MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Eleonorą Dziękiewicz, środkową reprezentacji

Radosław Patroniak
Wczoraj w Szczyrku rozpoczęło się ostatnie zgrupowanie kadry przed mistrzostwami Europy, rozpoczynającymi się 20 września w Belgii. Szybko została pani jednym z filarów reprezentacji.

Wczoraj w Szczyrku rozpoczęło się ostatnie zgrupowanie kadry przed mistrzostwami Europy, rozpoczynającymi się 20 września w Belgii. Szybko została pani jednym z filarów reprezentacji. Czy to dla pani niespodzianka?

– Z kadrą to jest tak, że nawet jak ktoś w niej nie gra, to ma wyobrażenie jak ona wygląda. Z większością zawodniczek znam się bowiem z klubów albo z ligowych parkietów. Dobra atmosfera w zespole nie była więc dla mnie niespodzianką. Co do mnie natomiast, to nie uważam się za zawodniczkę pierwszego planu. Staram się grać jak najlepiej, ale ocena moich występów należy do trenera.

No właśnie o Włochu Marco Bonitcie mówiło się w Polsce różne rzeczy, że to dyktator, zamordysta czy tytan pracy. Teraz do głosu dochodzi opinia, że to przede wszystkim profesjonalista. Jakie jest więc jego prawdziwe oblicze?

– Na pewno jest trochę innym szkoleniowcem od tych, z którymi dotychczas współpracowałam. Różnice uzewnętrzniają się zwłaszcza w prowadzeniu specjalistycznych treningów. Bonitta nie prowadzi rozgrzewki, ani nie rozpisuje nam zajęć na siłowni. Od tego ma asystentów. Jeśli chodzi o dyscyplinę, to jest surowy i wymagający, ale to nie znaczy, że stosuje jakieś dziwne zakazy. Nie zabiera nam telefonów komórkowych i nie odcina nas od świata w pokojach hotelowych.

Czy wierzy pani, że Złotka znów mogą być na ustach całej Polski?

– Wiara w sukces jest u mnie ogromna. Być może więc na ME obronimy mistrzowski tytuł. Porażką będzie miejsce poza pierwszą trójką. Nasz zespół podczas tegorocznej World Gran Prix potwierdził, że jest blisko światowej czołówki. Nie ma więc podstaw, by obawiać się konfrontacji z europejską czołówką.
Porównania do drużyny sprzed dwóch lat mają ograniczony sens. Po pierwsze zmienił się skład, po drugie trener, a po trzecie czasami o wynikach na tego typu imprezach decydujący niuanse. Dlatego jak mogę wzbraniam się od ocen w stylu jesteśmy mocne jak zawsze, albo słabe jak nigdy. Zaczynamy ostatni etap przygotowań do finałów ME i mam nadzieję, że na turnieju będzie widać, że w Szczyrku nie próżnowałyśmy.

Ile znaczy dla reprezentacji powrót Małgorzaty Glinki?

– O jej klasie można się było przekonać już wiele razy. Na pewno będzie dla nas wielkim wzmocnieniem. Brakowało nam siły na skrzydle, zwłaszcza w meczach z wyżej notowanymi ekipami. Glinka jest znakomitą siatkarką. Formę budowała podczas indywidualnych treningów w Chinach. Jestem przekonana, że na ME będzie w optymalnej dyspozycji.

Czy śledzi pani ruchy transferowe w klubach i jak pani ocenia zmiany kadrowe w kaliskim zespole?

– Przyznam szczerze, że nie miałam jeszcze czasu na dogłębną analizę potencjału poszczególnych drużyn. Wiem jedynie, że na potęgę zbroi się Muszynianka. W innych klubach też się sporo działo. Winiary nie były wcale pasywne. Słyszałam, że nie będzie u nas Amerykanki. Ma za to pojawić się Brazylijka. Na pewno będziemy miały mocny skład. Cieszę się, że została Milada Spalova, bo jej odejście byłoby dużą stratą. W obieg spraw klubowych wejdę w październiku. Na razie liczy się tylko reprezentacja i... rodzina, z którą niestety brakuje mi kontaktu, ale takie jest życie sportowca. •

Głos Wielkopolskidostępny także w wersji elektronicznej - [

ZAMÓW TERAZ SMS-em!

](http://www.prasa24.pl)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Sensacyjny ruch Łukasza Piszczka

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto