W Boże Ciało 2009 roku, mieszkańcy jednego z kościańskich bloków, zobaczyli młodą, zakrwawioną kobietę wybiegającą na balkon mieszkania na parterze. Chwilę później mężczyzna wciągnął ją do środka. Sąsiedzi wezwali policję. Potem Radosław G. tłumaczył, że nie dlatego przestał dusić żonę kablem, że usłyszał dobijających się do drzwi funkcjonariuszy. Jednak sąd nie uwierzył, że "sam z siebie" zrezygnował z zamiaru zabicia Kariny.
Ona nękała męża, śledziła go i odstraszała ewentualne rywalki. On reagował agresją, która doprowadziła go do zbrodni. Uzasadniając wyrok, sędzia Izabela Pospieska powiedziała, że jedyną okolicznością łagodzącą dla oskarżonego jest to, że kobieta żyje. W ocenie sądu, mężczyzna nie działał w afekcie. Wyprowadzany przez policjantów z mieszkania żony, zdążył ją jeszcze kopnąć i oznajmić, że i tak ją zabije - jeżeli nie za 5, to za 15 lat.
- Nie chciała zakończyć związku z oskarżonym - powiedziała sędzia Pospieska. - Do końca próbowała walczyć o swoje małżeństwo, chociaż ten związek był toksyczny i dla niego i dla niej, z czym nie potrafili sobie poradzić.
Wyrok jest nieprawomocny.
Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?