W domu dziecka przy ulicy Pamiątkowej mieszka obecnie 60 dzieci i nie ma wolnych miejsc, tak samo jak ich nie ma w rodzinach zastępczych. Ale mimo że obecna sytuacja i tak nie jest dobra - to będzie jeszcze gorzej. Zgodnie z prawem, do 2010 roku tradycyjne domy dziecka mają osiągnąć wymagane standardy, czyli 30 dzieci na ośrodek.
Idea jest słuszna: w mniejszej grupie łatwiej pracować z dziećmi, a samym dzieciom łatwiej się zaadaptować, no i chodzi tu o stopniową likwidację instytucjonalnych domów dziecka jako form opieki najmniej korzystnych dla dzieci. Tylko że jeśli się zmniejszy liczbę dzieci w domu dziecka o połowę - to co zrobić z tą połową?
Rozwiązanie tego problemu spada na barki samorządów, które robią co mogą w miarę posiadanych środków. To znaczy - niewiele, bo pieniędzy zawsze brakuje.
- Tworzymy mieszkania chronione, które umożliwiają pełnoletnim wychowankom domów dziecka opuszczenie placówki i zamieszkanie samodzielnie, to już zwalnia miejsca - tłumaczy Maria Remiezowicz, dyrektor Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych UM Poznania. - Propagujemy też rodzicielstwo zastępcze, bo to jest najlepsze rozwiązanie.
Ale mieszkań chronionych jest mało, bo brakuje pieniędzy, a rodzicielstwo zastępcze nie cieszy się specjalną popularnością. Warunki, jakie trzeba spełnić, by zostać rodzicem zastępczym, są mocno wyśrubowane: trzeba mieć między innymi unormowane warunki mieszkaniowe, stałe źródło dochodu, a także doświadczenie w pracy z dziećmi o specjalnych potrzebach wychowawczych.
Ale nie idą za tym korzyści finansowe. Zgodnie z prawem podstawą ustalenia wysokości pomocy pieniężnej dla rodziny zastępczej na częściowe pokrycie kosztów utrzymania dziecka jest kwota 1 647 zł. Rodzic otrzymuje od owej podstawy najwięcej 80, a najmniej 10 proc.
- Powinniśmy utworzyć wspólny front na rzecz rodzicielstwa zastępczego - uważa dyrektor Kałek. - Władze miasta mogą tu naprawdę dużo pomóc, na przykład zwalniając rodziców zastępczych z opłat za przedszkola, fundując bezpłatne przejazdy komunikacją miejską. To byłaby już jakaś forma zachęty.
Jerzy Stępień, zastępca prezydenta do spraw społecznych, uważa, że należy zacząć od przygotowania programu działań.
- Będziemy musieli go przygotować razem z MOPR-em i Wydziałem Zdrowia - mówi wiceprezydent. - Oczywiście, że to będzie kosztować, ale trudno żałować pieniędzy na dzieci. Mamy zresztą pewne możliwości: możemy zrobić przesunięcia w budżecie czy przenieść środki z innych zadań.
Swoje poparcie dla każdej inicjatywy zapewnia też Komisja Polityki Społecznej i Zdrowia Rady Miasta.
- Stanowisko komisji jest w tej sprawie jednoznaczne - mówi jej przewodniczący Michał Tomczak. - Dzieciom trzeba zapewnić opiekę, a my musimy się skupić na zdobyciu środków. I to szybko.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?