Jej zdaniem kamienica mogła stać się piękną wizytówką pracy Maxa Johowa, berlińskiego architekta, którego dziełami miasto się tak szczyci. – We wnętrzach budynku przy Siemiradzkiego uczyłam się secesji, podziwiając architekturę, wyjątkowe sztukaterie i detale – dodaje.
Genialność Johowa cechowała nie tylko dobra bryła budynku, logiczny podział komfortowych mieszkań, ale również dbałość o szczegół.
– Dla mnie najważniejsze zawsze były wyszukane detale, nie tylko sztukaterie, freski i witraże. Niestety, obecny remont nie odsłonił wszystkich fresków. Zapomniano o tych na sufitach w pokojach reprezentacyjnych mieszkań. Przynajmniej w naszym mieszkaniu takowe były – zapewnia Drogowska.
Jak twierdzi Drogowska, na klatce schodowej malowane boazerie były w innych kolorach. Pierwotnie miały one wyraziste barwy, a nie brązowo-beżowo-złote przecierki, niczym z tandetnego, współczesnego budynku. Były też wyjątkowej urody klamki: w oknach, we wszystkich drzwiach między pokojami, w drzwiach wejściowych. Była też wspaniała stolarka: drzwi, nie tylko wejściowe, wysokie listwy przypodłogowe, drewniane okna.
Okna w wyremontowanej kamienicy pozostały. Klamki mają jednak zupełnie współczesne. Drewniane drzwi wejściowe z klatki schodowej do korytarzy też są oryginalne. Podobnie jak suwane drzwi dzielące pokoje. I te mają też zdobne gałki.
– Jednak tych pięknych drewnianych drzwi było o wiele więcej. Tylko w moim mieszkaniu cztery pary – mówi Drogowska.
Maria Strzałko, miejski konserwator zabytków, pod której nadzorem remont był przeprowadzany, jest z niego zadowolona. – Przez 50 lat część wyposażenia kamienicy została po prostu rozkradziona – podkreśla Strzałko. – Wszystkie pozostałe relikty odrestaurowano z pietyzmem, tak jak polichromie zamalowane wieloma warstwami farby.
Na pytanie, czy freski na sufitach mieszkań mogły być teraz zamalowane po to, by je zachować, pani konserwator odpowiada, że to niemożliwe.
– Ekipa konserwatorów bardzo dokładnie badała budynek. Gdyby było tam coś cennego, poddane zostałoby konserwacji i odsłonięte – tłumaczy.
Według Marii Strzałko zachowane zostały także wszystkie drzwi, choć mogły być przeniesione do innych mieszkań. Tyle że wydaje się to niemożliwe. Mieszkania bowiem oddane są lokatorom w stanie deweloperskim. Drzwi między na przykład kuchnią i pokojem trzeba wstawić na własny koszt.
– Jeśli ta pani dysponuje zdjęciami detali, o których mówi, to z chęcią je obejrzymy – dodaje Maria Strzałko. Zachęca także Agatę Drogowską do kontaktu z biurem MKZ.
A co na to ZKZL? – Będziemy wyjaśniać sprawę z wykonawcą – zapewnia Magdalena Gościńska, rzeczniczka ZKZL.
Johow-Gelände na Łazarzu
To zespół mieszkaniowy, którego budowa rozpoczęła się na początku XX wieku.
Zespół znajduje się między ulicami: Matejki, Wyspiańskiego, Ułańską i Grottgera. Szczególnie piękne są do dzisiaj kamienice narożne, z wieżyczkami, zdobieniami i tak jak ta przy Siemiradzkiego 2 – z elementami tzw. muru pruskiego.
Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?