Sąd - Prokurator zażądał dożywocia dla zabójców taksówkarza

Mateusz B. ma 20 lat. Rafał F. - 25. W listopadzie ubiegłego roku zamordowali 51-letniego poznańskiego taksówkarza z korporacji RMI. Wytypowali go na trzecim postoju. Bo koniecznie chcieli ukraść mercedesa, a ponieważ sami wyglądają jak dzieciaki, szukali starszego i niezbyt rosłego kierowcy.

Czytaj także: Rozpoczął się proces zabójców taksówkarza

Mateusz B. planował zabójstwo taksówkarza od kilku miesięcy. Jednak jego koledzy z podpoznańskich Koziegłów, których do tego namawiał, wyśmiali go. Udało mu się do tego namówić Rafała F. z Mrągowa, który wynajmował z siostrą pokój w Poznaniu. 10 listopada młodzi ludzie wsiedli do taksówki Henryka S. na postoju przy ulicy Murawa i zamówili kurs do Koziegłów. Rafał przygotował pasek do duszenia kierowcy, Mateusz kupił w Castoramie nóż. W Koziegłowach zaatakowali kierowcę. Mateusz groził nożem, Rafał dusił paskiem. Ciało oraz oznakowania taksówki wrzucili do jeziora Stęszewko.

Ich łupem było 800 złotych oraz mercedes. Przez kolejne dwa dni jeździli skradzionym samochodem po klubach, pieniądze wydawali na imprezy i pizzę. W piątek, prokurator, który określił ich czyn jako ohydną, zasługującą na szczególne potępienie zbrodnię, zażądał dla obu oskarżonych kary dożywotniego pozbawienia wolności oraz pozbawienia ich praw publicznych na okres 10 lat.

Czytaj także: Zabili taksówkarza. Grozi im dożywocie

Adwokat Rafała stwierdził, że żądanie najsurowszej kary dla tak młodych ludzi wydaje się nadużyciem prawa. Tym bardziej, że obaj oskarżeni od razu przyznali się do popełnienia zbrodni. Adwokat Mateusza przypomniał, że jest on sprawcą młodocianym - w listopadzie ubiegłego roku nie miał jeszcze 21 lat, kara winna mieć więc charakter wychowawczy.

Sąd ogłosi wyrok w poniedziałek.