Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Samochody stojące na zieleńcu nieopodal bloków na ul. Lwowskiej kością niezgody między mieszkańcami, a właścicielem warsztatu samochodowego

Paulina Marcinek-Kozioł
Paulina Marcinek-Kozioł
Teren między jednym z wieżowców a stacją paliw przy ulicy Lwowskiej wypełnia obecnie kilkadziesiąt samochodów
Teren między jednym z wieżowców a stacją paliw przy ulicy Lwowskiej wypełnia obecnie kilkadziesiąt samochodów Paulina Marcinek-Kozioł
Mieszkańcy wieżowców przy ulicy Lwowskiej skarżą się na samochody zastawiające pobliski teren zielony. Marzy im się, aby plac między blokami był miejscem rekreacji i odpoczynku. Sęk w tym, że teren ma kilku właścicieli, a korzystający z niego przedsiębiorca zapewnia, że ma zgodę na użytkowanie części z nich.

Problem z samochodami przy ulicy Lwoskiej

Teren między jednym z wieżowców a stacją paliw przy ulicy Lwowskiej wypełnia obecnie kilkadziesiąt samochodów. Stoją głównie na trawie, kilka wystaje nawet na biegnący wzdłuż ruchliwej drogi chodnik.

Większość nie ma tablic rejestracyjnych, a jeśli je posiada, są to przeważnie zagraniczne „blachy”. Auta na pierwszy rzut oka nie wyglądają na nowe, w niektórych można dostrzec wybitą szybę, uszkodzone światła czy brak koła.

Takie widoki od lat rażą mieszkańców blokowiska.

- Dawniej dzieci tu w piłkę grały, to była taka nasza „zielonka”, tak na ten plac mówiliśmy. Teraz zrobiła się tutaj zwyczajna graciarnia – kręci głową pan Jarosław, mieszaniec jednego z bloków przy ulicy Lwowskiej.

- Nie czujemy się bezpiecznie. Wystarczy, że ktoś podpali jeden samochód na tym "niby-parkingu" i poleci wszystko z dymem. Niedaleko już raz paliły się opony. Tutaj jest samowolka. Boimy się i czujemy się bezradni - dodaje pani Grażyna.

Jeden teren i kilku właścicieli

Mieszkańcy zgłaszali problem wielokrotnie do Straży Miejskiej, pisali pisma do urzędu miasta. Jednak do tej pory nie udało się problemu rozwiązać. Interwencjami zajmuje się też Rada Osiedla Grabówka.

- Samochody zanieczyszczają środowisko, ale też nieestetycznie wyglądają - mówi Krystyna Drozd, przewodnicząca Rady Osiedla Grabówka.

Teren, na którym stoją samochody, ma kilku właścicieli. Część jest w rękach prywatnych, część należy do miasta. Samochody na terenach zielonych stawia właściciel znajdującego się nieopodal warsztatu samochodowego.

- Jednym z problemów jest to, że korzysta on z gruntu bez żadnych umów – twierdzi Małgorzata Mękal, zastępca prezydenta Tarnowa.

Miasto egzekwowało od przedsiębiorcy wynagrodzenia ze bezumowne korzystanie z miejskich działek, ale - jak twierdzą urzędnicy - z różnym skutkiem.

Mieszkańcom próbowali pomóc strażnicy miejscy

Interwencje Straży Miejskiej też niewiele pomogły. Problem w tym, że z racji rozdrobnienia własności trudno ustalić, który samochód stoi na czyjej działce.

- Problem jest również taki, że większość tych aut ma zagraniczne numery rejestracyjne, a my nie mamy bazy pojazdów, które nie są zarejestrowane w Polsce. Trudno też wywozić samochody, skoro teren nie był podzielony na część miejską i prywatną. Nawet z wykorzystaniem drona nie udało się tego zweryfikować - tłumaczy Aldona Świątek, kierownik Referatu Porządkowego Straży Miejskiej w Tarnowie.

Na miejscu interweniował już nawet Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska. Stwierdzono wyciek płynów eksploatacyjnych z aut. Do badań pobrano próbki gleby z obrębu działek należących do urzędu miasta.

- Badania wykazały znaczne przekroczenie dopuszczalnych wartości zanieczyszczeń – czytamy w komunikacie nadesłanym do naszej redakcji. Sprawa jest w toku.

Właściciel warsztatu samochodowego uważa, że mieszkańcy bloków się na niego uwzięli i chcą mu utrudnić prowadzenie działalności gospodarczej, bo kiedyś zabrał dzieciom piłkę, która wpadała między samochody jego klientów. Nie ma sobie nic do zarzucenia. Jego zdaniem samochody stoją legalnie.

- Mam pozwolenie na użytkowanie działek prywatnych. Około dwóch lat płaciłem też za bezumowne korzystanie z miejskich działek bardzo duże pieniądze. Chociaż było to wielce niesprawiedliwe, ponieważ teren był ogólnodostępny i wszyscy mogli tam trzymać samochody i tak też robili. Przez środek działki biegnie ścieżka, po której ludzi chodzili również do sklepu – podkreśla Ryszard Szatko, właścicieli warsztatu samochodowego.

Zaznacza, że nie korzysta już z część należącej do miasta, a na użytkowanie pozostałych części ma zezwolenia.

Temat pojawił się w niedawnej kampanii wyborczej prezydenta-elekta Jakuba Kwaśnego, który obiecał urządzenie w tym miejscu kieszonkowego parku lub wybudowanie domu kultury.

Ryszard Szatko kwituje te pomysły krótko: - To kiełbasa wyborcza opowiadana ludziom przez pewnych kandydatów tylko po to, żeby ich wybrać.

– Mając w planie zagospodarowania cele publiczne (zamiast zielonych, które są obecnie - przyp. red.) moglibyśmy przeprowadzić wywłaszczenie tych terenów i zrealizować ten pomysł. Kompleksowe załatwienie tego tematu jest dla nas najważniejsze – podkreśla z kolei Małgorzata Mękal.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na tarnow.naszemiasto.pl Nasze Miasto