi...

Rozpocznijmy od tego, jak się do pana zwracać w naszej rozmowie?
Może być panie Mirku!

Myślałem, że panie prezesie...
Nigdy nie byłem prezesem! Pełniłem jedynie funkcję kierownika drużyny.

Jednak to pan, wraz z Robertem Lenarczykiem, zakładał klub Basket Pleszew
Zgadza się! Rzeczywiście obaj reaktywowaliśmy koszykówkę w naszym mieście.

Kto jednak zdecydował o tym, że zespół trafił pod „skrzydła” pana Tomasza Nowaczyka?
Robert Lenarczyk wyszedł z propozycją, aby klub przejął Open. Do tego momentu w ogóle nie znałem pana Nowaczyka, nawet nie wiedziałem, gdzie znajduje się sklep komputerowy nowego sponsora drużyny...

Czy zatem po pierwszym spotkaniu z panem Nowaczykiem, był pan przekonany, że ten człowiek udźwignie ciężar budowania koszykówki?
Na tym poziomie, którym wówczas rozmawiałem z panem Nowaczykiem, byłem pewien, że sobie poradzi! Zdawałem sobie sprawę, że i miasto dołoży swoją finansową „cegiełkę”.

Czy nie czuje się pan jednak „grabarzem” pleszewskiej koszykówki?
W żaden sposób! Przekazaliśmy klub pod władanie pana Nowaczyka, bo uznaliśmy, że będzie to najlepsze rozwiązanie dla przyszłości basketu w naszym mieście. Myślałem jednak, że pan Tomasz ograniczy się sponsorowania klubu, a nie tak emocjonalnie podejdzie do kwestii decydowania o wszystkim, włącznie z transferami koszykarzy...

To chyba jednak dobrze, że prezes Open tak emocjonalnie podchodził do spraw związanych z funkcjonowaniem klubu?
Mam rozumieć, że sugeruje pan, iż Tomasz Nowaczyk stworzył sobie prywatny klub?

Nie! Jednak chyba to dobrze, że jako prezes Tomasz Nowaczyk na bieżąco kontrolował to wszystko, co działo się w klubie...?
W zakładzie pracy jest tak, że aby coś pobrać z magazynu, to musi być osoba, która fizycznie zrealizuje zamówienie, musi być człowiek, który to zatwierdzi i osoba, która to wykona... A w Open te trzy osoby występowały jako jedna...

Oddając jednak we władanie klub, musiał pan liczyć się z tym, że taka historia może się zdarzyć?

Oczywiście liczyłem się z tym, ale również zdawałem sobie sprawę z ryzyka, że jeżeli funkcjonowanie klubu uzależnia się od jednej osoby, to jak się mówi potocznie, taki człowiek może zabrać „zabawki z piaskownicy” i nie będzie już nic...

Mimo to na początku funkcjonowania klubu Open Basket działaliście panowie wspólnie...
Ale krótko...!

Dlaczego?
Po prostu zorientowałem się, że główny sponsor klubu, poczuł się jakby to był jego prywatny klub. A przecież Open Basket działał w strukturach stowarzyszenia!

Wasze drogi się rozeszły i może stąd wypływa ten ostry ton pańskich wypowiedzi na temat pana Nowaczyka?
W mojej ocenie to nie jest żaden ostry ton, on jest po prostu realny. Mam wrażenie, że ten klub pan Nowaczyk stworzył dla samego siebie, żeby mógł spełnić, jakieś swoje ukryte ambicje...!

Nie zgodzę się, przecież meczami Open pasjonowały się setki kibiców...
Jestem innego zdania... Swego czasu na III ligowym meczu Basketu z Obrą Kościan na trybunach zasiadło 500 kibiców! Nie sądzę, aby Open kiedykolwiek zbliżył się do takiej frekwencji. Wątpię w to...

No dobrze, ale w każdym razie zainteresowanie koszykówką w Pleszewie za czasów Open było bardzo duże!
Mam wrażenie, że nie!

Skąd takie wrażenie?
No właśnie po liczbie kibiców, zasiadających na trybunach w tak w sumie niewielkiej hali... Być może, wiązało się to, z zaporową ceną biletów!

Mimo wszystko wielu pleszewian identyfikowało się z tym klubem...
To było naprawdę bardzo wąskie grono osób!

Co w takim razie zadecydowało o tym, że Open - mimo bycia faworytem w kolejnych rozgrywkach - nigdy nie zdołał awansować do upragnionej I ligi?
Przeczuwałem to od samego początku, że tak będzie! I czterokrotnie się nie pomyliłem!

Skąd te przeczucia?
Gdy zobaczyłem napompowany balon Open w sali na Jedynce, to od razu przeczuwałem, że ten klub nie pójdzie w dobrym kierunku.

Przecież napompowany balon o niczym nie świadczył...!
Nie jest przecież przypadkiem, że czterokrotnie na długo przed zakończeniem sezonu przewidziałem końcowy wynik Open. I mam świadka, w pana osobie, że tak prorokowałem. A dlaczego? Niech to pozostanie w moją słodką tajemnicą....

pl

Pleszew.naszemiasto.pl na Facebooku - dołącz do naszej społeczności!

Byłeś świadkiem interesującego wydarzenia? Napisz do nas: [email protected] lub zadzwoń: (62) 742 00 62, (62) 742 58 25, 502 499 363

Czego więc pańskim zdaniem zabrakło, by tak naszpikowana – w każdym z sezonów - gwiazdami drużyna nie zdołała wywalczyć awansu?
Myślę, że wielu osobom w Pleszewie wydawało się, że posiadamy naszpikowaną gwiazdami drużynę! Tak nie było....

Jaki więc popełniono błąd?
Popełniono zasadniczy błąd, czyli oderwano drużynę od swojego rdzenia...Na przykład drużynę Politechniki Poznańskiej łączy miasto, a także uczelnia. Natomiast w Pleszewie przyjęto system, podobnie jak kiedyś w Arsenalu gdy nie było żadnego Anglika, tak u nas nie było w składzie żadnego pleszewianina.

Kiedy jednak pan wraz z Robertem Lenarczykiem zakładał klub, też niewielu w składzie było pleszewian...
Oj było, było! Mogę wymienić, byli to Zawadzki, Szczęsny, Gawroński, Kikowski, Jaźwiecki, Jerzyk czy też Koza. Proszę jednak zwrócić uwagę na to, że to nie wszyscy jeszcze miejscowi koszykarze!

OK! Ale ci zawodnicy nie zagwarantowali Basketowi Pleszew gry w II lidze...
Dokładnie, jednak pragnę przypomnieć, że ci koszykarze dwukrotnie występowali w półfinałach III ligowych rozgrywek...!

I dwukrotnie wam się nie udało...!
No tak, ale proszę pamiętać, że wówczas zawodnicy otrzymywali z klubu stypendium rzędu 150 złotych....

To może należało podjąć trzecią próbę awansu do II ligi, a nie przekazywać stery w ręce Open...?
Powiem tak, życie polega na tym, aby wyciągać pewne wnioski i doszliśmy wówczas do przekonania, żeby podjąć próbę wykupienia „tzw. „dzikiej karty”. Nie będę ukrywał, że pod tym względem wspierałem Roberta Lenarczyka.

A ja pamiętam doskonale, że obaj panowie cieszyli się z faktu, że Open wspierać będzie Basket...
Nie zaprzeczam!

Kto zatem najbardziej traci na tym, że nie ma już w Pleszewie seniorskiej koszykówki?
Myślę, że miasto, jako urząd, jako mieszkańcy, no bo jednak poczyniono jakieś inwestycje, jak chociażby to, że zmodernizowano halę. W tej chwili okazuje się, że nie mamy jakiegokolwiek klubu, który mógłby w pełni korzystać z przebudowanej hali przy ZSP nr 1. Dodam, że moim zdaniem, to właśnie miasto było głównym sponsorem klubu!

Jako znawca koszykówki, który pańskim zdaniem zawodnik najbardziej zapisał się w historii pleszewskiego klubu?
Chyba ze względu na sentyment, uważam, że był to Piotr Nizioł.

A trener?
Bez wątpienia Duszan Radović!

Jednak i on nie wywalczył awansu....
On tej drużyny nie budował, przejął ją po swoim poprzedniku.

Mógł nie przejmować zespołu...
Obserwując jego pracę, sądzę, że przy takim budżecie, o jakim w mediach mówił pan Nowaczyk, to gdyby pan Radović od początku budował ten zespół, to osiągnąłby sukces!

Wielu kibiców basketu liczy na to, że to pan ponownie odbuduje basket w Pleszewie.!
Nic z tego! To już nie jest możliwe, ze mną czy beze mnie. Po tych kilku latach funkcjonowania Open, nie pozostały żadne podwaliny, by od nowa budować nowy klub...
Trener drużyny młodzieżowej – Włodzimierz Kuśnierczak – uważa inaczej...!
Życzę więc panu Włodkowi powodzenia!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto