Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rust spotyka Led Zeppelin. Wybuchowa mieszanka rdzy z ołowiem

Paulina Rezmer
mat. prasowe
„Rewolucja nadchodzi i mówię wam, że rozpieprzymy ten cały syf, który nas otacza”, mówił ze sceny Michu Przybylski. Po piątkowym koncercie w Blue Note można śmiało powiedzieć, że nie ma potrzeby niczego rozpieprzać, bo rock and roll nie umarł.

Żyjemy w czasach, w których dziennikarze mają odwagę albo medialną potrzebę nazywać legendą byle zespół. Ale w większości przypadków jest to nadużycie jeśli nie po prostu zwykłe kłamstwo. Na legendę rock and rolla pracuje się latami, niewiarygodnymi historiami, skandalami, ale przede wszystkim wyjątkową, poruszającą serca i wywracającą dusze muzyką. Taką właśnie, jaką przed laty stworzyli Plant i spółka.

Mierząc się z materiałem gigantów Rust miał odwagę skoczyć na główkę do płytkiego basenu podejrzeń i wątpliwości. W powietrzu wisiały pytania „Stary, kto ci na to przyjdzie” i „Czy to się na pewno uda?”. W piątkowy wieczór Blue Note był pełen, a udało się więcej niż znakomicie.

Rust spotyka Led Zeppelin. Wyrusz w muzyczną podróż ołowianym sterowcem - CZYTAJ WIĘCEJ O TRASIE TRIBUTE TO LED ZEPPELIN BY RUST

Trudno słuchać koncertu Tribute to Led Zeppelin by Rust przez pryzmat inny niż własnych emocji i doświadczeń związanych z ołowianym sterowcem. A ma je chyba każdy szanujący się fan rocka. Mają je też na pewno muzycy, którzy w piątkowy wieczór stanęli na poznańskiej scenie. Do koncertu przygotowywali się nie tylko podczas licznych, morderczych, trwających kilka miesięcy prób. Przygotowywali się do niego przez całe życie.

Przez tych, którzy je widzieli koncerty LZ zostały zapamiętane jako potężna, rozpędzająca się machina, muzyczne tornado, które zmiata z powierzchni ziemi wszystko, co napotka na swojej drodze. Tego klimatu nie udałoby się odtworzyć, gdyby nie doskonali muzycy tworzący Rust. Siedzący za bębnami Jakub Martuzalski nie miał litości. Przez dwie i pół godziny (!) nie spuścił z tonu w każdej sekundzie piątkowego show dostarczając dowodów na to, że jest muzycznym dzieckiem Johna Bonhama. Wtórujący mu na basie Marcin Zimmer zdwoił ten potworny atak. Michał Gołąbek jest niekwestionowanym mistrzem w swoim fachu i chyba jednym z lepszych gitarzystów młodego pokolenia w Polsce. Gitarowe partie Page'a potraktował po swojemu, z należytym dla tego muzycznego dziedzictwa szacunkiem. Jeśli chodzi o wokal, nie będzie chyba przesadą, jeśli napiszę, że Michu Przybylski nie śpiewał, a dosłownie oddawał hołd Robertowi Plantowi i temu, co naprawdę ukochał przez lata – wspaniałej muzyce.

Do i tak już rozgrzanego do czerwoności pieca dołożyli jeszcze goście zaproszeni przez Rust na scenę. Wojciech Hoffmann, jego córka Martyna, Krzysztof Rybarczyk, Witold Łukaszewski i Leszek Paech.

Psychodeliczny klimat zafundowany w „Dazed and Confused” zaparł dech w piersiach publiczności. Wybrzmiało też imponujące, przeciągnięte w muzyczną nieskończoność i wynoszące słuchacza poza orbitę codzienności „Whole Lotta Love”, w którym – choć wydawało się to niemożliwe – perkusja i gitara nadawały ton ze zdwojoną siłą. Nie mogło zabraknąć „Stairway to Heaven” odśpiewanego pod sceną śmiało przez nastolatki i trochę mniej śmiało przez starych rockersów. Na te kilka minut w Blue Note zapłonęło więcej zapalniczek, niż ekranów smartfonów. Wydawało się, że Rust zamierza zakończyć muzyczną podróż i roznieść w pył scenę szalonym „Rock and rollem”. Na wielki finał zaserwowali jednak gęsty i mroczny „Kashmir”, i tym samym zawładnęli duszami publiczności.

„Rewolucja nadchodzi i mówię wam, że rozpieprzymy ten cały syf, który nas otacza”, mówił ze sceny Michu Przybylski. Po piątkowym koncercie w Blue Note można śmiało powiedzieć, że nie ma potrzeby niczego rozpieprzać, bo rock and roll nie umarł. I nie umrze tak długo, jak długo nastolatki będą śpiewać teksty Planta i na podobnych koncertach grać solówki na powietrznych gitarach. Jeśli nie chcecie tego przegapić, powtórzę za Wojciechem Hoffmannem, walcie tłumnie na koncerty, bo po stokroć warto.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rust spotyka Led Zeppelin. Wybuchowa mieszanka rdzy z ołowiem - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto