Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Saperzy jak pogotowie

GOK
- Małe pociski przewozimy na poligon w takiej wysuwanej kuwecie - demonstruje chor. Krzysztof Gryglewicz.  Fot. G.Okoński
- Małe pociski przewozimy na poligon w takiej wysuwanej kuwecie - demonstruje chor. Krzysztof Gryglewicz. Fot. G.Okoński
Od początku roku poznańscy saperzy już kilkadziesiąt razy brali udział w akcjach rozminowywania. Saperzy pełnią dyżur na zasadzie pogotowia, gotowi do wyjazdu w każdej chwili.

Od początku roku poznańscy saperzy już kilkadziesiąt razy brali udział
w akcjach rozminowywania.

Saperzy pełnią dyżur na zasadzie pogotowia, gotowi do wyjazdu w każdej chwili. I często wyjeżdżają - statystycznie co dwa, trzy dni spotykają się z ,,zardzewiałą śmiercią’’. W tym roku ponad czterdzieści interwencji związanych było ze znalezionymi niewypałami i niewybuchami.

- Są takie dni, kiedy nic nie mamy, ale są takie, że z jednego miejsca przywozimy dziesiątki pocisków - mówi chor. Krzysztof Gryglewicz z patrolu rozminowywania Centrum Szkolenia Wojsk Lądowych w Poznaniu.

- Dobrze jak ktoś, kto napotka taką niebezpieczną pamiątkę, od razu zawiadomi policję, i nie próbuje ruszać pocisku - opowiada chor. Krzysztof Gryglewicz, dowódca patrolu rozminowywania. - Gorzej, jak zabiera pocisk ,,na pamiątkę’’ lub nawet próbuje go rozbrajać, czy detonować na własną rękę.

Saperzy przypominają niedawny tragiczny przypadek, kiedy kilku chłopców rzucało znalezionymi pociskami o jezdnię, albo kilka lat temu, gdy w Drawsku mężczyzna przecinał znaleziony pocisk... palnikiem! W obu przypadkach doszło do eksplozji.

- Wyjeżdżając, zabieramy ze sobą sprzęt saperski, m.in. wykrywacze, a w zależności od wielkości ,,znaleziska’’ jedziemy po nie ciężarowym starem, albo mniejszym honkerem - mówi K. Gryglewicz. - Od marca mamy prawo do stosowania niebieskich sygnałów ostrzegawczych, takich jak policja, czy pogotowie.

Pięciu saperów z poznańskiego centrum działa na terenie aż dwunastu powiatów. Na terenie Poznania interweniują od razu, do najdalszych miejsc muszą dojechać najpóźniej do 72 godzin. Nie wracają z pustymi rękami - w ostatnich dniach do detonacji na poligonie w Biedrusku zabierali z Czerwonaka pocisk artyleryjski kalibru 100 mm, a z Leszna - 70 sztuk pocisków kalibru 75 mm. Największe unieszkodliwione przez nich znaleziska to bomba 250 kg przy ul. Serbskiej w Poznaniu, w 2000 roku, czy wielki pocisk Nebelwerfer przy ul. Warszawskiej.

- Jeśli w czasie prac ziemnych, albo po prostu na wycieczce w lesie ktoś znajdzie niewypał, niech go nie rusza i od razu powiadomi najbliższą jednostkę policji - apeluje chor. K. Gryglewicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto