Na takie „namacalne ślady przeszłości” trafia się zazwyczaj na dwa sposoby: albo ślepym trafem, albo systematycznym przeszukiwaniem bazarków. Tomaszowi, gorliczaninowi udało się raczej dzięki temu pierwszemu, aczkolwiek drugi nie był bez znaczenia. W wolnych chwilach lubi zajrzeć tu i ówdzie.
Szklanka z ropą?
Mniej więcej dwa miesiące temu trafił na niezwykle oryginalną szklankę. Z wizerunkiem Łuksiewicza, ale też… łyżeczką ropy naftowej w środku. Jak to możliwe?
Szklanka miała grube dno, a w nim jakby pęcherz powietrza wypełniony właśnie ropą.
- W przyszły roku jest okrągła rocznica zapalenia pierwszej ulicznej lampy naftowej – przypomina gorliczanin. - Można byłoby się pokusić o zlecenie przygotowania takie pamiątki. Z myślą o turystach, ale też gościach, którzy przyjeżdżają do władz miasta. Zamiast kolejne albumu, dostawaliby szklankę – dodaje.
Gorliczanin przeszukał nie tylko bazarek, ale też pogrzebał w pamięci, która nasunęła mu obraz z dzieciństwa, gdy taką szklankę pokazał, czy podarował mu tata.
- Teraz to można je obejrzeć w muzeum w Jaśle czy Bóbrce – wspomina.
Na mielone i nie tylko
Ostatnio trafił na kolejną ciekawostkę, a mianowicie komplet talerzy. Rodem z Fabryki Maszyn. Może niekoniecznie z gabinetów prezesów, ale na pewno ze stołówki. Ileż to schabowych, mielonych czy pierogów na nie trafiło! Ilu robotników trzymało je w rękach! Talerze wyprodukowała Ceramika Tułowice. Tutaj z pomocą przychodzi internet – to miejscowość na Górnym Śląsku, wielkości naszego Biecza, w którym jeszcze w XIX wieku zaczęto wydobywać glinki ceramiczne potrzebne do produkcji fajansu. Działała tam również fabryka porcelany, ale pod II wojnie światowej zamieniono ją na porcelit.
- Gdy wpadła mi w oko internetowa aukcja, na którą wystawione zostały talerze z logo Glinika, ani chwili się nie zastanawiałem – opowiada.
Teraz jest dumnym właścicielem nie tylko talerzy – płaskiego, głębokiego, deserowego, ale też szklanek ze złotym wzorem oraz łyżeczki z wyraźnym grawerem „Glinik”.
- Jeden z talerzy ma coś jakby zaciek, ale przecież czas ma swoje prawa – śmieje się. - No i druga sprawa: ta zastawa na romantyczną kolację też się raczej nie nadaje – dodaje.
Osoba, które mu je sprzedała, zdradziła, że to swoisty spadek po ojcu. Najpewniej sprzątała mieszkanie czy dom. Na szczęście dostrzegła wartość sentymentalną i zamiast wrzucić do kontenera, wstawiła na aukcję.
Odszedł Janusz Rewiński
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?