Mecz Lech – Korona rozegrany 2 czerwca na stadionie przy ul. Bułgarskiej był ostatnim w karierze Piotra Reissa i Ivana Djurdjevicia. Obaj po zejściu z boiska pojawili się w „Kotle”, gdzie przez chwilę prowadzili doping najbardziej zagorzałych kibiców Kolejorza. Wtedy też kibice dali im do rąk race, których wnoszenie i odpalanie na meczach jest zabronione.
Sprawą zajęła się poznańska prokuratura, która wszczęła postępowanie przeciwko piłkarzom. Groziła im za to kara grzywny lub nawet pozbawienia wolności. W piątek okazało się, że obaj zawodnicy jednak nie staną przed sądem – sprawa przeciwko nim została umorzona z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną.
- Nie wnieśli rac na stadion, nie planowali zachowania niezgodnego z prawem. Podczas przesłuchania wyrazili skruchę i żal. Swoje zachowanie tłumaczyli dużymi emocjami i nawoływaniem kibiców – wyjaśnił w rozmowie z „Gazetą Wyborczą” prokurator Piotr Herman.
Pod uwagę wzięto m.in. fakt, że obaj piłkarze nie byli dotąd karani i zapewnili, że gdyby po raz kolejny znaleźli się w podobnej sytuacji, już by się tak nie zachowali.
W odróżnieniu od piłkarzy na umorzenie sprawy nie może liczyć „Klima” – kibic, który na co dzień prowadzi doping w „Kotle”. Zdaniem prokuratury to właśnie on podał Reissowi racę i instruował go, jak należy ją trzymać.
Zobacz, jak wyglądało pożegnanie Reissa i Djurdjevicia:
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?